MŚ siatkówka 2018. Polska - Argentyna 2:3. Pięć rzeczy po pięciu setach: Komplikacje zamiast kolejnego dnia w biurze. A Kubiak przed telewizorem

Michał Kubiak najpewniej rwał włosy z głowy, siedząc przed telewizorem w hotelu kadry. Przeziębiony kapitan drużyny widział, jak Bartosz Kurek zaprasza Argentyńczyków do tanga i jak najlepiej z Polaków gra mimo wszystko włączany przez didżeja Sławomir. Po porażce z Argentyną 2:3 (25:16, 19:25, 23:25, 25:23, 14:16) w sobotę o godzinie 19.40 zagramy z Francją. Relacja na żywo w Sport.pl

1. To miał być kolejny dzień w biurze

Możemy przyjąć, że ten mecz nie musiał być piękny, że na siatkarskie fajerwerki jeszcze przyjdzie pora. Tutaj celem było zwycięstwo, najlepiej za trzy punkty, wypracowane jak najmniejszym nakładem sił. Argentyna przyjechała do Warny z zaledwie sześcioma punktami. Na awans do „szóstki”, która za kilka dni spotka się w Turynie, od początku gry w grupie H nie miała szans. Ale skoro nie grała z presją wyniku, to mogła pokazać swój wcale niemały potencjał. Chodziło więc o to by – jak mówił ekspert Sport.pl Daniel Pliński – od razu na nią wskoczyć, pokazać, że nie ma czego szukać. W pierwszym secie to zadanie wykonaliśmy niemal wzorowo. Kiedy Piotr Nowakowski zaserwował tak, że Bartosz Kurek skończył przechodzącą piłkę, było 4:1. Za chwilę „Cichy Pit” posłał asa na 5:1. Przy 11:3 trochę stanęliśmy, ale czas o jaki Vital Heynen poprosił przy wyniku 13:10, poskutkował. Seta wygraliśmy do 16. Pewnie, że byłoby fajniej, gdyby na lepszej skuteczności grali Bartosz Kurek (3/7 w pierwszym secie) i Aleksander Śliwka (3/8), ale to nie był wielki problem, skoro zagrywką ustawialiśmy sobie rywala daleko od siatki, a przez to ten rywal odbijał się od nas jak od ściany (6:0 w bloku w partii otwarcia). Naprawdę spokojnie robiliśmy swoje. Ale dlaczego nagle przestaliśmy?

MŚ siatkówka 2018. Sytuacja w "polskiej" grupie [TABELA]

2. Kurek zaprosił do tanga

Drugi set: prowadzimy 14:12 i stajemy, tracimy siedem punktów z rzędu. Takich przestojów w grze Polaków na tych mistrzostwach jeszcze nie oglądaliśmy. W tym momencie drużynie przydałby się Michał Kubiak. Ale kapitan oglądał mecz w hotelu, w którym został z powodu przeziębienia. Niestety, w trudnym momencie w lidera nie przemienił się Kurek. On w tym secie miał w ataku bilans 3/11 i trzeba było się zastanawiać czy aby wiara Heynena w tego zawodnika nie jest zbyt duża.

Partia numer dwa przegrana do 19, kolejna zaczęta od wyniku 4:8 z wyraźnie przebudzonymi Argentyńczykami (jak oni bronili!) – nie wyglądało to dobrze. Dopiero w tym momencie trener zmienił Kurka (schodząc miał 33-procentową skuteczność, skończył siedem z 21 ataków) na Dawida Konarskiego. Niby było lepiej, ale – niestety – tylko przez chwilę.

3. A później grał Sławomir...

Przy wyniku 16:20 w trzecim secie Heynen poprosił o czas, a bułgarski DJ włączył przebój Sławomira „Miłość w Zakopanem”. To dobiło polską publiczność obecną w Pałacu Kultury i Sportu w Warnie (choć Dj próbował ją poderwać Sławomirem jeszcze raz, przy wyniku 22:24). Natomiast Argentyńczyków z rytmu nie wybijało nic, nawet kontuzja Lopeza, przez którą świetnie spisujący się przyjmujący (5/5 w ataku) grę skończył już w połowie trzeciej partii. Tego seta przegraliśmy do 23. W końcówce potrafiliśmy dojść Argentynę z 20:24 na 23:24, ale przebudziliśmy się za późno. I – niestety – przespaliśmy swoją szansę na pójście naprawdę prostą drogą do Top 6 turnieju.

Są tacy, którzy twierdzą, że od słuchania muzyki Sławomira bolą uszy. Na pewno od patrzenia na to jak Polacy nerwowo wyszarpują Argentyńczykom czwartego seta pękały oczy.

4. Uwielbiamy komplikacje. I stany przedzawałowe

Miała być w szóstym meczu, jest tylko punkt wyszarpany najsłabszej drużynie grupy H. Do rozegrania w niej zostały dwie kolejki W sobotę o godzinie 17 Serbia zmierzy się z Argentyną, a o 19.40 Polska zagra z Francją. W niedzielę najpierw zobaczymy mecz Francji z Argentyną, a później Polska spotka się z Serbią. Tabela przed tymi meczami wygląda tak:

1. Polska 16 punktów

2. Serbia 14

3. Francja 12

4. Argentyna 8

Gdybyśmy w piątek nie zgubili punktów, zwycięstwo nad Francją 3:0 albo 3:1 dałoby nam już stuprocentowy awans do Top 6 (a pewnie wystarczyłyby i tylko dwa wygrane sety z Francją). Oczywiście nasza sytuacja nadal nie jest zła, ale ogromna szkoda, że sami ją sobie skomplikowaliśmy. I że prawdopodobnie podkopaliśmy pewność siebie. Tylu nerwów co w tym meczu nie najedliśmy się dawno. Im bliżej było końca meczu, tym bardziej zagubiony w akcji był sędzia Ramirez, który już w pierwszym secie pokazał, że nie zna nowych zmian w regulaminie gry

Naprawdę bardzo źle się stało, że w bardzo wielu sytuacjach musieliśmy być zdani na łaskę Andrieja Zenowicza. Jeden z najlepszych sędziów świata pracujący tym razem jako arbiter numer dwa zazwyczaj potrafił przemówić do rozsądku głównemu sędziemu i wytłumaczyć mu, co powinien widzieć na powtórkach. Bo nawet one panu Ramirezowi niczego nie wyjaśniały.

Niestety, Zenowicz wygrać za nas nie mógł. Polacy przegrali tie-breaka 14:16, mimo że prowadzili 14:11. To bardzo boli.

5. Czy to błąd, że Kubiak nie zagrał?

Michał Kubiak w środę miał gorączkę. Została zbita, nie dokuczała mu już ani w czwartek, ani w piątek, ale kapitan naszej kadry z Argentyną nie zagrał. Wspólnie ze sztabem trenerskim i medycznym Kubiak uznał, że rozsądniej będzie, jeśli zostanie w hotelu i będzie zbierał siły na następne mecze. Teraz łatwo stwierdzić, że to był błąd. Ale czy taka decyzja nie była ważnym sygnałem dla drużyny? Trener Vital Heynen często powtarza, że nie musi mieć pierwszej „szóstki”, bo do gry ma gotowych 14 ludzi. Aż do mistrzostw świata szeroką kadrą grał wszystkie mecze – i towarzyskie, i w Lidze Narodów. W Warnie stawia raczej na ten sam wyjściowy zestaw. I rezygnując z Kubiaka nie przeszarżował, generalnie stawiając na zmienników. Na Argentynę wyszli: Drzyzga, Kochanowski, Nowakowski, Kurek, Szalpuk, za Kubiaka Śliwka i Zatorski na libero, czyli praktycznie podstawowy skład. Jasne, w trudnych momentach Kubiak bardzo by się przydał. Ale czy w takich meczach - z wcale przecież nie rewelacyjnym rywalem – w roli lidera nie powinni odnaleźć się inni, choćby Kurek? Generalnie Heynen mówiąc, że ma do gry 14 ludzi, pokazał tym ludziom, że w nich wierzy. Trochę za to zapłacił, ciekawe czy drugi raz podjąłby taką samą decyzję. Ale – jeszcze raz – trudno powiedzieć, że zrobił źle, tu naprawdę koledzy Kubiaka mieli wszystko, by cały mecz rozegrać tak, jak pierwszego seta.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.