W finale Klubowych Mistrzostw Świata Zenit Kazań sięgnął po złoty medal. To oznacza, że po mistrzostwie Rosji i zwycięstwie w Lidze Mistrzów jest to ostatni triumf, którego podopiecznym Władymira Alekno brakowało w kolekcji.
Jednym z dwóch największych bohaterów rozgrywanego w Krakowie finału Wilfredo Leon - Kubańczyk z polskim paszportem zdobył 19 punktów, dwukrotnie punktowo blokując rywali i zapisując na koncie Zenita dwa asy serwisowe. Nagrodę MIP (Most Important Player - najważniejszy gracz) turnieju zdobył jednak jego rywal i rodak, Osmany Juantorena, który na co dzień reprezentuje Cucine Lube Civitanova (22 punkty w finale). - Gratuluję Osmany'emu Juantorenie nagrody MIP. Jeśli chodzi o mnie, to nigdy nie gram po to, by zdobywać indywidualne wyróżnienia, ale po złoty medal. Swoją pracę wykonałem, co cieszy zarówno mnie, jak i moją drużynę - mówi Wilfredo Leon.
- Złoty medal Klubowych Mistrzostw Świata był jedynym, którego brakowało mi w klubowej karierze. Nie zmienia to faktu, że chcę takich zdobywać jeszcze więcej. W moim domu było specjalne miejsce na ten krążek i dzięki temu, że udało się je zapełnić czuję się silniejszy - dodaje.
Widać, że polska publiczność akceptuje naturalizowanego Kubańczyka, który już 24 lipca 2019 roku będzie mógł założyć na siebie biało-czerwony strój i reprezentować Polskę. W Krakowie każda akcja przyjmującego była szczególnie entuzjastycznie oklaskiwana, a trybuny skandowały imię siatkarza. - Bardzo cieszę się z tego, że tylu fanów wspierało mnie podczas turnieju w Polsce. Dziękuję każdemu, kto trzymał za nas kciuki nie tylko w hali, ale również przed telewizorem. Zdobyty przez nas medal jest dla wszystkich - przyznaje Leon.
Siatkarz tak dobrze czuł się w Krakowie, że udzielał wywiadów po polsku! - Nie planowałem tego. Czasami rozmawiam z żoną w tym języku w Kazaniu, tłumacząc poszczególne wyrażenia na moim iPodzie. Staram się uczyć również za słyszenia i dlaczego część wyrażeń jest dla mnie w tej chwili płynna - tłumaczy.
Teoretycznie Wilfredo Leon w polskiej kadrze będzie mógł wystąpić po raz pierwszy dopiero za niecałe dwa lata ze względu na obowiązującą karencję. Swego czasu w mediach sporo mówiło się o możliwość jej skrócenia. - Odpowiedź na pytanie o to, kiedy zadebiutuję w kadrze zależy od PZPS. Po prostu czekam na mój debiut i mam nadzieję, że nastąpi on jak najszybciej - odpowiada wymijająco Kubańczyk.
Nie niepokoi go to, że jako jedyna drużyna z uczestników przyszłorocznych mistrzostw świata Polacy nie mają szkoleniowca. - Moja sytuacja jest skomplikowana. Nie wiem, kto zostanie trenerem Polaków - to federacja wie, na kogo należy postawić i co zrobić. W moich rękach pozostaje tylko czekanie na to, kto zostanie wybrany oraz późniejsza rozmowa z selekcjonerem - dodaje.
We wrześniu manager Wilfredo Leona, Andrzej Grzyb, udzielił Sport.pl wywiadu, w którym jasno określił warunki gry przyjmującego w polskiej kadrze.
- Moim zdaniem warunkiem dobrego wykorzystania Wilfredo w reprezentacji jest gra z młodymi zawodnikami. Leon od pięciu lat nie był w kadrze i dla niego sukcesy w na tym polu są jak powietrze. On chce ich jak najwięcej, ale liczy na walkę u boku tych, którzy również pragną tego samego. Do takich ludzi zalicza się grupa mistrzów świata juniorów i kilku niewiele starszych zawodników, jak Artur Szalpuk czy Aleksander Śliwka - którzy marzą o medalach.
Ta młoda grupa jest zespołem zwycięzców. 48 wygranych meczów z rzędu to wynik, który Leon chciałby osiągnąć jako nieprzegrywający (jak w klubie) kadrowicz. Mniej doświadczeni zawodnicy będą się przy nim uczyli i podciągali, a starszym panom typu Bartosz Kurek, Michał Kubiak i Rafał Buszek trzeba zwyczajnie podziękować - powiedział wówczas.
W Krakowie po finale KMŚ zapytaliśmy Leona o jego komentarz odnośnie do tych słów.
- Muszę wyjaśnić tę sytuację. Tylko ja mogę wypowiadać się we własnym imieniu i to, co powiedział mój manager, to wyłącznie jego słowa. Liczę na to, że wszyscy to uszanują. Po drugie, to kto będzie występował w kadrze nie jest moją decyzją. Jeśli na boisku będę grał z Fabianem Drzyzgą, Bartoszem Kurkiem czy młodymi siatkarzami, to będę się z tego cieszyć i dam z siebie wszystko. Wykonam swoją pracę, oni również i razem stworzymy zespół - mówi Kubańczyl.
- Jeżeli jeszcze raz padną takie słowa z ust mojego managera, to natychmiast skończymy współpracę. Chciałbym, abyście jako dziennikarze o tym napisali. Nie ma mojej zgody na takie zachowanie - kończy Leon.