Siatkówka. PlusLiga. Porażka Resovii poskutkowała zmianą trenera, Skra straciła pierwszy set u siebie, a Łuczniczka była o krok od pokonania AZS-u

12. kolejka PlusLigi przyniosła kilka zaskakujących rozstrzygnięć. Porażka Resovii z ONICO poskutkowała zmianą trenera w rzeszowskiej drużynie, Skra przegrała pierwszy set w sezonie u siebie, a Łuczniczka była bliska sprawienia niespodzianki w Uranii.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Dafi Społem Kielce 3:0 (25:14, 25:14, 25:18)

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle bez problemu pokonała Dafi Społem Kielce. Zespół Andrei Gardiniego zgodnie z oczekiwaniami wygrał 3:0, pozwalając rywalom zdobyć w sumie tylko 46 punktów. Świetne spotkanie rozegrał Sam Deroo, który punktował 18 razy (85 procent skuteczności w ataku). Nieźle zaprezentowali się również Maurice Torres (13 punktów, średnio 3 na 4 skończone piłki) oraz Łukasz Wiśniewski i Mateusz Bieniek.

Najlepsi po stronie kielczan Łukasz Łapszyński oraz Jakub Wachnik zdobyli po 9 punktów.

Asseco Resovia Rzeszów – ONICO Warszawa 0:3 (23:25, 23:25, 17:25)

To, że Resovia gra w tym sezonie w kratkę nie jest zaskoczeniem, jednak fakt, że ONICO Warszawa wygrała 3:0 pokazał, że kibice zespołu mogli być zaniepokojeni formą drużyny. To zaniepokojenie wyraziły również władze klubu z Podkarpacia, które podziękowały Roberto Serniottiemu za współpracę w roli pierwszego trenera. Na stanowisko powołali natomiast Andrzeja Kowala, który po rezygnacji z funkcji po sezonie 2016/2017 ponownie będzie pomagał zespołowi w poprawie formy.

7. w tabeli Resovia przegrała z ONICO głównie przyjęciem (49 procent skuteczności do 63) oraz blokiem (2:9).

PGE Skra Bełchatów – Espadon Szczecin 3:1 (25:16, 25:22, 23:25, 25:21)

Choć wyrównana walka w meczu pomiędzy PGE Skrą Bełchatów a Espadonem Szczecin nie jest zaskoczeniem, to warto odnotować fakt, że zespół prowadzony przez Michała Mieszko Gogola jest pierwszym w sezonie, któremu udało się wygrać set w hali Energia.

Generalnie jednak bełchatowianie byli lepiej dysponowani w bloku (10:3), ataku (63 procent dokładności do 41) i przyjęciu (47 do 41 procent). Na boisko po kontuzji powrócił Mariusz Wlazły, który w sumie zdobył 9 punktów dla swojego zespołu.

Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice 3:1 (19:25, 25:20, 25:19, 25:22)

Choć nie zaczęli dobrze, to dobrze skończyli – jastrzębianie w sobotę pokonali GKS Katowice. Zrobili to w stosunku 3:1, pozwalając gościom na wygranie tylko jednej partii. Dla zespołu Piotra Gruszki była to czwarta porażka z rzędu (po ZAKSIE, Skrze i zawiercianach).

- W Jastrzębiu-Zdroju chłopaki walczyli tyle, ile mogli i jestem z nich zadowolony, bo w minionym tygodniu przekształciliśmy formę treningu. Za nami nieco inne ćwiczenia, dużo rozmów, a kierunek sobotniego meczu pokazał mi, że była to dobra zmiana. Mimo wszystko brakło nam dokładności w niektórych piłkach przyjmowanych na trzeci i czwarty metr oraz pojawiły się problemy ze skończeniem ataku. Do dopracowania bloku potrzeba jakości defensywnej – nam nie zawsze udawało się ją osiągnąć w przeciwieństwie do gospodarzy naszego ostatniego meczu – podsumował kandydat na selekcjonera polskiej reprezentacji.

Indykpol AZS Olsztyn – Łuczniczka Bydgoszcz 3:2 (25:15, 23:25, 24:26, 25:19, 15:12)

Blisko sprawienia niespodzianki w Olsztynie byli siatkarze Jakuba Bednaruka. Skończyło się na przegranym tie-breaku, ale to i tak więcej, niż niektórzy sceptycy mogliby zakładać.

Oba zespoły miały swoich bohaterów. Po olsztyńskiej stronie był to Jan Hadrava, który zdobył 25 punktów (43 procent skuteczności), natomiast wśród gości był to Bartosz Filipiak (23 punkty, tyle samo dokładności co jego rywal).

Gospodarze wygrali równym środkiem, na którym punktowali Jakub Kochanowski oraz Miłosz Zniszczoł (12 i 15 punktów) Tego argumentu zabrakło po bydgoskiej stronie (Wojciech Jurkiewicz 7 punktów, Michał Szalacha 8).

Trefl Gdańsk – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:16, 25:17, 27:25)

Damian Schulz udowadnia, że nie bez powodów przed sezonem nazywano go jednym z pretendentów do najlepszych wyników wśród atakujących PlusLigi. W meczu z BBTS-em zawodnik ten zdobył 23 punkty przy 80 procentowej skuteczności ofensywnej. To w połączeniu z świetnie spisującym się od dłuższego czasu Arturem Szalpukiem (13 punktów, 61 procent w ataku) wystarczyło, by w dwóch setach zdeklasować bielskiego rywala, a w trzecim po długiej końcówce finalnie go pokonać.

Cuprum Lubin – Cerrad Czarni Radom 2:3 (19:25, 25:21, 26:24, 16:25, 10:25)

Zwycięstwo okupione kontuzją Michała Filipa przypadło w udziale grającym na wyjeździe radomianom. Prognozy dla atakującego nie są najlepsze.

- Wiemy już, że Michał ma złamaną kość w stopie i czekać go będzie zabieg. Przerwa zawodnika od gry zależeć będzie od zabiegu oraz czasu rehabilitacji – powiedział Robert Prygiel. Co więcej, w dniu meczu na porannym rozruchu, urazu oka doznał przyjmujący Kamil Kwasowski.

Mimo to Wojciech Żaliński stanął na wysokości zadania (zdobył dla swojego zespołu 23 punkty), podobnie jak Jakub Ziobrowski, który dokończył spotkanie za Filipa. Nieźle zagrał też Tomasz Fornal, który przyjmując ze skutecznością 86 procent wywalczył 18 punktów.

Cuprum grało bez swojego najlepszego zawodnika ofensywnego, Łukasza Kaczmarka.

Aluron Virtu Warta Zawiercie - MKS Będzin 3:1 (22:25, 25:23, 25:19, 25:17)

Coraz słabiej wygląda gra MKS-u Będzin, który w chwili obecnej zajmuje 14. miejsce w tabeli PlusLigi. Zespół Stelio De Rocco przegrał do tej pory 8 z 12 spotkań, a ostatnie z beniaminkiem zestawienia, Aluron Virtu Wartą Zawiercie.

Kompletnie bez formy był Rafael Araujo (3 punkty, 25 procent skuteczności w ataku, niegdyś filar ofensywy), na boisku rzadko pojawiał się Marcin Waliński (3 punkty), a Jan Klobucar oraz Rafał Faryna nie byli w stanie sami przeciwstawić się nieźle dysponowanym Łukaszowi Swodczykowi (10 punktów), Hugo de Leonowi (17), Grzegorzowi Boćkowi (15), Davidowi Smithowi (10) i Matejowi Patakowi (11).

Więcej o:
Copyright © Agora SA