Mistrzostwa Europy. Co wiemy o Polakach po fazie grupowej turnieju?

Nie ulega wątpliwości, że mistrzostwa Europy są na razie najpoważniejszym sprawdzianem reprezentantów Polski po kierownictwem Ferdinando De Giorgiego. Każdy z trzech meczów fazy grupowej był w ich wykonaniu zupełnie inny. Jaki obraz Polski wyłania się przed spotkaniem barażowym ze Słowenią?

Mistrzostwa Europy. Co wiemy o Polakach po fazie grupowej turnieju?

Nie ulega wątpliwości, że mistrzostwa Europy są na razie najpoważniejszym sprawdzianem reprezentantów Polski po kierownictwem Ferdinando De Giorgiego. Każdy z trzech meczów fazy grupowej był w ich wykonaniu zupełnie inny. Jaki obraz Polski wyłania się przed spotkaniem barażowym ze Słowenią?

Dawid Konarski i Ferdinando De Giorgi Dawid Konarski i Ferdinando De Giorgi KUBA ATYS

Dawid Konarski zgubił rytm

Jeszcze trzy tygodnie temu Dawid Konarski był określony mianem największej rewelacji Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. W pojedynczych setach potrafił osiągać 70 procent skuteczności ataku w momencie, gdy był najbardziej eksploatowanym przez rozgrywających zawodnikiem ofensywnym.

W mistrzostwach Europy jego sytuacja kształtuje się jednak inaczej. W meczu z Serbami na 23 próby skończył 8 ataków, co dało mu 35 procent skuteczności (odnotował jeszcze 2 bloki). Dwa dni później było lepiej - 17 szans, 9 punktów, ale więcej chwil na boisku dostał od trenera Łukasz Kaczmarek, który pełnił rolę lidera mentalnego ataku. Miał energię, siłę i przede wszystkim potrafił pobudzić kolegów do walki. Tego Konarskiemu brakło.

Kryzys nastąpił w spotkaniu z Estonią. 7 ataków i tylko jeden punkt, czyli 14 procent skuteczności. Po zawodniku z Memoriału Wagnera pozostał tylko cień, a jego miejsce na parkiecie chyba na dobre zajął Kaczmarek (10 punktów w tym 3 z bloku).

Bartosz Kurek Bartosz Kurek JAKUB PORZYCKI

Bartosz Kurek wciąż ważny

Jeśli można by wskazać najbardziej elektryzującą postać polskiej kadry, to z pewnością w ostatnich miesiącach jest to Bartosz Kurek. Wielu zastanawiało się, czy Ferdinando De Giorgi powinien powoływać go na mistrzostwa Europy, ponieważ w czasie Ligi Światowej i Memoriału Wagnera nie prezentował się najlepiej zarówno w przyjęciu oraz obronie, jak i ataku.

Pierwszy mecz z Serbią zdawał się potwierdzać obawy. 6 punktów, 33 procent skuteczności ataku i 40 procent w przyjęciu, a do tego sporo błędów w obronie to było stanowczo za mało w stosunku do tego, czego po nim oczekiwano. Zmiana nastąpiła jednak w spotkaniu z Finlandią. Przyjmujący był zdecydowanym liderem ofensywy (15 punktów w tym dwa z bloku), zagrał 4 asy i atakował z 53 procentową efektywnością. Podrywał zespół do walki, a ten w końcu zaczął grać pewnie. Choć w poniedziałek nie było równie poprawnie (33 procent w ataku), to 63 procent w defensywie mogło robić wrażenie.

Warto sobie uświadomić, że Kurek jest ważną postacią także dlatego, że póki co lepszego przyjmującego do zmiany nie widać. Rafał Buszek fazę grupową zakończył bez punktu, a w ważnym momencie meczu z Estonią dał się ustrzelić zagrywką, co może niepokoić. Artur Szalpuk szans nie dostaje.

Odblokowali się

O tym, jak słabi są polscy środkowi jeśli chodzi o blokowanie wielu siatkarskich ekspertów z chęcią napisałoby niejedną książkę. Choć początek turnieju i mecz z Serbią wydawał się łaskawy dla drużyny pod względem gry na siatce (8 bloków), to paradoksalnie wcale taki nie był. W meczu otwarcia Łukasz Wiśniewski oraz mierzący 217 cm wzrostu Bartłomiej Lemański w sumie powstrzymali rywali w ten sposób tylko trzykrotnie. W spotkaniu z Finami było jeszcze gorzej. Tym razem Polacy mieli tylko trzy bloki na swoim koncie, z czego wszystkie należały do przyjmujących - Bartosza Kurka i Michała Kubiaka.

Przełamanie jednak w końcu nastąpiło. Ostatni mecz fazy grupowej podopieczni Ferdinando De Giorgiego wygrali 3:0, zdobyli 10 bloków, a połowa z nich pochodziła od Lemańskiego (4) i Bieńka (1). - Zawsze uważałem się za środkowego, którego atutem są bloki - powiedział w rozmowie ze  Sport.pl ten pierwszy. Oby w barażu udowodnił, że ma rację.

Polscy siatkarze Polscy siatkarze RENATA DĄBROWSKA

Mecze ze średnimi Estonią i Finlandią ważne mentalnie

Polacy zakończyli fazę grupową bilansem dwóch wygranych i jednego przegranego meczu. Falstart falstartem, ale nie można nie zauważyć, że spotkanie z Serbią było jedynym wymiernym wyznacznikiem pułapu rywala biało-czerwonych w stosunku do ich aspiracji medalowych.

Patrząc jednak pod kątem psychologicznym, zwycięstwa z Finlandią i Estonią po 3:0 mogą mieć duże znaczenie, jeśli chodzi o budowanie siły mentalnej. Nieważne z kim się wygrywa, bo tak naprawdę istotna jest zespołowość, emocje i siła, którą nauczyła się wzbudzać drużyna.

Co więcej, patrząc na wyniki osiągane przez barażowego rywala Polaków, Słowenia nie jest w najlepszej formie. Wygrała tylko raz i zamiast stanowić istotne ogniwo w walce o obronę wicemistrzowskiego tytułu, póki co zabezpiecza tyły. To może oznaczać, że podbudowana wygranymi Polska nie będzie mieć większych problemów ze swoim sparingowym rywalem sprzed kilku tygodni. Jeśli tak się jednak stanie, to w ćwierćfinale trafi na Rosję, na którą poziom z meczów z Estonią i Finlandią może nie wystarczyć.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.