Jeśli należałoby wymienić nazwisko jednego gracza, którego formę najczęściej wskazuje się jako klucz do zwycięstw Polaków podczas trwających mistrzostw świata, to z pewnością byłby to Bartosz Kurek. W pierwszym meczu biało-czerwonych na mundialu 30-letni atakujący zdobył 17 punktów, co dało kibicom nadzieje na przebudzenie lidera.
W dotychczasowej reprezentacyjnej karierze Kurek zdobył srebro i brąz Pucharu Świata, złoto i brąz mistrzostw Europy i I oraz III miejsce w Lidze Światowej. Nie znalazł się w składzie na mistrzostwa świata 2014.
Bartosz Kurek: - Zadałbym pytanie, co jest najtrudniejsze w byciu sportowcem w grach drużynowych. Jest to poświęcenie, które należy zaoferować zespołowi. Rezygnuje się ze swojego ego i prywatnych celów po to, by team mógł osiągać wspólne sukcesy.
Zawsze staram się wysyłać do kolegów i trenerów informację, że nie jestem w grupie dla siebie, ale gram po to, by reprezentacja Polski prezentowała się jak najlepiej. Dopasowuję się do wymagań sztabu szkoleniowego.
- Mówienie o tym nie ma najmniejszego sensu. Poświęcenie widać na boisku i poza nim.
- Nie jesteśmy gwiazdami i sportowcami z pierwszy stron gazet. Mimo że mamy dużą grupę kibiców w Polsce, to siatkówka jest wciąż niszowym sportem. Nie zmienia to faktu, że kocham to, co robię, bardzo cieszę się, że mogę być w tej chwili w reprezentacji i trenować na najwyższym światowym poziomie. Czy jest łatwo być w mojej sytuacji? Nie myślę o tym.
- Cały czas jestem tym samym Bartoszem Kurkiem, którym byłem kiedyś. Oczekiwania mam natomiast sam wobec siebie i żadne inne mnie nie interesują. Zobaczymy, czy uda mi się być graczem, który w każdym meczu będzie zdobywał kilkanaście punktów. Może się też okazać, że nie będzie takiej konieczności, bo będziemy wygrywać w inny sposób. Wracając do pierwszego pytania, tu chodzi o poświęcenie. Jeśli na ten moment oznacza ono, że mam atakować dwie piłki w meczu, to niech tak będzie. Jeżeli natomiast mam grać cały czas, to taki wariant również zaakceptuję.
- Myślę, że każdemu czasem dobrze jest usłyszeć miłe słowa, ale nie można się na nich opierać. Bardziej liczy się budowanie poczucia własnej wartości w sobie i korzystanie z rad najbliższych osób.
- Przekonał mnie tym, że jest z nami do bólu szczery, otwarty, skoncentrowany i poświęcony swojej pracy. Ma plan, którego ściśle się trzyma i jest w nim słowny. To jest bardzo fajne, bo jest nieprzewidywalny, ale z drugiej strony bardzo dobrze wiemy, czego możemy się po nim spodziewać.
- Myślę, że pewne rzeczy się nie zmieniają. Mam nadzieję, że zarówno w pierwszym, jak i w ostatnim dniu spędzonym w reprezentacji nadal będę miał takie samo nastawienie. Liczę na to, że kiedy przyjdzie mi kończyć karierę w kadrze, to zrobię to na własnych warunkach.
- Przed tymi mistrzostwami świata pomyślałem sobie, że mam ogromne szczęście. Pojechałem na drugi mundial w karierze. Pewnie takie rzeczy w niektórych kręgach brane są za pewnik, ale ja zawsze będę miał świadomość, jak wielką radością jest fakt, że mogę robić to, co kocham. Koncentruję się na tym, by pomóc drużynie jak najlepiej potrafię.
- Zawsze tylko mogłem. Naprawdę w moim życiu jest niewiele rzeczy, które muszę. A w reprezentacji jestem, bo chcę.