ME siatkarek. Polki pewne przed ćwierćfinałem

Licząc, że faworytki zje trema, pod presją poplączą im się ręce, a my na przekór krwiopijczym kibicom zagramy bezbłędną siatkówkę, polskie siatkarki nie obawiają się ćwierćfinałowego meczu z kandydatkami do medalu. - Cały zespół czuje się bardzo dobrze i pewnie - gwarantuje nasza libero Paulina Maj.

Masz dla nas temat? Propozycję? Zgłoś to na Facebook.com/Sportpl ?

Odwiedzając nasze zawodniczki w hotelu w oczy rzucają się trzy rzeczy.

Po pierwsze, to naprawdę jest zespół. Tak zachowują się na boisku i poza nim. Bez podziałów, grupek. Niemożliwe? A jednak. To jest prawdziwy kolektyw.

Po drugie, ten zespół wierzy w siebie. Mimo, że wygrał tylko ze średniakami - Izraelem, Rumunia i Czechami. - Mimo wszystko te trzy zwycięstwa w grupie dodały nam wiatru w żagle - przekonywała mnie Paulina Maj. - Nie były to drużyny z najwyższej półki, ale fajnie, że miałyśmy start z takimi właśnie zespołami. Mogłyśmy spokojnie do tego podejść.

Spokojne, są też teraz, bo - po trzecie - wcale nie uważają Serbii za taką potegę. - Serbki to bardzo dobry zespół, gra u siebie, ale pomyślmy o tym z drugiej strony. To one są faworytem i muszą zrobić wszystko, żeby awansować, a nie na każdy zespół to wpływa pozytywnie. Z resztą z Niemkami nie grały dobrego meczu. Widać było, że presja im nie pomaga, ściany też nie. Musimy stworzyć im jak najgorsze warunki do gry - pod ciśnieniem. Jak będziemy grały z nimi punkt za punkt, to wystarczy - mówiła Skowrońska-Dolata.

I te trzy powyższe punkty, jak cieszą, tak i niepokoją. Bo do złudzenia przypominają sytuację z mistrzostw świata siatkarzy we Włoszech rok temu. W Anconie podopieczni Daniela Castellaniego mieli zmierzyć się z mocarzami - Bułgarią i Brazylią. Sami byli aktualnymi mistrzami Europy, w składzie rożnym jednak od tego z Izmiru. Wygrali jednak grupę, w której walczyły mocne przecież Niemcy, Serbia i niezła Kanada. Wszystkich dziennikarzy zapewniali, ze czują się silni jak nigdy. Że wcale nie czują się na straconej pozycji. Że są "w gazie". W obu meczach polegli, zajmując 13 miejsce w turnieju i ściągając czarne chmury nad polską siatkówkę.

Co jednak różni panie od tamtego zespołu panów (poza płcią oczywiście)? Ano to, że w Italii mieliśmy drużynę od dawna wyczekiwanych, ale nie do końca będących w formie gwiazd. Tutaj mamy zawodniczki, które - bez gwiazd właśnie - z poświęceniem trenują od początku przygotowań (poza małymi wyjątkami, np. Skowrońskiej-Dolaty). Ciężko pracowały, żeby z niczego (w kadrze nie ma Glinki, Werblińskiej, Jagieło, Kaczor, Gajgał), zrobić coś. Gdyby kilka tygodni temu siatkarze nie przywieźli z Wiednia medalu, tak jak na nich przed ME, tak i na paniach wieszanoby teraz psy. A tak, to jednak trochę strach, że znowu się kogoś nie doceni.

Przeceniać naszych pań nie można, bo sportowo trudno powiedzieć jaki poziom prezentują. Mimo to meczu z Serbia Polki się nie obawiają. - Nie możemy zacząć w siebie wątpić, że coś może nam nie wyjść - mówiła Skowrońska-Dolata, która na ME jest po raz czwarty. Dwa razy przywiozła z nich złoto.

- Czy Serbki się podłożyły? - Ja się nie wdaję w taką polemikę. To nie ma sensu. Jeżeli zrobiłyby to celowo, to nie znam zespołu, przeciwko któremu by się to nie obróciło - ucięła dyskusje.

Niemiecka recepta

Przepis na Serbki podały nam Niemki, które w walce o pierwsze miejsce jakoś z tym wielkim postrachem się uporały.

- Koleżanki z Niemiec podpowiedziały nam kilka rzeczy. Zaznaczyły, że Serbki mają kłopoty z przyjęciem. W trudnych sytuacjach piłki kierowane są do jednej zawodniczki, która zdobywa punkty - zdradziła Maj, która także myślała, że w ćwierćfinale zagra właśnie z sąsiadkami z zachodu. - Miałyśmy się spotkać z Niemkami, ale one sobie z Serbkami bardzo dobrze poradziły. Podpatrując je wiemy, jak my możemy się zachowywać. To może być klucz do sukcesu. Niektóre z nas pytały się Niemek, jak to wyglądało. One twierdziły, że były tak bardzo zdeterminowane, żeby wygrać ten mecz, że Serbkom po prostu nic nie wychodziło - mówiła Maj.

- Bilansu z Serbkami nie mamy dobrego, ale to jest dobry moment, żeby na ich terenie, przed własną publicznością pokazać naszą wolę walki i wygrać - zakończyła nasza libero. Optymistycznie, bo takie nastroje panują w kadrze. Czy na wyrost dowiemy się w czwartek o 20.

Nowe gwiazdy, sędziowie pod lupą - rusza Plus Liga  ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA