Bartosz Kurek, Dawid Konarski, Łukasz Kaczmarek, Maciej Muzaj oraz Damian Schulz - tak wygląda zestaw atakujących, jakich do kadry powołał Heynen. Belgijski trener wszystkich wymienionych zawodników chce sprawdzić w rozgrywkach Ligi Narodów. W nich Polska rozegra 15 meczów w pięciu turniejach - w Katowicach i Krakowie, następnie w Łodzi, a w kolejne weekendy w Japonii, USA i Australii. Jeśli nasz zespół osiągnie dobre wyniki, zakwalifikuje się do turnieju finałowego rozgrywek, które zastąpiły Ligę Światową. Ten z udziałem sześciu najlepszych ekip odbędzie się na początku lipca we Francji.
Kurek to jeden z najbardziej doświadczonych i utytułowanych zawodników wciąż grających w reprezentacji Polski. Ale w tym momencie trudno uznać go za pewniaka do gry na wrześniowych mistrzostwach świata w Bułgarii i we Włoszech. To dlatego, że w Ziraacie Bankasi Ankara dopiero co stracił pół sezonu z powodu kontuzji. Ale też z tego powodu, że znów zmienia pozycję na boisku. W 2014 roku Kurek nie dostał powołania na MŚ w Polsce, bo w opinii prowadzącego wtedy naszą kadrę Stephane'a Antigi nie był na tyle dobrym przyjmującym. A w roli atakującego (wówczas drugiego, po Mariuszu Wlazłym) podobno nie widział się Kurek. Rok później (już po odejściu Wlazłego) Kurek został przemianowany przez Antigę na atakującego i w pierwszym sezonie na tej pozycji radził sobie bardzo dobrze. W ubiegłym roku Ferdinando De Giorgi po objęciu reprezentacji Polski postanowił, że Kurek wróci na przyjęcie. Teraz u Heynena zawodnik znów będzie atakującym. Jak te ciągłe zmiany wpłyną na postawę mistrza Europy z 2009 roku?
Bartosz Kurek: Naprawdę nie wiem. Jeżeli chciałbym kogoś przekonać, czy jeżeli ty chciałbyś kogoś przekonać do tego, że jesteś zmotywowany, to mówiłbyś o tym? Po prostu po rozmowie ze mną wyciągnął takie wnioski. Nie wiem skąd mu to przyszło do głowy, ale 11. rok tutaj, do Spały, przyjeżdżam i nigdy nikomu, żadnemu trenerowi nie odmówiłem. Jak widać, chęci cały czas są.
- Trener przyleciał do Ankary przy okazji swojego meczu w Turcji z zespołem Friedrichshafen. To było w momencie jak już byłem po zabiegu.
- Generalnie w styczniu przeszedłem zabieg na stopie i od tamtego momentu nic mi nie dokucza.
- Rzeczywiście jest to niespotykane. Myślę, że tutaj trochę. Nie trochę. Że tutaj pełną rację trener Wspaniały ma. Nie jest to normalne, ale to trener zadecydował, że tutaj jestem. A ja się cieszę, że tutaj jestem i mam nadzieję, że pomogę drużynie w tym sezonie.
- Generalnie wygląda to tak, że to trener dobiera sobie zawodników. Ja mu się nie zaproponowałem. Trener wybrał sobie mnie jako atakującego, a ja mam nadzieję, że będzie to wyglądało dobrze.