Kochanowski to 21-letni środkowy, który przed rokiem był gwiazdą mistrzostw świata juniorów. W kategorii wiekowej do 21 lat tworzył z kolegami znakomity zespół. Polacy zdobyli złoty medal, a środkowemu przyznano tytuł najbardziej wartościowego zawodnika imprezy rozgrywanej w Czechach.
Półtora miesiąca później Kochanowski znalazł się w seniorskiej reprezentacji Polski, którą na mistrzostwa Europy powołał Ferdinando De Giorgi. Turniej rozgrywany w naszym kraju był w wykonaniu biało-czerwonych bardzo słaby, drużyna odpadła już w barażu o ćwierćfinał. Kochanowski grał bardzo mało.
Czy u Vitala Heynena stanie się jedną z najważniejszych postaci kadry? Belg w roli naszego trenera zadebiutuje w sobotnim towarzyskim meczu z Kanadą w Katowicach (początek o godz. 18). W poniedziałek w Opolu odbędzie się drugie spotkanie z ekipą prowadzą przez Stephane'a Antigę. A już od 25 maja Polska będzie grała w Lidze Narodów.
Łukasz Jachimiak: Za Tobą bardzo dobry sezon w PlusLidze, Twoja gra w Olsztynie zaowocowała transferem do Skry Bełchatów. W poprzednim sezonie reprezentacyjnym już byłeś w kadrze i pokazałeś swój potencjał. Ten najbliższy sezon ma być dla Ciebie przełomowy, jeśli chodzi o reprezentację?
Jakub Kochanowski: Nie wiem tego. Chciałbym dać reprezentacji to, co mam najlepsze. Postaram się to zrobić, jeśli dostanę szansę. Liga Narodów będzie poligonem doświadczalnym dla trenera. Podejrzewam, że każdy dostanie szansę, żeby się pokazać, pytanie kto ją wykorzysta, a kto nie.
Poligon pewnie będzie, skoro trener zapowiada, że ciągle będzie zmieniał skład. Ale chyba trzeba też wygrywać, żeby odbudować mentalność. Kadra w ostatnich latach nie odnosiła sukcesów, przez to siadła atmosfera wokół niej.
- Trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby wygrywać. Nie można tylko powiedzieć "trzeba wygrywać". My to wiemy, że musimy grać i wygrywać, ale to nie jest tak, że powiemy sobie "o, faktycznie trzeba wygrywać, to chodźmy i wygrywajmy". My musimy budować tę drużynę od samego początku. Nie powiem, że od zera, bo większość chłopaków się zna i wie, jak ze sobą grać. Ale musimy się skupić na własnej grze. Jeżeli każdy z nas pokaże swój najwyższy, sportowy poziom, to zwycięstwa przyjdą.
Czujesz, że od Ciebie, przedstawiciela drużyny mistrzów świata juniorów, i jeszcze od paru twoich kolegów z tej kadry, ludzie oczekują czegoś specjalnego? Chyba jest tak, że kibice się spodziewają, że możecie wnieść do gry więcej radości, żywiołowości.
- Nie uważam, żebyśmy nakładali na siebie presję związaną z tym, co było kiedyś. Zostawiamy to na kartach historii. Teraz jesteśmy młodymi zawodnikami, większość jest perspektywiczna, ale trzeba ciężko pracować i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Nie można w tym momencie określić, kto odmłodzi kadrę, kto będzie ją ciągnął za pięć lat, kto osiągnie wielki sukces. Na to każdy sam sobie musi zapracować i każdy musi tę ścieżkę przejść w swoim tempie.
Mówisz bardzo pokornie, a nie miałeś ani jednego takiego momentu po zdobyciu mistrzostwa świata juniorów i rozbiciu Kuby w finale 3:0, a w jednym z setów 25:10, że pomyślałeś mniej więcej tak, jak kiedyś po srebrnym medalu olimpijskim piłkarskiej młodzieżówki powiedział Wojciech Kowalczyk, czyli "zmieniamy szyld i jedziemy dalej"?
- Tak by było najlepiej. Ale później rzeczywistość pokazała, że w pierwszym sezonie po juniorach w seniorach znalazłem się tylko ja, a teraz, w drugim sezonie, ze mną do treningu został jeszcze tylko Bartek Kwolek. To wszystko musi zadziać się stopniowo, każdy z nas musi pracować, a trener Heynen i kolejni szkoleniowcy reprezentacji na pewno będą wybierać najlepszych młodych zawodników.
W sztabie Vitala Heynena znalazł się trener, który prowadził was w juniorach do złota MŚ i imponującej serii 48 zwycięstw. To dla Was ważne, że macie szkoleniowca, z którym siatkarsko dojrzewaliście i uczyliście się wygrywania?
- To nas bardzo cieszy, bo z trenerem Pawlikiem mamy świetny kontakt i jestem przekonany, że ten kontakt cały czas taki będzie. Dla niego to jest na pewno znakomite doświadczenie, że się tu znalazł. Tak samo jak dla nas. Bagaż doświadczeń, które możemy zgarnąć, będąc tutaj, jest ogromny.
Jaki masz kontakt z trenerem Heynenem? Szybko nawiązaliście relację?
- Myślę, że nikt nie ma negatywnej relacji z trenerem Heynenem. On jest bardzo pozytywnym człowiekiem. Nie ma czegoś takiego, że z góry zakłada, że z którymś zawodnikiem się nie lubi, mimo że go powołał. On naprawdę wszystkich traktuje tak samo, wszystkich traktuje bardzo dobrze. My też wszyscy go lubimy, bo jest naprawdę pozytywnym człowiekiem. I na razie to chyba tyle.
Miałeś już kiedyś takiego trenera, który kazałby serwować w cukierki leżące na boisku po drugiej stronie albo podbijać piłkę krzesłem?
- Nie, takiego nie miałem.
Po meczach z Kanadą Polska w ciągu miesiąca rozegra aż 15 spotkań w Lidze Narodów. Zacznie ją 25 maja w Katowicach, skończy 24 czerwca w Melbourne. A jeśli zakwalifikuje się do Final Six, to kolejne spotkania czekają ją od 4 do 8 lipca w Lille.
Terminarz meczów naszej kadry wygląda tak:
I turniej Ligi Narodów (25-27 maja, Katowice/Kraków):
25 maja: Polska - Korea Południowa (piątek, godzina 16.00)
26 maja: Polska - Rosja (sobota, godzina 16.00)
27 maja: Polska - Kanada (niedziela, godzina 16.00).
II turniej (1-3 czerwca, Łódź):
1 czerwca: Polska - Francja (piątek, godzina 16.00)
2 czerwca: Polska - Chiny (sobota, godzina 16.00)
3 czerwca: Polska - Niemcy (niedziela, godzina 16.00).
III turniej (8-10 czerwca, Osaka - Japonia):
8 czerwca: Polska - Włochy (piątek, godzina 8.40)
9 czerwca: Polska - Japonia (sobota, godzina 9.10)
10 czerwca: Polska - Bułgaria (niedziela, godzina 4.10).
IV turniej (15-17 czerwca, Chicago - USA):
15 czerwca: Polska - Iran (piątek/sobota, godzina 0.30)
16 czerwca: Polska - USA (sobota/niedziela, godzina 2.30)
17 czerwca: Polska - Serbia (niedziela, godzina 19.00).
V turniej: Melbourne (22-24 czerwca, Melbourne - Australia):
22 czerwca: Polska - Argentyna (piątek, godzina 10.40)
23 czerwca: Polska - Brazylia (sobota, godzina 12.10)
24 czerwca: Polska - Australia (niedziela, godzina 7.10).