"Bułgaria to żadne ech, och, ach. Jest zadra, a my jesteśmy silniejsi"

Bułgarzy to niewielkiej sztuki siatkarskiej zespół. Ale bardzo poukładany, którego siłą są skrzydła. Naszym zadaniem będzie wyeliminować przede wszystkim Todora Aleksiewa - mówi Oskar Kaczmarczyk, główny statystyk polskich siatkarzy. Mecz we wtorek o 20. Relacja na żywo na Sport.pl

Zaznaczam, że jest to moja prywatna opinia, bo dopiero za chwilę siadam ze sztabem szkoleniowym do szczegółowego omawiania rywala - zaznacza Kaczmarczyk.

Poprosiliśmy głównego statystyka kadry, by przedstawił nam wtorkowego przeciwnika Polaków w mistrzostwach Europy. Stawką meczu jest awans do ćwierćfinału turnieju. Ostatnie spotkania o stawkę z Bułgarami nasza reprezentacja z reguły przegrywała, wyjątkiem był rozgrywany w Sofii półfinał Ligi Światowej w 2012 r., w którym drużyna Andrei Anastasiego zwyciężyła 3:0.

W grupie ME Bułgarzy występowali w Gdyni, pokonali Czechów 3:1, przegrali z Niemcami 2:3 i Rosjanami 1:3.

- Ich siła tkwi w skrzydłach - analizuje Kaczmarczyk. - Od dłuższego czasu grają tą samą szóstką zawodników, ale taktykę pokrzyżowała im kontuzja Todora Skrimowa w meczu z Niemcami. Następnego dnia zastąpił go Valentin Bratojew, a kiedy drużyna nie dawała rady, wszedł za niego Nikołaj Penczew.

Polski statystyk podkreśla, że Bułgarzy to poukładany zespół, ale "niewielkiej sztuki siatkarskiej". O jego grze w ataku decydują skrzydłowi - grający na pozycji nr 4, atakujący Cwietan Sokołow oraz przyjmujący, kapitan drużyny Todor Aleksiew.

Ten drugi to nieprzypominający swoją posturą siatkarza 30-letni gracz Gazpromu Surgut. Ma równo dwa metry wzrostu, ale wygląda na bardzo ociężałego. Nic bardziej mylnego. To on bardzo często staje się jedynym bohaterem meczów.

- Dla nas to zawodnik nr 1 do zatrzymania, a nie Sokołow, którego zwyczajnie trudno zatrzymać. Zresztą oni dwaj, kiedy ich zespół ma przewagę, stają się ludźmi nie do złamania - twierdzi statystyk.

Bułgarzy, poza Sokołowem i środkowymi bloku, preferują zagrywkę typu flot (lekki, techniczny serwis). A właśnie z taką Polacy mają w tym turnieju największy problem. Polacy zamierzają serwować zmiennie - mocno i technicznie, zwłaszcza że polscy środkowi dają się we znaki rywalom takim serwisem. - Floty także są naszą szansą, chcemy nimi wyeliminować Aleksiewa, wciągać go do środka boiska, obciążać go tak, by wyeliminować go z ataku. Powtórzę, to moja koncepcja, bo po spotkaniu ze sztabem możemy przyjąć zupełnie inną strategię - twierdzi Kaczmarczyk.

On, jak i pozostali członkowie polskiej ekipy zdają sobie sprawę, że w meczach o stawkę Polakom nie szło ostatnio z Bułgarami. Ale to tylko element mobilizujący. Kaczmarczyk: - Nie czujemy przed nimi żadnego strachu, traktujemy ich z respektem jak każdego rywala. Skłamałbym, że niekorzystna dla nas statystyka jest nam obojętna. Oczywiście wiemy, że nie jest już to zespół, który bijemy regularnie, ale to nas tylko mobilizuje. Ich styl nas nie powala, to żadne "ech, och, ach", choć ich ostatnie osiągnięcia są nam doskonale znane - półfinał igrzysk i dwóch ostatnich edycji Ligi Światowej. W nas jest zadra, także za to, jak zostaliśmy potraktowani przez tamtejszych kibiców rok temu w finale Ligi Światowej. Jesteśmy gotowi na nich - kończy Kaczmarczyk.

Bułgarzy rozpoczną jutrzejszy mecz w następującym składzie: G. Bratojew, Aleksiew, Todorow, Sokołow, V. Bratojew, Yosifof, Salparow (libero).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.