Daniel Pliński: Wszystko idzie zgodnie z planem, ale to widzi każdy. Ja widzę przede wszystkim twardą, dobrą grę środkowych i to, że Olek Śliwka bawił się siatkówką. Takich wyników się spodziewaliśmy, tu nie trzeba więcej mówić. Mnie przede wszystkim cieszy nasza gra. Widać, że jesteśmy dobrze przygotowani do tych mistrzostw. Trafiliśmy z formą. Oczywiście Portoryko to nie jest przeciwnik pokroju Iranu i Bułgarii, z którymi zmierzymy się za kilka dni, ale z takim zespołem też trzeba zagrać swoją siatkówkę, bo jeśli się tego nie zrobi, to nawet Portoryko może sprawić taką niespodziankę, jak na MŚ 2014, gdy pokonało Italię 3:1. Nasi zawodnicy chłopakom z Portoryko szybki wybili siatkówkę z głowy, więc brawo. Za oba mecze. Miało być sześć punktów i jest, strat po tych meczach praktycznie nie ma. Oby tak dalej.
- Widać, że jest szybkość. I od naszych siatkarzy emanuje pewność siebie. Ona się bierze z dobrej „fizyki”. Chłopaki się nie spinają, wszystko im naturalnie wychodzi, w ich ruchach widać to „coś”. Mamy dużo luzu. Nie mówię o atmosferze, tylko o ciele, o takim stanie, w którym człowiek się nie spina, nie boi się grać, jest odważny. Na takich imprezach jak mistrzostwa świata to jest najważniejsze.
- Naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Ale nawet nie o to chodzi. Jestem w kontakcie z Pawłem Woickim [to jeden z asystentów Vitala Heynena] i często sobie rozmawiamy, że Olek ma wszystko, żeby się bawić siatkówką. To może być nasz Ngapeth. No może nie jeden do jednego, ale Śliwka naprawdę ma niesamowite możliwości, może wszystko robić.
- Moim zdaniem to było niezłe posunięcie trenera. On doskonale wiedział, co się mogło wydarzyć w meczu z Kubą. To jest drużyna fizyczna, bardzo ryzykująca zagrywką. Dlatego zabezpieczył sobie przyjęcie. To było logiczne i naprawdę łatwe do wytłumaczenia.
- Wtedy Kwolek mógł przyjmować lepiej niż w tym momencie. Zresztą, co by nie mówić, to najlepszymi przyjmującymi w naszej reprezentacji są Zatorski, Wojtaszek i Kubiak. Jeśli gramy z Arturem Szalpukiem, który jest zawodnikiem ofensywnym i ma przyjęcie niezłe, ale niezłe jak na zawodnika ofensywnego, to nie ma co się dziwić, że trener chciał wzmocnić nasz odbiór zagrywki. Moim zdaniem to był naprawdę dobry ruch.
- No oczywiście, że tak. W kadrze ludzie ze sobą rozmawiają i wiedzą, dlaczego różne decyzje są podejmowane. A gdyby zawodnicy czegoś nie rozumieli, to trener by ich nie zabierał na mistrzostwa, tylko wziąłby innych graczy. Moim zdaniem Heynen to jest trener, który chce z każdego meczu i z każdej osoby wyciągnąć dla drużyny jak najwięcej. Dwa pierwsze mecze to pokazały. Zagrała cała „14”, to zaprocentuje w kolejnych dniach.
- W klubie chyba też nie wygrałem aż tak wysoko. Tylko się cieszyć z takiego zwycięstwa. Widać, że potrafimy bardzo mocno przestraszyć rywala, bo pewność siebie od naszych siatkarzy emanuje. Miło widzieć strach w oczach przeciwników. Nasza kadra wykonała kawał dobrej roboty.
Co się dzieje, co się dzieje? Portoryko nie istnieje! Bezbłędna Polska rozgromiła rywali