ME siatkarzy 2015. Pięć rzeczy po ćwierćfinale Polska - Słowenia: największa porażka, ale ręce precz od Antigi
ME siatkarzy 2015. Pięć rzeczy po ćwierćfinale Polska - Słowenia: największa porażka, ale ręce precz od Antigi
Łukasz Jachimiak, Sofia
Przegrywając ze Słowenią 2:3 (17:25, 19:25, 25:23, 25:19, 14:16) w ćwierćfinale mistrzostw Europy polscy siatkarze doznali największej porażki, odkąd ich trenerem jest Stephane Antiga. Od razu pojawiły się absurdalne pytania o przyszłość trenera. A przecież świat wcale się nie skończył i choć po kolejnym niepowodzeniu Polakom jeszcze trudniej będzie przygotować się na walkę o udział w igrzyskach olimpijskich w Rio, to skreślać mistrzów świata wciąż po prostu nie wypada
Nie tylko Fabian Drzyzga zastanawiał się, co się właściwie takiego stało FOT. KUBA ATYS
1. Przepraszam, czy tu biją?
Fabian Drzyzga zaczął mecz asem serwisowym, chyba nawet nie zdążyliśmy pomyśleć, że będzie dobrze, a już nie było. Bartosz Kurek nie skończył ataku, kolejny zepsuł Mateusz Mika, za chwilę został ustrzelony zagrywką Klemena Cebulja i zrobiło się 3:7. Przy 4:10 rywale mieli na koncie już trzy asy serwisowe. Ryzykowali nie tylko na zagrywce, w ataki też wkładali pełną moc, a my jeszcze im pomagaliśmy, popełniając proste błędy. W pierwszym secie z 11 ataków Słoweńcy zdobyli 10 punktów. Zanotowali niespotykaną w siatkówce, 91-procentową skuteczność. Bili mistrzów świata, a mistrzowie wyglądali na zszokowanych. Ludzie Andrei Gianiego nic sobie robili z tego, że w drugiej partii przegrywali już 2:6.
Włoch wziął czas, najwyraźniej przypomniał swoim zawodnikom, że nie mają nic do stracenia i znów byliśmy bezradni. Za Karola Kłosa wszedł Piotr Nowakowski, za Mateusza Mikę - Rafał Buszek, za Bartosza Kurka pojawił się Dawid Konarski, Fabiana Drzyzgę zmienił Grzegorz Łomacz, a później Kłos wrócił za Nowakowkiego, Drzyzga za Łomacza, Kurek za Konarskiego, a nasza gra wciąż wyglądała beznadziejnie. Czego by w dwóch pierwszych partiach nie zrobił Stephane Antiga, nie przynosiło to rezultatu. Potężny bokser, wielki mistrz, po prostu obrywał od przeciętniaka, którego głównym atutem było to, że nie bał się zaatakować.
Fabian Drzyzga i Bartosz Kurek po fatalnej porażce reprezentacji Polski FOT. KUBA ATYS
2. Zbici, ale nie złamani
Fabian Drzyzga powiedział po pierwszym meczu ze Słowenią - wygranym 3:1 w fazie grupowej w Warnie - że rywale chcieli Polaków złamać, że kiedy wygrali partię i dobrze szło im w kolejnej, poczuli się zbyt mocni. - Nie przypominam sobie, żebyśmy się w jakiejkolwiek sytuacji się poddali - mówił nasz rozgrywający. Sobota w Warnie była tylko maleńką próbą tego, co Słoweńcy zgotowali nam w środę w Sofii. Chyba w żadnym z 67 poprzednich meczów pod wodzą Francuza
Polacy nie rozegrali dwóch pierwszych setów tak słabych, jak w ćwierćfinale mistrzostw Europy. Każdy z naszych zawodników popełniał szkolne błędy, każdy miał chwile, w których wyglądał na kompletnie zablokowanego, momentami można było mieć wrażenie, że bici Polacy się przewrócą i już nie wstaną. A jednak wstali. Nie od razu zaczęli grać porywająco, a właściwie nawet wcale tak nie zagrali. Ale walczyć zaczęli tak, jak w naszym sporcie walczy mało kto. Trzeciego seta wyszarpali rywalom, wygrywając do 23. W czwartym szarpali dalej i w końcu wygrywając do 19 doprowadzili do stanu 2:2 w setach, a w tie-breaku mieli nawet piłkę meczową. Za to zasłużyli na szacunek.
Mateusz Bieniek też ciężko przeżył ćwierćfinałową porażkę FOT. KUBA ATYS
3. Nie ma mistrzów tie-breaków
Mistrzami piątego seta nazywano legendarną kadrę Huberta Jerzego Wagnera, a i o zespole Antigi tak mówiono, gdy w drodze do złota ubiegłorocznych mistrzostw świata rozegrała cztery tie-breaki, wygrywając wszystkie. Teraz mistrzowie po fatalnym wejściu w mecz doszli Słoweńców na 2:2, a w tie-breaku dogonili ich mimo że przegrywali 6:9 i 10:12. Przy stanie 14:13 mieli nawet piłkę meczową.
Niestety, tym razem przegrali. W sumie za kadencji Antigi z 19 pięciosetowych meczów wygrali 12. Nieźle, są odporni psychicznie, potrafią grać pod presją. Ale w loteryjnych piątych setach licencji na ciągłe wygrywanie jednak nie mają.
Reprezentacja Polski niespodziewanie przegrała w środę po tie-breaku ćwierćfinał ME w siatkówce ze Słowenią i odpadła z turnieju. Tak wyglądali po meczu smutni Polacy.
Na zdj. Karol Kłos i Michał Kubiak FOT. KUBA ATYS
4. Gorzki sezon
Pamiętacie wygrany 3:2 mecz z Rosją na mistrzostwach świata w Japonii, w 2006 roku? To od niego zaczęła się medalowa seria polskich siatkarzy w XXI wieku. Tam zespół Raula Lozano przegrał oba pierwsze sety do 19. Podniósł się w sposób dla Rosjan niezrozumiały, a dla nas cudowny. Oczywiście tamtej imprezy z tą, która trwa we Włoszech i w Bułgarii porównać się nie da, ranga zupełnie inna, znaczenie dla naszej siatkówki również. Ale dla tej kadry, dla tych ludzi 3:2 nad Słowenią z Sofii mogłoby być ważnym odbiciem do późniejszych, wielkich rzeczy. Wyobrażacie sobie, jak sfrustrowani tym reprezentacyjnym sezonem są Polacy? Po meczu stali przed dziennikarzami ze łzami w oczach, mówili, że w tym sezonie sami siebie nie rozpieszczali, że był buraczany, bo w najważniejszych momentach tylko ocierali się o sukcesy.
A przecież są po dużych zmianach, bo po złocie mistrzostw świata stracili Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego, Pawła Zagumnego i Krzysztofa Ignaczaka. Przecież od maja aż do października przez cały czas grali lepiej niż się spodziewaliśmy, co trzeba uczciwie powiedzieć. Mentalnie są teraz rozbici. Po niepowodzeniach za moment znów będą musieli się zebrać i zmobilizować do bardzo ciężkiej pracy przed walką o udział w igrzyskach. Z powodu berlińskiego turnieju nie będą mieli normalnych świąt Bożego Narodzenia. Za chwilę zaczną rozgrywki ligowe. Tak po ludzku łatwiej byłoby im to wszystko znieść, gdyby w Sofii zdobyli medal. Zwłaszcza, gdyby po drodze do niego przeskoczyli niespodziewanie wysoką przeszkodę, jaką okazała się Słowenia. A tak wyłożyli się jeszcze raz i jeszcze raz będą musieli się pozbierać.
5. Największa porażka od dwóch lat, ale ręce precz od Antigi
Nie mamy tak szerokiej ławki, jak rok temu, trener na pewno nie bez powodu rzadziej korzysta ze zmienników. Nie mamy formy jak z ubiegłorocznych mistrzostw świata, jesteśmy zmęczeni i fizycznie, i mentalnie. Dlatego nie dotarliśmy do półfinału i ponieśliśmy największą porażkę od poprzednich mistrzostw Europy. Wtedy, w imprezie którą organizowaliśmy wspólnie z Danią, przegraliśmy z Bułgarią baraż o ćwierćfinał. Też po tie-breaku. To był koniec pracy z naszą kadrą Andrei Anastasiego.
Po meczu ze Słowenią niektórzy dziennikarze pytali nawet zawodników czy aby teraz nie jest potrzebna zmiana szkoleniowca. ? To nie trener zawalił, tylko my. To my byliśmy na boisku i nie zagraliśmy tego, czego chciał od nas trener i czego sami chcieliśmy. Poza tym tuż przed kwalifikacjami do igrzysk zmiana trenera byłaby bez sensu - słusznie stwierdził Karol Kłos.
![Sceny w czasie meczu. Soczysty pocałunek dwóch znanych siatkarek [WIDEO]](https://bi.im-g.pl/im/42/75/1d/z30889794II,Pocalunek-w-lidze-tureckiej.jpg)