Winiarski: Naprawdę wierzyliśmy

Naprawdę wierzyliśmy, że pokonamy Brazylię i zagramy w finale. Zamiast tego były dwie porażki na zakończenie turnieju - mówi "Rzeczpospolitej" Michał Winiarski

Winiarski przyznaje, że czwarte miejsce w turnieju finałowym Ligi Światowej nie spełniło oczekiwań zawodników. - Wyjeżdżamy w dość kiepskim nastroju. Towarzyszyło nam wyraźne uczucie niedosytu - mówi przyjmujący reprezentacji. - Naprawdę wierzyliśmy, że pokonamy Brazylię i zagramy w finale. Zamiast tego były dwie porażki na zakończenie turnieju, w tym szczególnie bolesna z Amerykanami. Zamiast podium pozostało czwarte miejsce. Trudno się z tego cieszyć.

Zdaniem Winiarskiego przyczyn porażki w meczu o trzecie miejsce trzeba szukać przede wszystkim w spotkaniu półfinałowym. - Nie zdołaliśmy wyrzucić z głów porażki z Brazylią - mówi zawodnik. - Owszem, byliśmy już bardzo zmęczeni, duchota w Spodku była porażająca, można się też zasłaniać brakiem solidnych przygotowań, ale to nie ma sensu.

Jednak, jak mówi reprezentant polski nie ma sensu wyciągać z niepowodzenia pochopnych wniosków. - Liga Światowa jest specyficzną imprezą i nie do końca odzwierciedla układ sił - zaznacza Winiaski. - Większość drużyn gra w tej imprezie z marszu, całą prawdę o ich sile poznajemy dopiero w czasie mistrzostw świata, igrzysk olimpijskich czy mistrzostw Europy.

Winiarski przyznaje, że Raul Lozano nie rozmawiał jeszcze z zawodnikami o przyczynach porażki. - O tym, co się wydarzyło w Spodku, będzie z nami rozmawiał dopiero w Spale. On nie ma zwyczaju na gorąco oceniać meczów i naszej postawy. Po 12 dniach urlopu zaczynamy przygotowania do mistrzostw Europy i to będzie dobry czas na szczegółowe analizy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.