Siatkówka. Roberto Santilli: Kochanowski to "złoty chłopiec" polskiej siatkówki, a Plińskiego nazywamy "legendą"

- Polska drużyna narodowa musi przejść rewolucję. Wiem, że Kochanowski potrzebuje kadry i wasza kadra będzie potrzebować jego. Może być jej podstawą - o 21-letnim Jakubie Kochanowskim mówi Sport.pl trener AZS-u Olsztyn, Roberto Santilli.

Kryzys mają już za sobą?

Sezon 2017/2018 Indykpol AZS Olsztyn rozpoczął z nowym trenerem u sterów - Roberto Santillim. Początek rozgrywek układał się dla zespołu nieźle do 6. kolejki, w której przegrał 2:3 z beniaminkiem z Zawiercia. Później drużyna przegrała 2:3 z Treflem Gdańsk, 0:3 z Cerradem Czarnymi Radom, 1:3 z ONICO Warszawą i 1:3 z MKS-em Będzin.

Wydaje się jednak, że olsztynianie największy kryzys mają już za sobą. Zwyciężali w ostatnich 3 kolejkach, pokonując kolejno Espadon Szczecin, Dafi Społem Kielce i BBTS Bielsko-Biała. AZS z 33 punktami znajduje się obecnie na 4. pozycji PlsuLigi.

11.04.2017 Olsztyn . Konferencja prasowa zespolu siatkarskiego Indykpol AZS Olsztyn , podczas ktorej przedstawiono nowego trenera zespolu . Na zdjeciu nowy trener , Roberto Santilli .
Fot . Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
SLOWA KLUCZOWE:
siatkowka sport PlusLiga Plus Liga trener /FR/
ROBERT ROBASZEWSKI

"Gramy piękną siatkówkę"

Czy w tym momencie widzi pan swoją drużynę pod koniec sezonu z medalem mistrzostw Polski?

Roberto Santilli: - Do tej pory był to dla nas bardzo dziwny sezon. Pierwsze mecze zagraliśmy świetnie, wygrywając 4 z 5 spotkań, lecz później przydarzył nam się moment zawahania, którego się nie spodziewaliśmy. Przegrywaliśmy z zespołami, które teoretycznie nie powinny sprawić niespodzianki i miały być od nas słabsze. Wszystkie kryzysy mają jednak to do siebie, że można wyciągnąć z nich coś dobrego. Tak było i w naszym przypadku, ponieważ w tej chwili wydaje się, że wszystko wróciło do normy.

Zaczynamy grać na naszym najlepszym poziomie, co mnie osobiście bardzo cieszy. Mam nadzieję, że tak będzie do końca sezonu. Jeśli pyta mnie pani o to, jakie są moje dalsze oczekiwania, to mogę szczerze przyznać, że jest to wygrywanie każdego kolejnego spotkania. Podstawowym krokiem do ostatecznego sukcesu będzie jednak znalezienie się w pierwszej szóstce PlusLigi. Co dalej? Teraz gramy piękną siatkówkę, którą bardzo dobrze się ogląda i która daje wiele satysfakcji, i nie wyobrażam sobie, by później miało być inaczej.

Przed meczem z BBTS-em zajmowaliście 5. pozycję - chyba dość nielubianą przez AZS po poprzednim sezonie, kiedy tuż przed fazą play-off zespół został pozbawiony szansy na grę o medale. W tej formie, w jakiej jesteście obecnie, z ręką na sercu może pan stwierdzić, że stać was na więcej?

- Mogę stwierdzić jedno - mamy świetną chemię w zespole. Jeśli nauczymy się wyciągać wnioski z popełnionych wcześniej błędów, to nie widzę przeszkód, byśmy zagrali w najlepszej czwórce.

Bardzo łatwo jest mówić, że powinniśmy utrzymywać stabilną formę, ale czasami jest to niemożliwe ze względu na to, jak trudny jest to sezon dla poszczególnych graczy. W szczególności mówię tu o Robercie Andrindze czy Tomasie Rousseaux, którzy nigdy wcześniej w swojej karierze nie grali na podobnym poziomie.

"Najpierw jest się nauczycielem, dopiero na końcu szkoleniowcem"

Poruszając temat drugiego z nich nie można pominąć faktu, że przełom listopada i grudnia jest okresem "zapaści" formy większości zawodników, którzy rozgrywają intensywny sezon reprezentacyjny.

- Dokładnie tak - spodziewaliśmy się zastoju. To normalne, że kadrowicze potrafią zagrać pierwszy miesiąc, dwa po występach w reprezentacji na świetnym poziomie, a następnie mierzą się ze spadkiem formy, z którego muszą nauczyć się wychodzić. Jest to niejako wkalkulowane w cykl siatkarski.

Należy podejść do tego spokojnie, dać możliwość roszady na boisku, odpoczynku, czy też korekty treningu. To bardzo pomaga.

Znając pański temperament trenerski, nie uwierzę, że do tego wszystkiego podchodził pan tak spokojnie.

- Ha, ha, uprzedzam pytanie - nie krzyczałem za często! Przede wszystkim obierałem taktykę rozmowy, bo to ona zazwyczaj przynosi o wiele lepszy rezultat. Powiedziałem mojemu zespołowi, że każdy zawodnik jest użyteczny, i że szczególnie młodzi gracze muszą nauczyć się wychodzić z gorszej dyspozycji, która jest zupełnie naturalna w pewnych momentach sezonu. Dzięki temu zdobędą cenne doświadczenia, które pomogą im w przyszłości w radzeniu sobie z kolejnymi wyzwaniami.

Podobnie było z Robertem, który przez ostatnie dwa tygodnie był chory i potrzebował wsparcia w powrocie do pełnej dyspozycji. Rolą trenera jest pamiętanie, że najpierw jest się nauczycielem, a dopiero na końcu szkoleniowcem, który wymaga.

Talenty młodego pokolenia

W swoim zespole ma pan ogromny talent młodego pokolenia, Jakuba Kochanowskiego. Jak chroni go pan przed oczekiwaniami, które wywołane są przez całą siatkarska Polskę?

- To jest robota, którą wykonują Paweł Woicki, Daniel Pliński i Michał Żurek. To są trzy "kolumny" AZS-u i bardzo często pomagają młodym lub zagranicznym zawodnikom w odnalezieniu się w drużynie.

Co do samego Kochanowskiego, to jest to "złoty chłopiec" polskiej siatkówki. Czasami wszystko, czego się dotknie, przemienia się w sukces, bo ma niezwykły talent. Nie trzeba się wysilać, by przewidzieć, że jego przyszłość będzie bardzo jasna. Już teraz jest znakomitym zawodnikiem, choć nadal potrzebuje wykonać kilka kroków, by stać się jeszcze lepszym. Według mnie pierwszym z nich jest gra w podstawowej szóstce reprezentacji Polski. Usilnie na to pracuje i jest siatkarzem, który doskonale wie, co ma zrobić, by znaleźć się na szczycie.

Polska drużyna narodowa musi przejść rewolucję. Wiem, że on potrzebuje kadry i wasza kadra będzie potrzebować jego. Może być jej podstawą.

10.11.2017 Olsztyn . Mecz siatkówki AZS Olsztyn przeciwko Trefl Gdansk . Jakub Kochanowski .
Fot. Arkadiusz Stankiewicz / Agencja Gazeta
SLOWA KLUCZOWE:
AZS Olsztyn piłka siatkowa
ARKADIUSZ STANKIEWICZ

Kochanowski wspominał w wywiadzie dla Polsatu, że Pliński, Woicki i Żurek robią wszystko, by sodówka nie uderzyła mu do głowy. Co konkretnie robią?

- Daniel Pliński przykładowo jest graczem, którego nazywamy "legendą". Umie się bawić, ale ma niezwykłą cechę dopasowywania się do sytuacji, w której znajduje się jego kolega. Widzi, kiedy ktoś popełnia błąd i robi wszystko, by pomóc mu go wyeliminować, daje dobre rady, rozśmiesza, kiedy ktoś się stresuje... Każda minuta spędzona na boisku z Danielem jest dla młodych i zagranicznych graczy wielkim zyskiem.

Włoscy trenerzy bardzo chcą pracować w PlusLidze

Jak inne do tej pory jest dla pana doświadczenie zbierane z AZS-em Olsztyn w stosunku do tego, które miał pan pracując w Jastrzębskim Węglu i MKS-ie Będzin?

- Kiedy przechodziłem do Jastrzębskiego Węgla, to byłem pionierem wśród włoskich szkoleniowców. Byłem pierwszym trenerem, który przechodził do polskiego zespołu i wszyscy w Italii pytali mnie, co najlepszego robię ze swoją karierą.

Teraz włoscy trenerzy bardzo chcą pracować w PlusLidze.

- Teraz pracujemy tutaj w szóstkę (Gardini, De Giorgi, Zanini, Piazza, Anastasi i Santilli - przyp. red.) i każdy chciałby do nas dołączyć. Nie bałem się wyzwania i przyjechałem do Jastrzębia-Zdroju. Do dziś uważam, że był to jeden z najważniejszych kroków w mojej karierze.

Różnic jest jednak kilka. Olsztyn jest pięknym miastem, ale dystans, który dzieli nas od pozostałych miast, w których rozgrywamy mecze, nas dobija. Do Bielska-Białej jechaliśmy 10 godzin! Mnie zabija to szczególnie, bo niestety nie staję się młodszy, więc jest to dla mnie spore wyzwanie.

Poza tym na północy Polski jest chłodniej niż gdziekolwiek indziej. Ponoć w Uranii również.

- Urania jest bardzo wyjątkowym miejscem, które czasami powoduje, że nasze siatkarskie życie wcale nie jest proste, ha ha! Mam jednak bardzo twardych zawodników, którzy doskonale pracują, To wielkie szczęście, że udało nam się zbudować idealną atmosferę - to było pierwsze założenie, które chciałem zrealizować - stworzyć chemię pomiędzy doświadczeniem Pawła Woickiego czy Daniela Plińskiego i umiejętnościami młodych zawodników, którzy jeszcze w tym zespole nie grali. Ogromnie cieszy nas praca razem i mogę uznać to za jeden z moich największych sukcesów.

AZS Olsztyn

22.12.2017 Olsztyn . Mecz siatkarskiej PlusLigi mezczyzn  pomiedzy zespolami Indykpol AZS Olsztyn i GKS Katowice .
Fot . Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
SLOWA KLUCZOWE:
siatkowka siatkarze Plus Liga sport sportowcy
ROBERT ROBASZEWSKI

Więcej o:
Copyright © Agora SA