Prezes PZPS: Byliśmy po prostu za słabi

- To był beznadziejny występ. Trener musi mi to wszystko wyjaśnić. Jeśli tego nie zrobi, nie będziemy już mieli o czym rozmawiać - mówi ?Metru? po przegranych mistrzostwach świata Mirosław Przedpełski. Dziś prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej spotka się z Danielem Castellanim

Co zrobić z Castellanim - pisze na blogu Rafał Stec ?

Każdy, kto choć trochę interesuje się siatkówką, przecierał oczy ze zdumienia, patrząc na grę naszych reprezentantów podczas przegranych 0:3 meczów z Brazylią i Bułgarią. - Nigdy bym nie przypuszczał, że nasza drużyna nie podejmie walki i zagra minimalnym nakładem sił. Fakt, trafiliśmy na silnych przeciwników, ale z grą, jaką zaprezentowaliśmy, nie mielibyśmy czego szukać w o wiele słabszych grupach. Byliśmy na tych mistrzostwach po prostu za słabi - mówi nam Wojciech Drzyzga.

Były reprezentant Polski, podobnie jak każdy z nas, zastanawia się, jak to możliwe, że wicemistrzowie świata i mistrzowie Europy nagle przestają grać w siatkówkę. Najdziwniejsze jest nie to, że atakowaliśmy w blok, wyrzucaliśmy zagrywki w aut czy słabo przyjmowaliśmy serwisy rywali. To wszystko się zdarza. Ale był taki moment podczas meczu z Bułgarią, gdy do wolno spadającej na nasze pole piłki nie ruszył żaden z reprezentantów. Najlepszy rozgrywający poprzednich mistrzostw świata Paweł Zagumny, choć piłka spadła pół metra od niego, nie zrobił nawet kroku, by ją odbić. Patrzył tylko na kolegów, którzy... odwdzięczyli mu się tym samym. Wszyscy zrobili nic.

Sam grałem w siatkówkę w warszawskim klubie Metro, kilka lat wcześniej niż trafili do niego Zbigniew Bartman i Piotr Nowakowski i wiem, że taka rzecz jest niewybaczalna. Za brak reakcji zdarzało mi się dostać po tyłku. Gdy wyjątkowo mi się nie chciało grać, musiałem zrobić kilkadziesiąt pompek albo kilka przewrotów na żużlowej nawierzchni. Tak nauczono mnie zaangażowania na boisku, gdy nie miałem jeszcze 15 lat. Przez chwilę miałem zajęcia z Krzysztofem Zimnickim, który był pierwszym trenerem Zagumnego. Trener wspomina mi niedawno, że "Guma" nie lubił biegać. Raz dostał nauczkę wydawałoby się na całe życie. Podczas kilkukilometrowego biegu postanowił skrócić sobie drogę i pobiegł przez las. - I tak skrócił, że wreszcie zaczęliśmy się niepokoić. Co się stało? Gdzie jest "Guma"? Wreszcie Paweł przychodzi, klnie jak szewc, wściekły jak diabli i cały w bąblach. Okazało się, że w lesie trafił na małe jeziorko, wokół którego były bagna i pokrzywy! - opowiadał Zimnicki.

Właśnie ten brak zaangażowania w meczach z Bułgarią i Brazylią boli najbardziej. Szkoda, bo po meczach pierwszej fazy wydawało się, że Polaków stać na wiele, na pewno na medal. Biało-czerwoni zawiedli nas, ale przede wszystkim zawiedli siebie.

Castellani to wielki fachowiec, ale ta impreza mu nie wyszła

Z prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosławem Przedpełskim rozmawia Piotr Kalisz

Mistrzostwa świata wciąż trwają, ale my możemy już o nich mówić w czasie przeszłym. Jak pan będzie je wspominał?

- Tak samo jak pan i wszyscy Polacy, czyli bardzo źle. Te mistrzostwa były zupełnie nieudane, ale trzeba też powiedzieć o porażce organizacyjnej. Nie można eksperymentować z jakimiś nieprzemyślanymi systemami gry, które faworyzują gospodarzy. Za cztery lata na mistrzostwach w Polsce na pewno czegoś takiego nie będzie.

Nie żałuje pan trochę, że nie kombinowaliśmy w pierwszej fazie by uniknąć gry z Brazylią?

- Nie, bo siatkówka nie polega na kombinowaniu. To co zrobiła Brazylia, która podłożyła się Bułgarii zabiło tę dyscyplinę. To był nóż w plecy. Do tej pory siatkówka uważana była za czysty sport, teraz mówi się tylko o przekrętach. Chciałbym, żeby za cztery lata system gier przypominał ten z piłkarskiego mundialu - z jedną fazą grupową, a potem systemem play-off. Wtedy nie będzie meczów o nic. W każdym spotkaniu będzie walka na całego.

Ale i tak nie można powiedzieć, że przegraliśmy przez dziwny regulamin. Podjąłby się pan oceny gry naszej reprezentacji?

- Nie chcę tego w ogóle komentować. Bo co mam powiedzieć? To był beznadziejny występ, dostaliśmy zdrowo w kuper. Jak patrzyłem na grę naszych siatkarzy, byłem zwyczajnie wkurzony. Nie ma co się jednak nad nimi pastwić, tylko trzeba się zastanowić, co musimy zrobić, by to się już nigdy nie powtórzyło.

Będzie pan domagał się od trenera szczegółowych wyjaśnień?

- Tak, dziś się z nim spotkam i mam nadzieję poznam odpowiedź, dlaczego graliśmy tak słabo. Wiadomo, że nasi siatkarze nie stracili nagle umiejętności więc jakieś błędy musiały zostać popełnione. Chcę dowiedzieć się jakie.

Kiedy poznamy decyzję związku w sprawie przyszłości trenera Castellaniego?

- Raczej nieprędko. Muszę otrzymać od szkoleniowca pełną analizę tego, co się wydarzyło. Castellani ma wskazać, gdzie leżał błąd, ale i przedstawić plan, co zrobić, by tego błędu nie powtórzyć. Jeśli powie, że nie wie, co się stało, to nie będziemy już mieli o czym rozmawiać. Jeśli będzie miał sensowne wytłumaczenie, wtedy pomyślimy co dalej robić.

Są już potencjalni kandydaci na jego miejsce?

- Problemu ze znalezieniem jego następcy na pewno by nie było, bo Polska jest uważana za jedno z najlepszych siatkarsko miejsc na świecie. Osobiście uważam jednak, że Castellani jest dobrym trenerem. Tylko, jeszcze raz powtórzę, musi wiedzieć, dlaczego jego drużyna zagrała tak źle.

A może te mecze przegraliśmy po prostu w głowach i reprezentacji potrzebny jest psycholog?

- Po to jest m.in. to spotkanie z trenerem. Jeśli rzeczywiście okaże się, że forma naszych siatkarzy nie wyglądała dobrze pod względem mentalnym, to zastanowimy się nad współpracą z psychologiem.

Masz temat dla reportera Metra? Napisz do nas: metro(at)agora.pl

Czy Castellani powinien odejść?
Copyright © Agora SA