Siatkarskie Final Four. Strzelby i atomy w zagrywce

- To najważniejsza impreza w historii klubu - zgodnie mówią zawodnicy i trenerzy PGE Skry Bełchatów przed rozpoczynającym się w sobotę w Łodzi finałem Ligi Mistrzów. Jeśli bełchatowianie zwyciężą w prestiżowych rozgrywkach, zgarną 800 tysięcy złotych premii.

Bełchatowski klub organizuje turniej po raz drugi, ale dwa lata temu nie był faworytem. Teraz jest inaczej, bo Skra zgromadziła najlepszych polskich siatkarzy. Ma też w składzie najlepszego obcokrajowca w PlusLidze - Stephane'a Antigę, i byłego mistrza Europy Miguela Falascę. Rywale i fachowcy zgodnie przypominają jeszcze jeden atut mistrzów Polski - kibiców. W sobotę i niedzielę będzie ich w łódzkiej Atlas Arenie po 13,5 tys., czyli rekord Ligi Mistrzów. - To daje Polakom przewagę - uważa Daniele Bagnoli, selekcjoner reprezentacji Rosji.

Jednak więcej szans na zwycięstwo w turnieju ma Trentino Volley złożony z największych gwiazd światowej siatkówki. Wicemistrzów Włoch dopadł jednak pech, bowiem rękę złamał podstawowy rozgrywający Rafael. Jego zmiennikiem jest reprezentant Polski Łukasz Żygadło.

- Trentino gra znacznie prościej od Dynama Moskwa, naszego pierwszego przeciwnika w turnieju - twierdzi Michał Winiarski, do niedawna zawodnik włoskiego klubu. Trener Skry Jacek Nawrocki uważa, że Trentino jest nastawione niemal wyłącznie na ofensywę, bowiem ma w składzie trzech świetnych atakujących: Mateja Kazijskiego, Osmany Juantorenę i Leandro Visotto. - Do tych trzech strzelb trzeba dodać atomową zagrywkę - przypomina Nawrocki.

Trener dodaje, że mówi się o słabszym przyjęciu Trentino, ale w tym sezonie jeszcze nikomu nie udało się tego wykorzystać z wyjątkiem Dynama, które wygrało z włoskim zespołem w meczu grupowym.

W Bełchatowie uważają, że Rosjanie są bardzo trudnym przeciwnikiem, bowiem po zatrudnieniu nowego trenera Jurija Czerednika w drużynie poprawiła się atmosfera i zmienił się styl gry. Nawrocki: - To całkiem inna siatkówka. Szybka i bardziej wyrachowana.

- Ja oceniam szanse 50 na 50. Dynamo w pierwszej rundzie play-off bardzo szybko pokonało Fakieła Nowy Urengoj, nie tracąc nawet seta. To pokazuje, że jest w bardzo dobrej formie - mówi Paweł Abramow z Jastrzębskiego Węgla. W poprzednim sezonie występował w Iskrze Odincowo, która w finale Ligi Mistrzów zajęła trzecie miejsce. - Teraz Dynamo jest lepsze, ma nowego trenera, gra inaczej. Czerednik to młody szkoleniowiec, który był kiedyś świetnym zawodnikiem. Na miejscu Skry nie lekceważyłbym tego zespołu.

Dynamo jest najbogatsze z czwórki uczestników Final Four. Stać je na zatrzymanie Dantego uważanego za najlepszego przyjmującego na świecie. Kilka lat temu jego drugim trenerem był prowadzący Trentino Radostin Stojczew.

Za wygranie Ligi Mistrzów bełchatowscy siatkarze mają obiecane 800 tys. zł premii plus wszystko, co drużyna zarobi na boisku w czasie całych rozgrywek. Za pierwsze miejsce europejska federacja płaci 30 tys. euro plus 4 tys. za każdy wygrany mecz w LM. W odróżnieniu od piłki nożnej, na siatkarskiej Lidze Mistrzów kluby nie zarabiają - za występ w fazie grupowej muszą zapłacić ok. 300 tys. zł.

Kilka lat temu zawodnicy Skry zadecydowali, że pieniądze za sukcesy dzielone są po równo, niezależnie od tego, czy ktoś grał w jednym meczu, czy we wszystkich. - Dzięki temu atmosfera w zespole jest lepsza - twierdzą zgodnie siatkarze.

Czy Skra wygra LM? - Ma szanse jak nikt ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.