Karol Kłos: przyzwoicie?! Raczej zaje... (śmiech). Bardzo dobrze mi się grało, fajnie się czuję, czerpię z gry radość. Jest super. Aczkolwiek to tylko jedno spotkanie.
- Tak, zagraliśmy dużo lepiej. Bułgarzy pokazali nam jak się serwuje, zagrywką nas zranili, Belgom już na to nie pozwoliliśmy. Przede wszystkim mieliśmy wygrać, to było ważne. Jak i to, żeby zagrać różnymi ustawieniami. Wszyscy mieli okazję pograć, więc tym mocniej się cieszymy.
- W środę rano miałem trochę więcej wolnego, inni zapierniczali. To pewnie dlatego.
- O tym też, ale kiedy byliśmy w hali, na rozruchu, to ja tylko poskakałem do bloku i miałem wolne, a koledzy zagrywali. Może dlatego u mnie w meczu była świeżość w zagrywce.
- Chyba nie. To mecze na przetarcie po ostrym okresie w Spale. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że będzie tak ciężko przez te dwa tygodnie. Jeszcze pierwszy tydzień po sezonie ligowym był w miarę ok., ale po drugim nas przydusiło. Zwłaszcza, że kiedy przyjechaliśmy do Krakowa, to treningi zaczęliśmy siłownią, której w Spale też było dużo. Teraz powoli to transformujemy na szybkość i dynamikę.
- Myślę, że tak. Nasi trenerzy są doświadczeni, już wiemy, że potrafią dać nam świeżość akurat przed ważnym turniejem. Powinno być dobrze.
- Wszyscy się cieszymy, co było widać, jak go przywitaliśmy po pierwszym udanym ataku. Każdy do niego podbiegł, przybił piątkę. To radość, że on wraca po takiej kontuzji [w listopadzie przeszedł operację kręgosłupa]. Cieszylibyśmy się, ktokolwiek by to nie był, a Piotrek jest fajnym gościem. To mój rywal, konkurent, ale odkąd się znamy uważam go za supergościa, dlatego bardzo się cieszę, że już jest z nami, że atakuje, normalnie gra.
- Było ciężko, sezon był prawie spisany na straty. Grałem w końcówce, na mistrzostwach Europy, ale i wtedy nie czułem się za dobrze. Teraz już wychodzę na prostą. Wiem, że Piotrek ma na pewno jeszcze kawałek drogi, żeby dojść do swojej najwyższej dyspozycji, ale już gra w siatkówkę i to bez bólu, więc myślę, że teraz to już pójdzie bardzo szybko.
- Nie, na razie naprawdę wszyscy czterej walczymy o to, żebyśmy się do Rio zakwalifikowali. A potem rozpocznie się między nami rywalizacja.
- Pamiętam o nim, o innych też. Po kwalifikacjach w Tokio jest przecież Liga Światowa, dołączyć do walki może też Bartek Lemański. Zobaczymy, jak będzie.
- Tego nikt sobie nie wyobraża. I też dlatego to będzie bardzo trudny turniej. Jest margines błędu, nawet trochę większy niż był w styczniu w Berlinie. Ale trzeba uważać, bo tam bardzo słabych drużyn nie będzie, a z tymi teoretycznie słabszymi trzeba będzie zagrać jak najlepszą siatkówkę.
Po Memoriale Wagnera polscy siatkarze już 21 maja będą w Tokio. Od 28 maja do 5 czerwca zagrają tam kolejno z Kanadą, Francją, Japonią, Chinami, Wenezuelą, Iranem i Australią. Z grona ośmiu zespołów awans na igrzyska wywalczą cztery - trzy najlepsze i najwyżej sklasyfikowany przedstawiciel Azji.
Dyskwalifikacja za seks z kibicką? Najdziwniejsze kary w sporcie [HISTORIE]