Liga Światowa. Waldemar Wspaniały: Kurek był dobry dawno temu, Bieniek i Lemański muszą dostać pomoc

- Niektórzy powinni się zastanowić nad swoimi karierami - mówi Waldemar Wspaniały, komentując brak awansu reprezentacji Polski siatkarzy do turnieju Final Six Ligi Światowej. - Myślę przede wszystkim o Bartku Kurku. Naprawdę dobrze to on grał, gdy był bardzo młody - wyjaśnia były trener kadry. Wspaniały jest przekonany, że Ferdinando De Giorgi sięgnie po nowych zawodników w trakcie przygotowań do mistrzostw Europy, które na przełomie sierpnia i września zostaną rozegrane w Polsce.

Łukasz Jachimiak: Miało być sporo zwycięstw i pewny awans do Final Six, a jest dopiero ósme miejsce w 12-zespołowej elicie, z bilansem czterech wygranych i pięciu przegranych meczów. Martwi się pan o reprezentację Polski po pierwszej imprezie pod wodzą Ferdinando De Giorgiego?

Waldemar Wspaniały: - Cieszyć się nie ma z czego, dużo przegraliśmy. I szczerze mówiąc nie pamiętam, kiedy ostatni raz zdarzyło się nam nie awansować do turnieju finałowego Ligi Światowej, ale chyba dawno.

W 2014 roku, w pierwszym sezonie pracy z kadrą Stephane’a Antigi. Ale wtedy w grupie z Brazylią, Włochami i Iranem jak wszyscy mieliśmy po sześć zwycięstw i porażek, a trener dawał odpocząć gwiazdom. Teraz De Giorgi liderów nie oszczędzał.

- Faktycznie, Antiga zaczął bez awansu. Teraz awansowały takie zespoły jak Kanada czy Stany Zjednoczone, na które nikt nie liczył. Oczywiście USA to potęga, ale przecież nie w tym składzie, w którym obecnie grają. Zamiast jednej z tych drużyn w Final Six powinniśmy być my. Ale myślę, że awansu nie przegraliśmy z USA w Łodzi czy wcześniej z Rosją w Katowicach. Myśmy to zrobili z Bułgarią w Warnie i z Iranem w Pesaro. Te dwa mecze powinny być wygrane, bo rywale byli słabi.

Zgoda, że Iran grający bez swych gwiazd i nierówna Bułgaria powinny zostać przez nas pokonane, ale to samo dotyczy jednak Rosji i USA, które grały w mocno odmłodzonych składach, a my w spotkaniach z nimi wypadliśmy chyba jeszcze gorzej niż w tych z Iranem i Bułgarią.

- Pamiętajmy o tym, że od naszego mistrzostwa świata minęły trzy lata, zespół się przez ten czas bardzo zmienił, nie ma już w nim najważniejszych zawodników tamtego złotego turnieju z 2014 roku. Nasza drużyna jest w takiej przebudowie jak Rosja i USA. Ale Rosjanie mają taki potencjał, że są w stanie wystawić i trzy, a nie dwie równorzędne reprezentacje. My musimy swoje wypracować. W tej chwili musimy myśleć wyłącznie o mistrzostwach Europy, to dla nas najważniejsza impreza.

Nie przesadzajmy, że zmieniamy kadrę w takim stopniu jak Rosjanie, bo u nas jednak został trzon drużyny, która grała rok i dwa lata temu.

- Dobrze, to może nie jest nowa reprezentacja personalnie, ale według mnie to jej młodsi zawodnicy, ci nowi, będą grać w podstawowym składzie za dwa-trzy lata. Myślę o Szalpuku, Muzaju, Śliwce, Lemańskim, Komendzie, Bieńku. Wszyscy są młodymi chłopcami, którzy tak naprawdę dopiero zaczynają. Dobrze, że mieli szansę pograć, pokazać się. A że nie wyszło? Nie ma sensu rozdzierać szat, być może nawet porażka przyda się niektórym zawodnikom. Niektórzy powinni się zastanowić nad swoimi karierami.

Którzy „niektórzy”?

- Myślę przede wszystkim o Bartku Kurku. Nie oszukujmy się, poza nim nie mamy przyjmującego, który by kończył z lewego ataku ważne, wysokie piłki. Ale teraz i on ich nie kończy. Jego kariera i w klubie, i w reprezentacji idzie po równi pochyłej. Najwyższy czas, żeby on się zastanowił nad swoją przyszłością. Bo myślę, że to jeszcze w dalszym ciągu jest chłopak, w którym drzemie bardzo duży potencjał.

Co będzie, jeśli przez dwa miesiące Kurek się nie naprawi? Nie znajdziemy zawodnika na jego miejsce?

- Mateusza Miki w tym roku nikt na siłę nie będzie ściągał na zgrupowanie kadry, on musi się wyleczyć. Rzeczywistość jest taka, że Kurek miał nam dostarczać punktów, a na razie mamy tylko zawodników wspomagających atak, czyli Kubiaka, Buszka, Szalpuka, a nie mamy tego, który będzie kończył najtrudniejsze piłki. Już nawet nie mówię w kontekście Bartka o przyjęciu, bo było jasne, że ono nie jest jego mocną stroną, że trzeba będzie go chować przed zagrywkami rywali. Ale atak i serwis Kurek powinien mieć jak dawniej. Jak tak naprawdę dawno temu. Bo pamiętam, że naprawdę dobrze to on grał, gdy był bardzo młody. Może to brutalne, ale taka jest prawda. Obserwuję tego chłopaka uważnie od dawna i bardzo dobry był na mistrzostwach Europy w 2009 roku.

Mówi Pan, że Kurek musi się zastanowić nad swoją karierą, ale on etap przemyśleń już chyba ma za sobą, skoro podpisał kontrakt z tureckim Ziraatem. Nie podoba się Panu jego wybór?

- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Na razie nie sprawdził się we Włoszech, nie sprawdził się w Rosji, czyli w dwóch najsilniejszych ligach. W polskiej lidze też miał wielkie problemy. Przypomnijmy sobie finały z tego i ubiegłego roku. I w barwach Resovii, i w barwach Skry Bartka nie było w meczach z Zaksą o złoto. Wyróżniał się w trakcie sezonu, grał dobrze ze słabymi przeciwnikami, ale w najważniejszych meczach nie błyszczał. W Turcji mocnych drużyn jest mało, być może dla Kurka będzie lepiej, że zazwyczaj będzie grał ze słabszymi zespołami. Może jednak dobrze zrobi mu kolejna zmiana otoczenia. Życzę mu z całego serca, żeby się tam sprawdził, ale nie jestem pewny czy dobrze zrobił wybierając ofertę stamtąd. Z drugiej strony wiadomo, że tam są inne pieniądze, a przed Kurkiem, tak jak przed Dawidem Konarskim jeszcze tylko kilka lat grania, więc zarobić trzeba. Oby ich wybory były dobre nie tylko z tego względu.

Mówi Pan, że nie mamy pola manewru jeśli chodzi o przyjmujących, ale tego samego nie da się chyba powiedzieć o środkowych? Wyobraża Pan sobie, że trener De Giorgi nie zaprosi na treningi z kadrą Marcina Możdżonka i Piotra Nowakowskiego, z których nie zdecydował się teraz skorzystać?

- Na pewno potrzeba środkowego, który umie blokować. Obaj młodzi, Bieniek i Lemański, radzą sobie w ataku, ale środkowi mają przede wszystkim blokować. Atak i zagrywkę obaj mają mocne, ale niestety, z blokiem mają tak duże problemy, że doświadczony zawodnik jest kadrze bardzo potrzebny. „Fefe” to na pewno widzi, przecież mówi, że chce mieć zespół zbilansowany. Ale na razie jest za dużo chaosu.

Również dlatego, że wciąż bardzo niestabilny jest Fabian Drzyzga, a Grzegorz Łomacz nie ma chyba umiejętności na więcej niż solidnego zmiennika?

- Niestety, tu już nic nowego nie wymyślimy, mamy takich rozgrywających, jakich mamy. Jest nowy chłopak, Marcin Komenda, ale on dopiero zaczyna swoją seniorską karierę. To melodia przeszłości, na pewno jeszcze nie weźmie na siebie ciężaru prowadzenia gry reprezentacji.

Myśli Pan, że De Giorgi jest zaskoczony skalą problemów? Zaczął od zwycięstw nad Brazylią i Włochami, ale później kadra grała tak źle, że tamtych meczów, choć odbyły się niedawno, praktycznie nikt już nie pamięta.

- On jest taki, że nie owija w bawełnę, prosto z mostu mówi jak jest. Słyszę niektórych ekspertów w telewizorni, że płacimy brakiem sił za ciężkie, czterogodzinne treningi, a widzę, że najlepiej graliśmy zaraz po tych ciężkich treningach, bo przecież mecze z Brazylią i Włochami były zaraz po obozie w Spale. Coś tu się więc w tej teorii nie klei i „Fefe” to sam mówi. Myślę, że trener i jego sztab wiedzą, że problemem jest brak czasu na poukładanie gry. Raz nie ma przyjęcia, raz zawodzi wystawa. Konarski po meczu z USA powiedział, że ciągle gramy „góra, dół, góra, dół”, a jeżeli ktoś tak gra, to niestety, nie jest w stanie nic wielkiego wygrać. Trzeba się najpierw ustabilizować na górze.

Wystarczą na to dwa miesiące, jakie zostały do mistrzostw Europy?

- Będzie trochę czasu na odpoczynek, który chłopakom się należy, bo grali bardzo ciężki, długi sezon. A później nie będzie dalekich wyjazdów, będzie spokojna praca na miejscu. Być może brak awansu do Final Six wyjdzie nam nawet plus, okaże się na mistrzostwach Europy. Ale pewne jest, że one nie będą łatwe. Francja i Serbia prezentują się bardzo dobrze, Rosjanie pokazali dobry młody skład, a podejrzewam, że dojdzie jeszcze kilku starszych, jak Michajłow i Muserski. Dalej jest zawsze groźna Bułgaria, są Włosi, którzy teraz nie zrobili wyniku, ale grali bez swoich dwóch asów, Zajcewa i Juantoreny. Właśnie, na nich trzeba popatrzeć. My teraz będziemy robili tragedię, że nas nie ma w Final Six, a Włosi co mają powiedzieć? Wystarczyło, że nie mieli dwóch podstawowych zawodników i proszę zobaczyć, jaki to miało wpływ na wynik. Przecież zajęli ostatnie miejsce.

Wolę patrzeć na Kanadę, która mimo swoich problemów zagra w Final Six. Będzie Pan jej życzył jak najlepiej ze względu na prowadzącego ją Antigę?

- Ja wiem? Trzymajmy kciuki za dobrą siatkówkę w Kurytybie. Kanada leży daleko od Polski.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA