Już pierwsze piłki meczu pokazały, jak dobrze dysponowany w ofensywie i zagrywce jest Sam Deroo. Jego gra w połączeniu z konsekwencją Rafała Buszka w przyjęciu i polu serwisowym stopniowo powiększała przewagę kędzierzynian, którzy na siatce problemy miewali tylko z Martinem Colsonem. Benjamin Toniutti potrafił jednak zwiększyć szybkość rozegrania, co przełożyło się na efektowniejsze ataki i większą pewność środkowych ZAKSY. Choć zespół Daniela Castellaniego starał się odrobić straty i w pewnym momencie zmniejszył je do trzech punktów, to nawet pojawienie się na boisku Roba Bontje nie przeszkodziło mistrzom Polski w wygraniu seta (25:23).
W drugiej partii miejscowi dość szybko wyszli na prowadzenie, jednak przerwa na życzenie trenera Castellaniego zadziałała na ich niekorzyść i Noliko niemalże odrobiło straty (5:4). W kłopotach swojemu zespołowi pomógł Dawid Konarski, a punkty, które zdobył, dały ZAKSIE większy komfort gry. Moment słabszego przyjęcia gospodarzy poskutkował jednak wzrostem skuteczności drużyny z Maaseik, a dystans pomiędzy rywalami zmniejszył się do 5 punktów (12:17). Okazało się, że był to ostatni atak gości - kilka akcji później mistrzowie Polski zakończyli partię zagraniem Buszka z szóstej strefy (25:19).
Mimo że w trzecim secie ZAKSA ponownie dość szybko wypracowała przewagę, to Belgowie konsekwentnie odrabiali straty. Kędzierzynianie najwięcej kłopotów mieli z Rychlickim, ale ataki Semeniuka i Czarnowskiego pozwoliły im zdobyć kilka punktów i dość pewnie prowadzić w secie (16:12). To wystarczyło, by pomimo kilku bloków na Buszku gospodarze kontrolowali set do ostatniej piłki. Kolejne zwycięstwo ZAKSY w Lidze Mistrzów przypieczętował wspomniany przyjmujący mistrzów Polski (25:21).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Noliko Maaseik 3:0
(25:23, 25:19, 25:21)
