ME siatkarek. Włoszki na drodze polskich siatkarek

Trzecie miejsce, jakie zajęły w swojej grupie polskie siatkarki podczas Mistrzostw Europy w Schwerinie, dało im co prawda awans, ale spowodowało też, że droga do medali jest teraz bardzo trudna. Kolejna zła wiadomość jest taka, że Polki niewiele o Włoszkach wiedzą. Relacja na żywo z barażu o ćwierćfinał we wtorek od godz. 17.30 w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE na telefony.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Włoskie siatkarki to tradycyjnie czołowa drużyna Europy. Często także spotykała się z polskimi siatkarkami. Tak się jednak składa, że nie w tym roku. Ostatni pojedynek Polek z Włoszkami miał miejsce rok temu, podczas Grand Prix w Łodzi. Od tamtej pory jednak włoska ekipa bardzo się zmieniła. Po roku olimpijskim odeszło wiele znanych siatkarek Italii: Paola Cardullo, Eleonora Lo Bianco, Francesca Piccinini, Sara Anzanello, Simona Gioli, Serena Ortolani. - Teraz Włoszki mają trenera, który prowadził włoskie zespoły juniorskie, z którymi odnosił sukcesy na Mistrzostwach Europy i świata. Wprowadził więc do zespołu seniorek swoje wychowanki, takie jak Valentina Diouf, Caterina Bosetti, Noemi Signorile. Uzupełnił tę ekipę kilkoma doświadczonymi siatkarkami, jak Carolina Costagrande, Valentina Arrighetti czy Martina Guiggi - mówi menedżer siatkarski Jakub Dolata, który na co dzień obserwuje włoski rynek.

Włoszki tradycyjnie grają nieźle w przyjęciu i obronie. W ataku niezwykle groźna jest czarnoskóra siatkarka Valentina Diouf, córka senegalskich emigrantów. Ta dziewczyna ma 19 lat i 202 cm wzrostu.

Sęk w tym, że polski zespół nie miał okazji obserwować Włoszek w akcji i informacji na temat ich gry ma mało. Dla równowagi - także w szeregach polskiej drużyny zaszło tak wiele zmian, że trudno za nimi nadążyć. - Gramy ze sobą dopiero od trzech miesięcy - zauważa libero Paulina Maj. - A i tak jest już lepiej niż podczas letniej Grand Prix - dodaje Joanna Kaczor, która w niedzielnym meczu przeciwko Serbii wreszcie pograła sobie dłużej. Polka jest przekonana, że siła zespołu będzie rosła.

Pytanie, czy wystarczy tej siły na Włoszki, które zawsze są mocne na Mistrzostwach Europy, aczkolwiek teraz także są w fazie budowy zupełnie nowej drużyny - tak jak Polska.

Nawet jeśli Polkom uda się pokonać rywalki w barażu o ćwierćfinał, to dalsza droga do fazy medalowej i tak jest bardzo trudna. W ćwierćfinale już czekają bowiem Serbki, które pokonały Polskę bezdyskusyjnie w ostatnim meczu grupowym w Schwerinie. Ostatnie zwycięstwo biało-czerwonych nad Serbkami na imprezie mistrzowskiej miało miejsce sześć lat temu - to dla Polek bardzo niewygodny przeciwnik.

Takie są jednak konsekwencje zajęcia przez Polskę trzeciego miejsca w grupie w Schwerinie, a nie chociażby drugiego, na którym znalazły się Czechy. Teraz czeski zespół gra w barażu o ćwierćfinał z Francją - bez porównania łatwiejszym rywalem niż Włoszki. Jeśli wygra, trafi na Belgię - pogromcę Włoszek. Belgijki to największa rewelacja mistrzostw, chociaż przed turniejem wielu obserwatorów spodziewało się po nich znakomitej gry.

Polki aż tak dobrze nie grają, aczkolwiek ich trzeci i czwarty set w sobotnim meczu z Bułgarią zrobiły wielkie wrażenie. - To jest poziom, do którego dążymy i na który nas stać - mówi Paulina Maj. - Gramy jednak bardzo nierówno, raz źle, raz dobrze. Raz jest smutek, raz euforia. Wychodzi na to, że we wtorek jest kolej euforii - śmieje się polska libero.

Polska drużyna opuściła niemiecki Schwerin w poniedziałek bladym świtem - już o godz. 6.30 siatkarki były w autobusie do Rostocku, skąd poleciały samolotem do Zurychu. Szwajcaria organizuje Mistrzostwa Europy po raz pierwszy, wespół z Niemcami, w ramach promocji dyscypliny.

Baraż o ćwierćfinał zaplanowano w Zurychu we wtorek o godz. 17.30. Jeśli Polska wygra, dopiero wtedy stanie do walki o strefę medalową. Jeśli przegra, osiągnie najgorszy wynik na Mistrzostwach Europy od lat dziewięćdziesiątych.

Więcej o:
Copyright © Agora SA