Siatkówka. Liga Światowa. Wiedzą, że nic nie wiedzą

Nie pomogła wojna, jaką Polacy wypowiedzieli Amerykanom w trzecim secie. Mistrzowie olimpijscy byli dla biało-czerwonych bezlitośni - rozbili ich 3:0

Dwa mecze inaugurujące Ligę Światową oraz nowy etap kadry pod dowództwem włoskiego selekcjonera Andrei Anastasiego nie dał nawet najmniejszej odpowiedzi, w którym miejscu jest nasza reprezentacja przed kluczowymi imprezami sezonu 2011. Po pierwszym, wygranym 3:0 spotkaniu, w rewanżu Polacy pokazali, że największym ich problemem może być utrzymanie stabilizacji. Bez doświadczonych Pawła Zagumnego, Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego, Daniela Plińskiego czy nawet Piotra Gruszki biało-czerwonym trudno było w weekend w Łodzi rozegrać dwa równe mecze.

- Mimo dzisiejszej porażki nie zamierzam jednak robić zmian. Naszym celem jest jak najlepsze przygotowanie drużyny do turnieju finałowego, a ci chłopcy muszą zdobywać doświadczenie. Również w meczach z najlepszymi na świecie - stwierdził po meczu Anastasi, dodając, że jego zespół dostał od Amerykanów świetną lekcję.

Anastasi musi wygrywać, bo chcą tego przede wszystkim działacze, którzy po zeszłorocznym fatalnym sezonie stracili poważny atut w rozmowach ze sponsorami (jak się okazało niedawno, Ergo Hestia nie będzie sponsorem turnieju finałowego) czy telewizją (szefowie Polsatu wpuszczą Polaków na główną antenę dopiero wtedy, jeśli ci będą gwarantować dobry poziom). Walka za wszelką cenę o zwycięstwa w Lidze Światowej może jednak spowodować, że szans nie dostaną w ogóle gracze, którzy w reprezentacji byli dotąd statystami. Inna sprawa, że turniej ten, choć z zasady komercyjny, daje dużo punktów w rankingu FIVB. Pośrednio wpływa więc na rozstawienie w eliminacjach do igrzysk olimpijskich w Londynie. Przede wszystkim dlatego Polacy chcą tak dobrze wypaść w finale.

W piątek, kiedy Polacy wygrywali 3:0, fani byli wniebowzięci. W rewanżu srodze się zawiedli, choć gospodarze w części zrehabilitowali się, rozgrywając set-horror, zakończony wynikiem 35:37. Amerykanie wygrali trzy razy, bo poprawili każdy element, zwłaszcza przyjęcie. Byli lepsi także w zagrywce i bloku. Polacy oddali przez błędy własne niemal całego seta.

- Wiemy, że nic nie wiemy - mówili po łódzkich meczach eksperci. Maksyma ta dotyczy właściwie wszystkich 16 drużyn grających w LŚ. W tym roku przerwa między rozgrywkami ligowymi a sezonem reprezentacyjnym była wyjątkowo krótka, niektóre drużyny mają za sobą raptem kilkanaście treningów.

Teraz reprezentacja Polski wyjedzie za ocean, gdzie najpierw zmierzy się z Brazylią, a później z Portoryko. - W Łodzi mogliśmy zobaczyć pięciu złotych medalistów z Pekinu, teraz gramy z Brazylią, najlepszą drużyną świata. To zespół kompletny - stwierdził Anastasi, żegnając się w Łodzi z kibicami.

Polska - USA 0:3 (22:25, 19:25, 35:37)

Polska: Żygadło, Kurek, Nowakowski, Bartman, Ruciak, Kosok, Ignaczak (libero) oraz Możdżonek, Woicki, Bąkiewicz, Jarosz.

USA: Suxho, Priddy, Lee, Stanley, Anderson, Millar, Lambourne (libero) oraz Lotman, Gardner.

W innych meczach grupy A Portoryko przegrało z Brazylią 0:3, 0:3.

Specjalny dział Sport.pl - wszystko o siatkarskich kadrach ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.