Vital Heynen dzisiaj wysłał wiadomość do wszystkich naszych siatkarzy. Zdradził, co im napisał

- Jeśli awansujemy teraz, to mamy rok na przygotowanie się do najważniejszej imprezy czterolecia. Jeżeli nie, to będzie szansa w styczniu, a to będzie dużo trudniejsze. Przed sobą mamy możliwość zyskania sześciu miesięcy - mówił w wywiadzie dla Sport.pl trener polskiej kadry, Vital Heynen. Ostatnim krokiem do awansu jest spotkanie ze Słowenią. To czeka na biało-czerwonych już w niedzielę.

Kiedy zdecydował pan, że pierwszym atakującym w meczu z Francją będzie Maciej Muzaj, co dla wielu mogło być zaskoczeniem?

Vital Heynen: - Wierzę we wszystkich moich czternastu graczy. Nie jest ważne, kiedy wpadłem na ten pomysł. Pamiętasz nasz wczorajszy wywiad? Powiedziałem ci, że w starciu z Tunezją wszystko poszło zgodnie z planem. Dziś zrobiliśmy to samo. Ostatnim planem jest wygranie jednego seta ze Słowenią, co da nam awans do Tokio.

Czyli spodziewał się pan tak pewnej wygranej 3:0 z Francją?

- Spodziewałem się wygranej. To było dla wszystkich jasne. Dziś rano wysłałem wiadomość do moich graczy. Napisałem: "Chłopaki, jeśli dziś zagramy naszą siatkówkę, to jesteśmy lepsi od Francji". Byłem przekonany o możliwym zwycięstwie - nawet chyba za bardzo. Wydaje mi się jednak, że mam całkiem niezłą ocenę moich siatkarzy. Jeśli zagramy nawet nie na sto procent, ale tak, jak na treningach, to w tym momencie jesteśmy lepsi od Trójkolorowych. Nikt nie jest w idealnej formie - Francja także.

Kilka dni temu powiedział mi pan, że część z pana graczy to "ludzie wielkich meczów". Spotkanie z Francją udowodniło, że cała pana drużyna to team takich siatkarzy, prawda?

- Wiem to od lat! Już od dawna zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy gracze podniosą swój poziom w ważnych meczach. Dlaczego miałbym się o nich martwić? Zawsze to robią! Muszę się martwić o innych graczy, by poprawili się na swoich pozycjach. Dlatego właśnie gracze, o których rozmawiamy, to superzawodnicy. Robią różnicę.

To oznacza, że jesteście teraz nie do zatrzymania?

- Spokojnie, wygraliśmy tylko dwa mecze. W piątek wszyscy w nas wątpili, dziś są szczęśliwi i możliwe, że jutro również będą wątpić. Kolejnym krokiem jest to, żeby wykorzystać dużą szansę na zakwalifikowanie się do igrzysk olimpijskich. Ona da nam czas, bo jeśli awansujemy teraz, to mamy rok na przygotowanie się do najważniejszej imprezy czterolecia. Jeżeli nie, to będzie szansa w styczniu, a to będzie dużo trudniejsze. Przed sobą mamy możliwość zyskania sześciu miesięcy - musimy być więc mądrzy i to wykorzystać.

Wczoraj został pan w hali na mecz Słowenii z Francją. Dziś będzie podobnie?

- Oczywiście, że zostaję. Będę jednak musiał zrobić video chłopakom, więc niewykluczone, że na chwilę wyjdę, ale chcę zobaczyć Słoweńców. Ci, którzy widzieli starcie Francuzów z naszymi niedzielnymi rywalami wiedzą, że był to dość wyrównany pojedynek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.