Niemczyk: Widziałem w nich mistrzynie, teraz półfinalistki

Patrząc na dziewczyny, mam wrażenie, że nie wciskają gazu do końca - komentuje pierwsze mecze polskich siatkarek były trener kadry Andrzej Niemczyk.

Przemysław Iwańczyk: Jak Złotka rozpoczęły mistrzostwa Europy?

Andrzej Niemczyk: Przed turniejem byłem przekonany, że obronią po raz drugi tytuł mistrzyń. Po pierwszych meczach Polek jestem nieco ostrożniejszy w prognozach i myślę, że dojdą do czołowej czwórki, ale tam będzie już bardzo trudno. Na Grand Prix było zdecydowanie lepiej. Patrząc na dziewczyny, mam wrażenie, że nie wciskają gazu do końca. Że grają tak nie na sto procent, drzemią w nich jeszcze wielkie możliwości.

Mecz z Czeszkami, choć wydawało się, że szybko poradzimy sobie z rywalkami, był trudny. A przecież w następnej rundzie w grupie wcale nie będzie lepiej, bo tam czekają na nas Holenderki i Serbki.

Co uważa pan za największy atut tej reprezentacji?

- Na razie nie widzę zbyt wiele plusów. Dziewczyny mają zbyt łatwą zagrywkę, same słabo przyjmują, co uniemożliwia grę kombinacyjną. Siła drużyny tkwi więc w indywidualnych umiejętnościach zawodniczek. Atakujące, wśród nich środkowe Masza Liktoras i Lena Dziękiewicz, przebijają się przez blok rywala i zdobywają wiele punktów. Oczywiście muszę tu przede wszystkim wspomnieć o Gosi Glince, która w spotkaniu z Czeszkami zdobyła 26 punktów. To ona wyciągnęła wynik z 20:24 do zwycięstwa, nie myląc się w ataku ani razu. Jest świetną siatkarką, widać, że doszła do formy po reprezentacyjnej przerwie. Jest szczuplutka, skoczna i bardzo skuteczna.

Co by pan zmienił?

- Iza Bełcik, która z rezerwy wchodzi na rozegranie, musi grać trochę bardziej kombinacyjnie. Drużyna popełnia za dużo błędów. W porównaniu z poprzednimi mistrzostwami nie ma Agaty Mróz i Sylwii Pyci, a obie to środkowe. Są bardzo wysokie, a Dziękiewicz nie. Zdąża jednak z blokiem, pokazuje się - jak już wspominałem - w ataku, tu nie widzę więc żadnego problemu. Mało szans dostaje też Ania Podolec. Nie pokazała się z dobrej strony, jak zwykła to robić choćby podczas Grand Prix. Zresztą nie mogę nic więcej powiedzieć, bo zawodniczki dostały zakaz rozmów z dziennikarzami, generalnie wszystkimi. Nie będę przecież dzwonił do dziewczyn i wypytywał, co się dzieje w zespole.

Odcięcie od mediów to dobry sposób na koncentrację?

- Każdy ma swoją wizję prowadzenia drużyny. Ja dziewczyn nie zamykałem, bo nie chciałem burzyć tego, co naturalne - że każda z zawodniczek ma prawo podzielić się po meczu z dziennikarzami swoimi radościami bądź wylać żal po porażce. Poza tym wyznawałem zasadę, że trener to dodatek, a pierwszoplanowe aktorki to siatkarki. One mają mówić do kamer, nie ja.

Który z następnych rywali będzie najtrudniejszy?

- Serbki zawaliły początek turnieju, ale to one będą rozdawać karty. Tego boję się najbardziej, że w decydującym momencie wszystkie zespoły będą miały po porażce i o awansie do półfinału zdecydują niuanse.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.