21 września 2014 roku historia polskiej siatkówki zyskała złoty kolor. Po 40 latach od ostatniego zwycięstwa w mistrzostwach świata prowadzeni przez Stephane'a Antigę biało-czerwoni wygrali w katowickim Spodku siatkarski mundial, pokonując w finale Brazylię 3:1 (18:25, 25:22, 25:23, 25:22). W składzie zespołu znaleźli się Mariusz Wlazły, Dawid Konarski, Fabian Drzyzga, Paweł Zagumny, Piotr Nowakowski, Marcin Możdżonek, Andrzej Wrona, Karol Kłos, Michał Winiarski, Michał Kubiak, Rafał Buszek, Mateusz Mika, Paweł Zatorski i Krzysztof Ignaczak.
W niedzielę Polacy staną przed szansą na obronę tytułu mistrzowskiego. Rywal będzie ten sam, ale otoczenie inne – hala Pala Alpitour we włoskim Turynie.
Co działo się z Polakami przez cztery lata od zdobycia medalu mistrzostw świata? Wiele choć nie zawsze dobrego, czego najlepszym dowodem jest to, że w tym czasie biało-czerwoni mieli aż trzech trenerów – Stephane'a Antigę, Ferdinando De Giorgiego i Vitala Heynena.
Zespół znad Wisły po 2014 roku nie zdołał wywalczyć żadnego złotego medalu. Największym osiągnięciem, które paradoksalnie nie przyniosło kadrze wiele radości, było 3. miejsce w Pucharze Świata 2015, które ostatecznie nie dało jej upragnionej kwalifikacji olimpijskiej. Finalnie udało się ją wywalczyć, jednak okoliczności pokazały, że w drużynie zaczęło coś pękać. Najważniejszą imprezę czterolecia rozgrywaną w Rio de Janeiro Polacy zaczęli od zwycięstw z Egiptem, Iranem i Argentyną. Następnie przegrali z Rosją 2:3 i pokonali Kubę. Awansowali do ćwierćfinału i na tym zakończyła się ich gra w turnieju – ulegli Stanom Zjednoczonym 0:3. Po odpadnięciu z igrzysk padły mocne słowa ze strony zawodników. Mówiono, że chcieli odejścia z kadry ich trenera, Stephane'a Antigi. Ze szkoleniowcem się rozstano i rozpoczęto poszukiwania jego następcy.
Padło na Ferdinando De Giorgiego, który w Polsce pracował dwa lata. Przejął ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle i z zespołu, w którym wielu gwiazd nie było, dwukrotnie uczynił mistrza PlusLigi. Włochowi zaufano, jako jego asystentów dobierając Oskara Kaczmarczyka i Piotra Gruszkę. Polskie akcenty miały być gwarantem świetnej komunikacji w zespole na linii trener-zawodnicy, jednak nie przyniosły oczekiwanych skutków. Pod wodzą De Giorgiego zespół zagrał 13 oficjalnych spotkań międzynarodowych, z czego przegrał 7 – w tym dwa kluczowe: na rozpoczęcie rozgrywanych w Polsce mistrzostw Europy z Serbią i w barażach tej imprezy ze Słowenią. Sztab zwolniono.
Mówiono o tym, że kolejnym trenerem, który obejmie reprezentację będzie Polak. Został nim jednak „szaleniec” z Belgii, Vital Heynen, który w 2014 roku wywalczył z Niemcami brązowy medal mistrzostw świata, choć do tej pory nikt nie mówił o tym, że ta kadra może mieć jakiekolwiek medalowe aspiracje. Belgii dał z kolei 4. miejsce w mistrzostwach Europy.
Do tej pory belgijski szkoleniowiec prowadził biało-czerwonych w 28 spotkaniach oficjalnych, które nie były meczami towarzyskimi. Wygrał z nich 18, przegrał 10. Doprowadził zespół do finału mimo że niewielu ludzi wierzyło w trenera i drużynę, która od czterech lat uznawana była za ważnego, ale nie najważniejszego pretendenta do zdobywania tytułów.
MŚ Siatkówka 2018. Polska - Brazylia. Gdzie obejrzeć mecz? Transmisja w TV i online w internecie
Bartosz Kurek, Damian Schulz, Dawid Konarski, Fabian Drzyzga, Grzegorz Łomacz, Piotr Nowakowski, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Michał Kubiak, Aleksander Śliwka, Artur Szalpuk, Bartosz Kwolek, Paweł Zatorski i Damian Wojtaszek – ten zespół w niedzielę zagra o złoty medal mistrzostw świata.
Wiele z personalnych decyzji Viatala Heynena wzbudziło dyskusję. Na siatkarski mundial zabrał tylko 3 środkowych, jednego doświadczonego na tego typu imprezach przyjmującego, dwóch mistrzów świata juniorów z 2017 roku i Bartosz Kurka jako atakującego. Eksperci z niedowierzaniem kiwali głowami, pokazując uchybienia i nieprzemyślane decyzje Heynena, krytykując jego kłótliwość z sędziami, nadmierne „psychologizowanie” czy „głupie gry”, które stały się nieodzownym elementem jego treningów. Okazało się, że byli jednak ludzie, którzy go nie wątpili w wybrane przez niego metody. Byli to siatkarze polskiej kadry.
- Na pewno on kupił chłopaków, a dla mnie jest to bardzo dobry znak – mówił w jednym z ostatnich wywiadów w Sport.pl ekspert siatkarski, były zawodnik i trener, Wojciech Drzyzga.
Polska kadra zagrała na turnieju w Bułgarii i we Włoszech 11 meczów. 3 spotkania przegrała. Teraz zmierzy się z Brazylią, która występuje w finałach imprezy już piąty raz z rzędu (w tegorocznym mundialu wygrała 10 z 11 spotkań, uległa tylko Holandii). To właśnie biało-czerwoni w 2014 roku przerwali jej złotą passę z 2002, 2006 i 2010 roku, a w 2006 roku roku Canarinhos złoto wygrali właśnie z zespołem ówcześnie prowadzonym przez Raula Lozano.
Dla Brazylii tegoroczny mundial to także nowa sytuacja. Aktualni mistrzowie olimpijscy wciąż wypracowują nowy model drużyny, w której nie ma już Murilo, Leandro Vissotto, Sergio czy Rodrigao. Nie ma również twórcy sukcesów Canarinhos, czyli Bernardo Rezende, który po kilkunastu latach pracy zrezygnował z prowadzenia drużyny po zdobyciu złota w Rio.
Ci przeciwnicy nie mają sobie nic do udowodnienia, bo klasę potwierdzali już wielokrotnie. Na boisku spotkają się w niedzielę o 21.15.