Siatkówka. Polaków wóz albo przewóz

Od meczów z Bułgarią zależy nie tylko awans do turnieju finałowego Ligi Światowej. Sukces da Polakom spokój do jesiennego Euro, niepowodzenie rozpęta burzę nad głową selekcjonera. Relacja Z Czuba i na żywo z pierwszego meczu w piątek o godz. 19:00 w Sport.pl.

Zwycięstwa za trzy punkty zapewnią awans bez konieczności oglądania się na Amerykanów, którzy biją się z Brazylijczykami. W każdym innym wariancie los obrońców tytułu zależy także od wyników rywali.

Kłopoty wzięły się stąd, że drużyna Andrei Anastasiego przegrała cztery pierwsze spotkania LŚ. Na porażki z Brazylią kibice, eksperci i działacze spoglądali z wyrozumiałością - częściej doceniano klasę przeciwnika niż falstart Polaków. Porażki z Francuzami uznano za poważniejsze wpadki, ale wciąż tłumaczono siatkarzy brakiem szczęścia w tie-breakach.

W kolejnych meczach uzbierali 10 pkt, ale właśnie wtedy zaczęto wytykać im złe przygotowanie, przez które grają jak na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Krytyka spadła przede wszystkim na Anastasiego, który w kryzysowych momentach nie reagował, prawie nie próbował odmienić gry zmianami.

Dlatego mecze z Bułgarami są tak ważne. Nie chodzi tylko o to, że w razie niepowodzenia drugi raz w historii obrońca trofeum nie wystąpi w finale LŚ. Jeśli wyprawa do Warny zakończy się fiaskiem, sztab trenerski czeka prawdopodobnie poważna rozmowa z działaczami.

Oficjalnie głos zabierał tylko prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski, który ucinał krytykę stwierdzeniem, że nie zamierza zwalniać Anastasiego. On, jako że Włocha zatrudniał, jest jego najgorętszym zwolennikiem. Inni prominentni działacze aż tak zadowoleni z selekcjonera nie są, choć wciąż są bardzo powściągliwi.

- Poczekajmy - mówi wiceprezes Artur Popko. - Niezręcznie wypowiadać mi się już dziś. Wszyscy mówią, że nasi źle grają, ale jeśli awansują, nie będzie tematu. W sporcie cierpliwość to kluczowa sprawa.

A jeśli się nie powiedzie? Popko: - Będziemy myśleć. Zbiorą się fachowcy, którzy ocenią, czy przygotowania przebiegły właściwie. Jest przecież pełna dokumentacja tego, co robili zawodnicy na zgrupowaniach. Zawodnicy, z którymi rozmawialiśmy, nie narzekają. Tak, pytaliśmy ich o zdanie, to nie jest temat tabu.

Działacze widzą jednak, że przygotowania do LŚ nie wypaliły. Dlatego na tapecie znalazł się odpowiadający za przygotowanie fizyczne Włoch Giovanni Miale. - Z tego co wiem, Anastasi ma do niego stuprocentowe zaufanie. Co nie znaczy, że mamy nie rozmawiać. Po meczach z Bułgarią porozmawiam chętniej. Skończy się pewien etap, rozpocznie się czas dyskusji ze sztabem - dodaje Popko.

Sprawa przygotowania fizycznego reprezentacji dzieli ekspertów. Ci, którzy uważają, że Anastasi znów przesadził z obciążeniami, nie chcą zajmować stanowiska do meczów z Bułgarami. Obrońcy Włocha wypowiadają się chętnie.

- Część kibiców mogła być niezadowolona ze startu w rozgrywkach. Mnie się podobało, jak zespół wybrnął z kłopotów. Los naszych zależy od nich samych. Jeśli teraz było gorzej, a Polacy i tak wygrywali, to aż się boję, co będzie, jeśli będą w formie - mówi Jakub Bednaruk, trener Politechniki. - Trenowali więcej niż zazwyczaj. Widziałem, byłem z drużyną przez tydzień. Nie wiem, czy szukanie świeżości na starcie byłoby dobrym wyjściem. Taki był plan selekcjonera, by "przydusić" zawodników na początku, więc mu zaufajmy. Progres przecież widać, wszystko gotowe jest na finał LŚ, a już na pewno na mistrzostwa Europy, które są najważniejsze.

Wątpliwości budzi też konsekwencja, z jaką Anastasi stawia na podstawowych zawodników, nawet jeśli zawodzą. Wyjątkiem jest pozycja atakującego, gdzie Jakub Jarosz wygryzł Zbigniewa Bartmana. Włoch tłumaczy, że zawodnicy muszą odbudować się poprzez grę, toteż rezerwowi mają pecha, że kluczowi gracze nie są w formie. - Może się niektórym nie podobać, że selekcjoner daje się odbudować podstawowym graczom. Ale to normalne, mnie też kiedyś trener trzymał na boisku, bym w końcu "odpalił". Nie ma drużyny, gdzie wszyscy byliby zadowoleni - mówi Bednaruk, były czołowy rozgrywający PlusLigi.

Bednaruk zwraca uwagę, że Bułgarzy mają bardzo silnych środkowych. Ten element jest jednym z najsłabszych w grze Polaków. Najbardziej dostaje się za to Łukaszowi Żygadle, który rzadko decyduje się na rozegranie kombinacyjne, a na którego Anastasi uparcie stawia. - Bardzo lubię te nasze eksperckie hasła "grajmy środkiem", "zróbmy podwójną zmianę". To jest koncepcja Anastasiego. Łukasz, który jest teraz pod lupą, może nie ma dobrego sezonu, ale zostaje zaproszony do najlepszego klubu świata [Zenit Kazań]. O czymś to świadczy, prawda? - pyta Bednaruk.

Bułgarzy mocno nastawiają się na Polaków, pamiętając gorące starcie przed rokiem w Sofii, kiedy biało-czerwoni pobili ich w półfinale Final Four. Doszło do przepychanek, kibice rzucali w zawodników przedmiotami.

Dziś na boisku Polaków postraszy jeden z najlepszych atakujących świata Cwietan Sokołow, który jednak nie błysnął formą w spotkaniach z Brazylią w poprzedniej kolejce.

Piątkowe spotkanie Polacy powinni rozpocząć w takim składzie jak ubiegłotygodniowe starcie z USA: Żygadło, Kurek, Nowakowski, Jarosz, Winiarski, Możdżonek, Zatorski (libero).

Grupa A.

Piątek: Bułgaria - Polska 19. Sobota: Brazylia - USA 14.50, Bułgaria - Polska 20. Niedziela: Brazylia - USA 14.45. Relacje na żywo w Sport.pl

Kolejno: zwycięstwa i porażki, punkty, stosunek setów. Do turnieju finałowego awansują dwie najlepsze drużyny i gospodarz - Argentyna.

Dajmy spokój Anastasiemu. Przydusił siatkarzy, bo taki miał plan

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.