Polski Związek Piłki Siatkowej zdecydował o zwolnieniu Daniela Castellaniego po mistrzostwach świata we Włoszech, gdzie Polacy mieli walczyć o medale a szybko pożegnali się z turniejem. W polskich mediach głośnym echem odbił się sposób przekazania decyzji przez związek. Przebywający w ojczyźnie Argentyńczyk został powiadomiony SMS-em przez prezesa Mirosława Przedpełskiego. - Dostałem go, ale w czwartek, trzy dni po zwolnieniu - potwierdza Castellani.
Argentyńczyk przyznaje też, że już wcześniej, po przegranych mistrzostwach, przeczuwał decyzję PZPS. - Po powrocie do Polki starałem się zwracać uwagę na to co mówię. A po każdym spotkaniu z działaczami pojawiały się różne wersje tego, co powiedziałem. Wtedy nabrałem przekonania, że decyzja została podjęta. Mam wrażenie, że raport nie miał żadnego wpływu - stwierdza Castellani, odnosząc się do złożonego przez niego raportu z występu Polaków na MŚ.
Castellani nie kryje swojego żalu pod adresem działaczy PZPS.
- Pojawiło się sporo kłamstw. Na przykład, że w kontrakcie jest zapisane, że ma być co najmniej czwarte miejsce, bo inaczej umowa może być rozwiązana. Nie było czegoś takiego. Wsadzono mi też w usta słowa których nie powiedziałem. To przykra sytuacja - komentuje Argentyńczyk, który mimo wszystko żałuje, że pożegnał się z posadą. - Żałuję, że nie dano mi dokończyć pracy, przerwano ją w połowie drogi.
Wszystkie informacje o zwolnieniu Daniela Castellaniego ?