PlusLiga siatkarzy. Delecta mocniejsza, liga także

Delecta Bydgoszcz zamieniła dwie gwiazdy polskiej reprezentacji na duet z zagranicy. Pierwszy mecz potwierdził, że roszada wyszła na dobre.

W piątek Delecta pokonała w Częstochowie Tytan AZS 3:2, mimo że w ich drużynie nie ma już Piotra Gruszki i Pawła Woickiego. Pierwszego zastąpił Fin Antti Siltala (debiutuje w PlusLidze), a drugiego Słowak Michal Masny.

- Piotrek nie czuł się dobrze jako przyjmujący, a na takiej pozycji u nas grał. Michal to dla nas duże wzmocnienie. Chcieliśmy go już wcześniej ściągnąć do Bydgoszczy. Będziemy moim zdaniem bardziej poukładaną drużyną, ale rywale także się wzmocnili - mówi prezes Delecty Piotr Sieńko.

Siltala to typ wojownika, zawodnika, który umie porwać zespół do walki. 26-latek, który wcześniej występował w Arisie Saloniki oraz SGK Ankara, już w pierwszym meczu w Polsce pokazał akcję, która pokazuje najlepiej jego styl. W tie-breaku najpierw podbił piłkę po ataku, a potem leżąc, przebił ją piętą z ósmego metra na stronę częstochowian. Do tego zdobył aż 19 pkt, choć w Częstochowie dokuczał mu uraz barku. - Zapowiada się fajny sezon - stwierdza Siltala, który po meczu z lodowym okładem na ramieniu od razu sprawdzał swoje statystyki.

- Antti wprowadził do drużyny niesamowitego ducha pracy. To nasz lider pod tym względem, absolutny profesjonalista - chwali Fina trener Delecty Waldemar Wspaniały.

Klasa nowego rozgrywającego znana jest od lat w PlusLidze. I już w Częstochowie było widać, że dzięki Masnemu zespół z Bydgoszczy nabrał nowej jakości. Pewność siebie zyskał w ataku jego rodak Martin Sopko, który był najlepiej punktującym bydgoskim siatkarzem w spotkaniu z Tytanem AZS. Skutecznie gra 21-letni atakujący Dawid Konarski. Wychowanek klubu wypchnął na ławkę rezerwowych nawet wicemistrza świata Grzegorza Szymańskiego.

Szefowie klubu, który ma budżet ok. 4,5 mln zł, są ostrożni w ocenie szans drużyny w tym sezonie. - Na razie w związku z nowym systemem rozgrywek celem zespołu jest awans do czołowej szóstki - mówi Sieńko.

Przed sezonem władze klubu spotkały się także ze swoim klubem kibica. W poprzednich rozgrywkach trwał konflikt między tą grupą, która skandowała na meczach: "Chemik", tradycyjną nazwę zespołu z Bydgoszczy, a nie: "Delecta". - Sprawy idą w kierunku porozumienia. Na pewno jednak będziemy chcieli, żeby kibice zwracali uwagę na to, jaką nazwę zespołu skandują na meczach - stwierdza szef bydgoskiego klubu i jednocześnie prezes firmy sponsorującej drużynę.

 

Pierwszą kolejkę ocenia Możdżonek

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.