Trzecie zwycięstwo AZS Politechniki Warszawa - Kubiak rozbił Delectę

Jeszcze nigdy w historii siatkarze ze stolicy tak dobrze nie rozpoczynali sezonu. Po pięciu kolejkach są tuż za podium, a w każdym meczem potwierdzają, że są prawdziwą drużyną

Tym razem Politechnika ma w rozkładzie Delectę Bydgoszcz, w tym sezonie nieco słabszą niż ostatnio, ale mierzącą w czołową szóstkę ligi przed drugą fazą rozgrywek. Warszawiacy mają taki sam cel, dlatego punkty zdobyte w Bydgoszczy po wygranej 3:1 były bezcenne.

Nieco inaczej stawia sprawę trener Radosław Panas. - My nic nie musimy, staram się to wpoić chłopakom, aby wychodzili na każdy mecz bez zbędnego obciążenia. Z garbem na plecach gra się wyjątkowo trudno - mówił szkoleniowiec po sobotnim zwycięstwie.

W kolejnym meczu akademicy pokazali, że grają najbardziej zespołowo z całej ligi. Podkreślał to 22-letni Michał Kubiak, który trzeci raz w tym sezonie odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika. - To nie jest nagroda dla mnie, to wyróżnienie dla całej drużyny.

Kubiak cieszący się żywiołowo po każdej akcji, ale tak naprawdę wyjątkowo stonowany, jest przyjacielem rok starszego Zbigniewa Bartmana, który przyszedł do Warszawy jako największa gwiazda. Są jednak jak ogień i woda. Do tego stopnia, że nad Kubiakiem prezes klubu Jolanta Dolecka rozpływa się w zachwytach. Z Bartmanem, po przegranym na własnym boisku meczu z AZS Częstochowa 1:3, działacze mieli ostatnio rozmowę, aby jeszcze więcej robił dla drużyny, a mniej się skupiał na swoich zagraniach.

W sobotę Bartman był obok Kubiaka najlepszy na boisku. Po pierwszym wygranym secie błyszczał w statystykach - miał 70 proc. pozytywnego przyjęcia, 73 proc. skuteczności w ataku, zdobył 10 pkt, nie popełniając żadnego błędu. Dołożył też jeden blok i podbił kilka ważnych piłek w obronie.

Kluczowe zagrania miał jednak Kubiak. Potrafił zaskoczyć przeciwnika fantastyczną zagrywką, np. serwując trzy razy z rzędu nie do odbioru. Bydgoszczanie, choć w dwóch setach na finiszu byli w lepszej sytuacji punktowej, przegrali, tracąc 3 pkt.

Dla warszawiaków to najlepszy start w historii. Mają trzy zwycięstwa w pięciu meczach, teraz czeka ich starcie z Indykpolem AZS Olsztyn na własnym boisku. Przed Politechniką są jedynie drużyny, które typowane były przed sezonem do złota. - Marzy nam się nawet piąte miejsce na finiszu - mówi Bartman, a nieplanowaną porażkę z Częstochową nazywa blamażem.

- Sprawimy jeszcze niejedną niespodziankę - twierdzi Marcin Bańcerowski, wiceprezes klubu. - Urwaliśmy już punkty faworytom, a przypomnę, że do Warszawy przyjedzie jeszcze Skra. Ten mecz na Torwarze 27 listopada to będzie prawdziwy hit. Zrobimy w stolicy wielkie święto siatkówki.

Powodów do świętowania nie mają na razie w Bydgoszczy. - Liczę na to, że tak doświadczony trener jak Waldemar Wspaniały wyciągnie wnioski z tego, co się stało - mówi Piotr Sieńko, szef Delekty. Jego drużyna poległa w tym sezonie już trzy razy, oprócz Politechniki także z Fartem Kielce i Pamapolem Wieluń.

Delecta Bydgoszcz - AZS Politechnika Warszawska 1:3 (24:26, 25:20, 19:25, 22:25)

Forma wraca? Wlazły straszy rywali... ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.