Mateusz Bieniek: Przed mistrzostwami czułem, że stać nas na medal. Wiem jednak, że mało kto na nas stawiał – zwłaszcza w kontekście wywalczenia złota. Cieszy tym bardziej, że udało nam się wygrać. Drużyna w trakcie turnieju dojrzewała, miała swoje wzloty i upadki. Pod koniec imprezy poczuliśmy się już tak pewnie, że ciężko było nas zatrzymać.
- Bartek ma rację. Ten turniej wygrał zespół. Każdy z nas czuł się tak samo ważny. I to bez względu na to, czy grał dużo czy mało. Czuliśmy się potrzebni sobie nawzajem. Nikt się nie obrażał, jeśli musiał posiedzieć dłużej na ławce. Uwierzyliśmy, że wspólnie możemy dokonać czegoś wielkiego.
- Nie da się grać wyłącznie dobrze na przestrzeni tak długiego turnieju. Te dwa spotkania nam nie wyszły, ale wiedziałem, że jesteśmy lepsi od Serbów. Dlatego mimo wszystko starałem się zachować spokój.
- Śmieszyły. Nawet jak wygrywamy, to nie da się widocznie wszystkich zadowolić. Jeśli ktoś miał wątpliwości, to najlepszą odpowiedź daliśmy w drugim starciu z Serbami, które również wygraliśmy 3:0.
- Tak, ale duży wpływ miał na to powrót Michała Kubiaka. Wiedzieliśmy, że pojedynek z Serbią to nasza ostatnia szansa na uratowanie tych mistrzostw. Mobilizacja była maksymalna.
- Ze Stanami w półfinale. Najtrudniejszy rywal, walka o pewny medal. Wspięliśmy się tamtego dnia na wyżyny swoich możliwości. Nie wiem, czy bylibyśmy w stanie zagrać lepiej. Amerykanie są strasznie trudnym przeciwnikiem. Pokonanie ich to była dla nas duża sprawa. Po tym zwycięstwie byliśmy już pewni, że w finale nie damy szans Brazylijczykom.
- O karze dowiedziałem się z mediów. Żadnego pisma w tej sprawie nie dostałem. Z tego co wiem, w rzeczywistości nie było żadnej kary.
- Tak, choć muszę przyznać, że jest nietypowym trenerem. Ma swój sposób na prowadzenie treningów. Czasami naprawdę ciężko się z nim pracuje. Zawsze ma dużo do powiedzenia, do czego nie łatwo jest się przyzwyczaić. Potrafi otwarcie skrytykować zawodnika, a to nie wszystkim się podoba. To co jednak ważne – jest świetnym szkoleniowcem i psychologiem. Znalazł na nas sposób. Wyniki go bronią, a mi udało się rozwinąć dzięki niemu.
- Myślę, że tak. Wyjątkowo dobrze graliśmy też na Pucharze Świata w 2015 roku, ale teraz jednak jeszcze lepiej. Chcemy utrzymać ten poziom w przyszłości. Wiemy już, że prezentując naszą najwyższą dyspozycję jesteśmy w stanie wygrywać z każdym.
- Nie zaglądam nikomu do portfela, nie chce by i mi zaglądano. Piłkarze zarabiają duże pieniądze, ale uprawiają bardzo trudny sport, a w dodatku najpopularniejszy na świecie. Stąd ich zarobki są tak wysokie. Mam świadomość, że siatkówka nie jest aż tak popularną dyscypliną. Wierzymy jednak, że po zdobytym przez nas ponownie mistrzostwie świata siatka będzie zyskiwała marketingowo w Polsce. Jako produkt zasługuje ona na większe wsparcie.
- Miałem tydzień wolnego. W porównaniu z innymi chłopakami z drużyny otrzymałem i tak prawie najwięcej czasu na odpoczynek. W tydzień wypoczęła przede wszystkim moja głowa. O mistrzostwie świata trzeba już zapomnieć i skupić się wyłącznie na lidze.
- Gdyby pojawiła się jakaś oferta, to na pewno bym ją rozważył. Chciałbym spróbować swoich sił w innej lidze. Jeśli taka propozycja byłaby dobra dla mnie pod względem sportowym i finansowym, to zdecydowałbym się na nią. Ale tylko w takim wypadku, bo na siłę wyjeżdżać nie będę.