Memoriał Wagnera 2017. Polska - Kanada 3:0. Trzy rzeczy po trzech setach: są zmiany i nie ma zmian, widać filary

Polska pokonała Kanadę 3:0 (36:34, 25:20, 26:24) w swoim drugim meczu XV Memoriału Wagnera. W sobotę w Krakowie zobaczyliśmy w naszym zespole kilka zmian personalnych, ale nie zobaczyliśmy zmian w tym aspekcie gry, z którym mamy najwięcej problemów, czyli w przyjęciu. Mimo to występ trzeba zapisać po stronie pozytywnych, a kilku zawodników należy wyróżnić. W niedzielę o godz. 18 gramy z Rosją, relacja na żywo w Sport.pl

Są zmiany

Dawid Konarski, Bartosz Kurek, Bartłomiej Lemański, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski, Jakub Popiwczak, Maciej Muzaj, Grzegorz Łomacz – tylko w pierwszej partii spotkania z Kanadą trener Ferdinando De Giorgi skorzystał z większej liczby zawodników niż w całym, pięciosetowym meczu z Francją (później grał jeszcze Rafał Buszek, czyli z „14” na boisku nie pojawili się tylko Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski i Łukasz Wiśniewski). Włoski szkoleniowiec raczej nie ma problemu z wyborem pierwszej „szóstki”, teraz po prostu chce jednocześnie i ogrywać podstawowy skład, i sprawić by potrzebni i gotowi czuli się zmiennicy. Byłoby dobrze, żeby w niedzielę przeciw Rosji swoje szanse dostali kolejni zawodnicy, zwłaszcza że przed turniejem De Giorgi obiecał grę każdemu.

Nie ma zmian

- Naprawdę dużo trenowaliśmy przez ostatnich sześć tygodni takie sytuacje, pracowaliśmy, żeby umieć je przetrzymać, a i tak zdarzały się nam serie pięciu czy sześciu ich zagrywek, z którymi nie umieliśmy sobie poradzić. Dalej musimy nad tym pracować, mamy jeszcze dwa tygodnie do mistrzostw i musimy takie sytuacje wyeliminować. Trzeba po jednym, maksymalnie po dwóch dobrych zagraniach przeciwnika robić przejście i koncentrować się na naszym bloku, na naszej obronie. Nie możemy mieć takich długich serii bez punktu, zwłaszcza z tak klasowym rywalem, bo ciężko będzie takie straty odrobić – mówił nam po meczu z Francją Konarski.

Dlaczego pierwszy set spotkania z Kanadą trwał aż 39 minut i skończył się wynikiem 36:34, a nie spokojnym, pewnym zwycięstwem Polaków? Dlatego, że zupełnie nie umieliśmy sobie poradzić z zagrywkami Daniela Jansena Van Doorna. Kanadyjczycy wyszli z 5:10 na 9:10, kiedy serwował ich środkowy, a później z nim w polu serwisowym z 18:20 zrobili 21:20, przez co zamiast przejść do kolejnej partii oglądaliśmy przedłużający się horror w pierwszej.

Budowa trwa, widać filary

Kanada ma swoje problemy kadrowe, jest też w innym momencie przygotowań, bo mistrzostwa jej kontynentu odbędą się nie za dwa, a za sześć tygodni. Ale to wciąż solidny rywal, zespół nieźle zestawiony i zmotywowany przez Stephane’a Antigę. Cieszy i zwycięstwo bez straty seta, które powinno dodać naszej drużynie trochę pewności, i cieszą dobre występy indywidualne kilku naszych zawodników. Mający 21 lat Popiwczak na dzień dobry w kadrze pokazał dużą dynamikę i popisał się kilkoma ładnymi obronami. Kubiak potrafił wziąć na siebie ciężar gry jak w najlepszych czasach i mieć w drugim secie bilans 5/6 w ataku, a w całym meczu świetne 14/21 (67 proc.) oraz osobiście skończyć mecz potężnym serwisem i kontrą po tym, jak piłka wróciła na naszą stronę. Lemański niszczył rywali zagrywką (pięć asów w pierwszym secie, w sumie w meczu osiem), a z czasem dorzucił też dobrą postawę w bloku (pięć punktów). Podsumowując: łatwiej przyjąć do wiadomości, że ciągle jeszcze budujemy zespół na ME, kiedy zaczynamy wreszcie widzieć filary.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.