Puchar Świata siatkarzy 2015. Cztery rzeczy po czterech setach z Argentyną: psycholog potrzebny, Łomacz też. Wal(e)c rozjechał tango

To nie był łatwy mecz, ale ostatecznie polski walec rozjechał momentami tańczących tango rywali z Argentyny. Polska wygrała 3:1 (25:18, 19:25, 25:21, 27:25) mimo kłopotów z rozegraniem, bo ma dobrego psychologa. W piątek dzień przerwy, w sobotę o godz. 5.10 mecz z Iranem. Relacja w Sport.pl

1. Obrona ponad wszystko

Serwisem odrzucaliśmy rywali od siatki, w czym przodował autor trzech asów Piotr Nowakowski. Atakowaliśmy pewnie, graliśmy z pełną swobodą, momentami prowadziliśmy nawet różnicą 10 punktów, a trener już wtedy, czyli w pierwszej partii, wpuszczał zmienników (Kłosa za Bieńka i Mikę za Buszka). Najlepsza była jednak obrona. Tak na przerwach mówił swoim podopiecznym Stephane Antiga. Francuz od początku pracy z naszą kadrą stawia na defensywę. I widzimy efekty. Bez wątpienia dzięki niej wyprowadzamy dużo kontr. A zawodnicy przekonują się, że są graczami kompletnymi.

2. Kłopot z rozegraniem

Mecz z Argentyną był łatwy tylko w pierwszym secie. Później wystarczyło, że rywale trochę wzmocnili zagrywkę, a już mieliśmy problemy. Przede wszystkim z rozegraniem. Luciano De Cecco zagrał swoim kolegom kilka takich piłek, że akcje kończyli na czystej siatce. Fabian Drzyzga w tak znakomity sposób argentyńskiego bloku nie potrafił zgubić. Więcej - bywało, że seriami wrzucał w niego Bartosza Kurka. Niestety, jeden z najlepszych "sypaczy" ubiegłorocznych MŚ nie jest w formie, często niepotrzebnie upraszcza naszą grę, zapomina o środkowych, o drugiej linii, a i do skrzydeł zdarza mu się grać niedokładnie. Jego wartość spadła, odkąd nie ma wsparcia w Pawle Zagumnym. Oby kontuzja Grzegorza Łomacza faktycznie była niegroźna. W sobotę, w starciu z Iranem, dobrze byłoby już mieć go w odwodzie.

3. Psycholog bardzo potrzebny

Przy stanie 2:6 w trzecim secie Antiga poprosił o czas i spokojnie wytłumaczył Kurkowi oraz Buszkowi, jakie kierunki powinni wybierać w ataku w zależności od ustawienia Argentyńczyków. Trener podkreślił, że to rywale dobrze bronią, a nie my robimy wielkie błędy. Prawda była trochę inna, przecież w drugim secie oddaliśmy przeciwnikowi aż 10 punktów po własnych pomyłkach, a oni nam tylko cztery. Ale czy zawodnikom pomogłoby, gdyby usłyszeli, że grają źle? - Bardzo dobrze, bardzo dobrze - rzucił Stephane tuż przed ich powrotem na boisko. A po tym powrocie zespół mistrzów świata zebrał się w sobie i od stanu 6:11 doszedł Argentynę na 11:11. Nie zatrzymał ich nawet czas, o jaki przy 11:9 dla swojej ekipy poprosił Julio Velasco. Kurek znów pewnie zbijał i dobrze serwował, znów pomagali mu Buszek i Kubiak, na nowo przebudziliśmy się w obronie i przestaliśmy robić głupie błędy. Efekt? Spokojnie wygrana partia do 21 i orły uskrzydlone na następną. Psychologia.

4. Polski wal(e)c lepszy niż argentyńskie tango

- Tylko głowa, panowie teraz, tylko głowa - powtarzał Antiga przy stanie 14:13 w czwartym secie. Wtedy poprosił o przerwę, bo stanęliśmy po pięciominutowym bałaganie spowodowanym nieudolnością sędziów. Oni nie potrafili rozsądzić komu należy się punkt w akcji zakończonej naszą prośbą o wideoweryfikację. Po decyzji arbitrów zrobiło się 13:10, a po chwili Argentyńczycy odrobili dalszą część strat. W końcówce mieli nawet piłkę setową, ale wtedy nasi włączyli tryb mistrzowski zarezerwowany właśnie na nerwowe końcówki i zrobili swoje.

Zwycięstwo za trzy punkty jest bardzo cenne. Oczywiście byliśmy zdecydowanym faworytem (kurs 1,2 na nasze zwycięstwo i 4,15 na triumf Argentyny - dane za firmą Fortuna), ale "Albicelestes" też po dwóch dniach byli niepokonani, a wygrali m.in. z Iranem. Ponadto kilka dni temu przegraliśmy z nimi 0:3 sparing w Osace, a że nasi rywale sprawiać niespodzianki potrafią, przekonaliśmy się choćby w ostatniej kolejce drugiej fazy grupowej MŚ 2014. Wtedy pokonali 3:2 USA, dając w ten sposób awans do najlepszej "szóstki" Iranowi, a z naszego spotkania z Francją czyniąc mecz już tylko o pierwsze miejsce. Krótko mówiąc, jak już Argentyńczycy zaczną tańczyć swoje tango, to trudno wyłączyć im muzykę. Ale polski wal(e)c okazał się mocniejszy. Niech rozjeżdża następnych rywali.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.