Final Four Ligi Mistrzów. Rusek: Dlaczego nie mamy dokonać cudu?

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla wyjeżdżają dzisiaj do Bolzano, gdzie rozegrany zostanie turniej finałowy Ligi Mistrzów. Zespół Lorenzo Bernardiego zmierzy się z Trentino BetClic. - To tylko sport. Dlaczego nie mamy dokonać tam cudu? - zastanawia się Paweł Rusek.

Kiedy doszło do was, że Jastrzębski Węgiel znalazł się w najlepszej czwórce Ligi Mistrzów?

Paweł Rusek: - Po złotym secie.... Nie ukrywajmy, pierwsze dwa sety w Maaseik wyglądały niczym rzeź niewiniątek. Dopiero w trzeciej partii nasz zespół doszedł do głosu, zaczął grać lepiej. Tak naprawdę, mimo że przegraliśmy również i trzeciego seta, ta odsłona meczu była przełomowa. Ekipa Noliko zaczęła grać słabiej, a my weszliśmy na dobre tory. W złotym secie zagraliśmy walecznie, popełnialiśmy małą liczbę błędów. To się opłaciło i wygraliśmy. W ten sposób spełniły się nasze małe marzenia, marzenia klubu i naszych kibiców.

Jaka atmosfera panuje w zespole przed wyjazdem na Final Four?

- Przez cały sezon jest bardzo dobra. Teraz również... Nic się nie zmieniło. Przez cały czas ciężko trenujemy. Wygraliśmy dwa mecze z Siatkarzem Wieluń, dlatego można powiedzieć, że mamy pewien luz psychiczny i możemy myśleć tylko o Final Four.

Nie odczuwacie zmęczenia? Walka na dwóch frontach - ligowym i tym w europejskich pucharach musi być wyczerpująca.

- Nie ma co ukrywać, że w tym sezonie grania było bardzo dużo. Na szczęście w ostatnim czasie mieliśmy troszeczkę względnego spokoju, rozgrywając tylko jeden mecz w tygodniu. Co nie zmienia faktu, że sezon już odczuwamy.

W Lidze Mistrzów Jastrzębski Węgiel doszedł do finału powtarzając sukces Mostostalu Kędzierzyn-Koźle, z kolei w lidze zespół musi walczyć o utrzymanie. Czy to nie paradoks?

- Gdybyśmy wiedzieli, w którym momencie popełniliśmy błąd, o żadnym paradoksie nie byłoby mowy. Jestem o tym głęboko przekonany. Bo w pewnym momencie bardzo byśmy sobie tym pomogli. Niestety... Zaczęło się nam nie układać, do tego doszedł nieszczęsny mecz u siebie z Delectą Bydgoszcz. W tym spotkaniu, które okazało się jednym z najważniejszych dla nas w lidze, zagraliśmy wręcz katastrofalnie. Mogliśmy sprawić, że Jastrzębski Węgiel wróciłby do gry o medale. Niestety tak się nie stało. Bardzo nas to boli... Ale może tak miało być..? To jest tylko sport i takich wzlotów i upadków doświadcza każdy zespół. W tym sezonie trafiło na nas. Musimy z tego doświadczenia wyciągnąć odpowiednie wnioski i zrobić wszystko, aby podobna sytuacja się już nigdy nie powtórzyła. Nie pozostaje nic innego jak wygrać rywalizację z wielunianami zapewniając sobie utrzymanie w PlusLidze i cieszyć się tym, że jesteśmy w Final Four. A teraz we Włoszech musimy walczyć!

Czy Jastrzębski Węgiel z rundy zasadniczej, a Jastrzębski Węgiel dzisiaj to dwie różne drużyny?

- Na pewno coś się w zespole zmieniło. Trener Lorenzo wpoił nam pewną filozofię, dzięki której uwierzyliśmy w siebie i zrozumieliśmy, że potrafimy grać w siatkówkę. Naszym mankamentem była gra przypominająca sinusoidę. Raz graliśmy lepiej, raz słabiej. Myślę, że teraz prezentujemy się dużo równiej. Oczywiście przytrafiają się nam również przykre wypadki, ale jak wspomniałem wcześniej, każda drużyna ma wzloty i upadki. Uważam, że jesteśmy dużo silniejszą drużyną odkąd pojawił się trener Lorenzo Bernardi.

Nikt w meczu z Trentino BetClic meczu nie daje wam najmniejszych szans. Nie jest to komfortowa sytuacja?

- Trentino, to jest Trentino. Nie ukrywajmy, jest to bardzo dobra drużyna i z pewnością 100% faworyt. Ale dlaczego nie mamy dokonać cudu? Do Final Four podchodzimy bardzo spokojnie, trenujemy ciężko. Nie ważne kto będzie stał po drugiej stronie siatki - za każdym razem wychodzimy na boisko, aby dać z siebie wszystko, aby wygrać! Zdajemy sobie sprawę z kim gramy. Nie będzie łatwo, ale to jest sport i już niejednokrotnie okazywało się, że murowany pewniak przegrywał. Dlaczego nie może być tak i tym razem?

W ostatnich dniach sporo uwagi poświęca się jastrzębskiemu klubowi kibica, który nie osiągnął konsensusu z zarządem Jastrzębskiego Węgla...

- Dla nas siatkarzy to bardzo niezręczna sytuacja. Czujemy się, jakbyśmy stali pomiędzy młotem, a kowadłem. Nie mam pojęcia czy w końcu udało się stronom dojść do porozumienia. Bardzo byśmy chcieli, aby w najbliższy weekend byli z nami wszyscy nasi kibice.

Więcej w serwisie Siatka.org ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.