Siatkówka. Łukasz Żygadło: Czas pokaże, co przyniesie nowy sezon. Teraz jest czas dla młodszych

- Teraz jest czas dla młodszych, którzy swoją grą i zaangażowaniem powinni dać selekcjonerowi odpowiedź, czy warto na nich stawiać w przyszłości - mówi w Sport.pl były reprezentant Polski, Łukasz Żygadło.

Sarmayeh Bank, w którym Łukasz Żygadło gra od trzech sezonów, po raz kolejny sięgnął po tytuł mistrza Iranu. Jest to trzecie takie wyróżnienie w krótkiej (od 2015 roku) historii klubu. Polski rozgrywający był w tych rozgrywkach jedynym zagranicznym siatkarzem, który wszedł w skład drużyny.

Zespół na swoim koncie ma także dwa złote medale Klubowych Mistrzostw Azji.

Gdyby wrócił pan pamięcią wstecz o kilka lat, to jak wysokie miejsce na liście sukcesów zająłby trzeci złoty medal z drużyną, która w całej swojej historii ligowej również dzięki panu nie przegrała tego trofeum?

Łukasz Żygadło: - Wyjazd do ligi irańskiej traktowałem jako przygodę nie tylko w sensie sportowym. Decydując się na grę w nowo powstałym klubie, oczywiście oceniłem szanse i potencjał zawodników tak, aby walczyć o mistrzostwo kraju. Minęły 3 lata, zdobyliśmy 3 mistrzostwa kraju i 2 mistrzostwa azjatyckie. To super wynik, jak na tak młody klub. Poza tym dla mnie te 3 lata były ciekawą przygodą i tak do tego sukcesu podchodzę.

Sukcesy zdobyte na etapie kariery, na którym jest pan obecnie, traktuje pan inaczej? Są cenniejsze?

- Tak, jak już wcześniej wspomniałem, obecnie trochę inaczej postrzegam sukces. Oczywiście wynik sportowy jest najważniejszy, ale są dodatkowe rzeczy, które mnie stymulują. Mam swój plan na życie, może czasem trochę odstający od pewnych utartych schematów, ale przez to ciekawy. Dopóki będę miał możliwości, będę wychodził ze strefy komfortu próbując nowych rzeczy. To ładuje moje akumulatory.

A co z porażkami? Klubowe Mistrzostwa Świata traktował pan jako weryfikację poziomu irańskiej siatkówki na arenie międzynarodowej. Jakie wyciągnął pan wnioski?

 - Wniosek jest jeden - nie zbuduje się drużyny na miarę finału KMŚ, jeżeli nie ma możliwości stworzenia zespołu w standardach światowych - rozpoczęcia okresu transferowego w czasie, w którym wszystkie liczące się kluby zaczynają walkę o zawodników.  W naszym przypadku po dwóch latach, w których klub potwierdził dobrze wykonaną pracę, mając przy tym awans do KMŚ w kieszeni, zamiast zajmować się transferami wszyscy zastanawiali się, czy w ogóle przystąpimy do kolejnego sezonu.

Celem, jaki postawił przed nami sponsor było wygranie KMŚ, a my przecież nie byliśmy nawet faworytem do wyjścia z grupy. Sportowo pewne rzeczy można udoskonalić, grać szybko, żywiołowo, ale na tym poziomie to już nie wystarcza. W pierwszym meczu z ZAKSĄ pokazaliśmy, że nie jesteśmy łatwym przeciwnikiem, więc jakieś wielkiej różnicy nie ma.  

Czy po trzech sezonach spędzonych w Iranie coś jeszcze może pana w tym kraju i lidze zaskoczyć?

- Jest to dobre pytanie. W sumie po trzech sezonach nic nie powinno mnie zaskoczyć, a jednak czasem nie przestaję się dziwić, jak pewne rzeczy są możliwe. Jest to jedną z trudności, z którą obcokrajowcy muszą sobie poradzić w tej lidze - musisz być gotowy na wszystko.

Jak wygląda sprawa pana klubowej przyszłości? Wspomniał pan kiedyś, że był projekt powrotu do Polski w poprzednich rozgrywkach, ale on nie wypalił. Zamierza pan pozostać za granicą?

- Nie jest to kwestią wyboru pomiędzy Polską a zagranicą. Jest to sprawa ciekawego projektu. Była taka możliwość w Polsce w poprzednim sezonie, ale pomysł upadł. Co przyniesie nowy sezon, czas pokaże.

W grudniu na łamach Polsatu Sport powiedział pan: "Szansa na mój ewentualny powrót do reprezentacji jest znikoma, ponieważ gdy patrzę w PESEL, to nie wygląda to już tak różowo". Zdania pan nie zmienia?

- To, co będzie robił nowy trener reprezentacji podczas Siatkarskiej Ligi Narodów wydaje mi się jedyną racjonalną decyzją, jaką można w tym roku podjąć. Potrzeba jest sprawdzenia zawodników, którzy w kolejnych etapach będą stanowili trzon kadry z myślą długofalową do igrzysk olimpijskich. Teraz jest czas dla młodszych, którzy swoją grą i zaangażowaniem powinni dać selekcjonerowi odpowiedź, czy warto na nich stawiać w przyszłości.

Jak czuje się pan fizycznie po tym sezonie? Jest w panu wciąż "juniorski" głód na więcej?

- Teraz muszę się zresetować, aby podtrzymać mój stan “seniorskiego” głodu na więcej.

Mariusz Piekarski w "Wilkowicz Sam na Sam": Dlaczego za piłkarzy z Bałkanów płaci się miliony? Bo mają charaktery. U nas nawet ci butni nagle pokornieją, gdy trzeba się zmierzyć z siłą zachodniej piłki

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.