W meczu z Finlandią Kurek zdobył 15 punktów – dziewięć atakiem, cztery zagrywką i dwa blokiem. W polu serwisowym przyjmujący był najlepszy, ale i jego koledzy spisali się bardzo dobrze – w sumie Polacy zaserwowali aż 13 asów.
Bartosz Kurek: Mecz był ważny, bo przegrana praktycznie zamykała nam drogę do ćwierćfinału, a nawet do dalszej naszej gry w tym turnieju. Było to więc spotkanie, które dużo ważyło. Ale poradziliśmy sobie, przełamaliśmy okres słabszej gry w pierwszym secie. A potem wyglądało to już zdecydowanie lepiej.
- Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. Ważne, że wygraliśmy i że cały czas mamy otwartą drogę do dalszej gry w turnieju.
- Nie wiem. Ten mecz też miał moment, w którym przeciwnicy przeważali. Ale tym razem wrzuciliśmy wyższy bieg. Tego zabrakło na Stadionie Narodowym. Tam Serbowie zrobili to, co my tu, czyli po naszym dobrym początku to oni prowadzili grę, tak jak my przejęliśmy kontrolę po dobrym początku Finów.
- Tak, wtedy wydawało się, że prowadzą grę, a my ich przełamaliśmy i od tego momentu już dyktowaliśmy warunki. Nawet jak nie było tego widać w punktach, to ja cały czas miałem takie odczucie, że możemy ten mecz co najwyżej przegrać sami ze sobą.
- Nie, tyle co zwykle. Myślę, że po prostu teraz był dzień, w którym wiedzieliśmy, że serwis będzie bardzo ważnym elementem w naszej grze i fajnie, że praktycznie każdy z nas był w tym elemencie mocny. Na pewno serwisem otworzyliśmy sobie drogę do zwycięstwa, ale potem pokazaliśmy jeszcze parę fajnych zagrań i innych elementów.
- Skoro sprawiła aż tyle kłopotów Serbii, to na pewno nam też sprawi. Ale mam nadzieję, że ograniczymy te atuty, które już pokazali i wyjdziemy z meczu zwycięsko.
- Nie zaglądamy do grupy C, skupiamy się tylko na naszych najbliższych meczach.
W poniedziałek w Gdańsku Polska zagra z Estonią, relacja na żywo w Sport.pl od godz. 20.30