"O tym, która z drużyn spadnie do piekła, a która będzie jeszcze miała szansę na Rio, zadecydował tie-break. Kapitalnie spisywał się w nim Kubiak, wreszcie do gry na dobrym poziomie wrócił Kurek, a Mika zagrał jak w finale MŚ, gdzie kończył najważniejsze piłki. Teraz znowu dostał dwie ostatnie wystawy i nie zawiódł, a jego koledzy oszaleli z radości, razem z mnóstwem polskich fanów na trybunach" - pisał z Berlina Marcin Lew.
"Właściwie nie ma słów, które mogłyby oddać emocje, jakie przeżywało 7200 kibiców w hali (znowu większość stanowili Polacy) oraz miliony przed telewizorami. Biało-czerwoni jedną nogą byli już w piekle - i to kilka razy - by w niesamowitych okolicznościach wydobyć się na powierzchnię i ostatecznie trafić do czyśćca, czyli turnieju interkontynentalnego" - piszą korespondenci "Przeglądu Sportowego" .
"Byliśmy krok od siatkarskiej tragedii narodowej, taki mecz mógł wygrać tylko wielki zespół. I udało się!" - czytamy w "Super Expressie" .
"Takie mecze, gdy obie drużyny grają z nożem na gardle, nie zawsze są piękne, ale ich dramatyzm sprawia, że pamięta się je latami. Takie mecze wygrywa się głową, charakterem i nerwami ze stali" - pisze w "Rzeczpospolitej" Janusz Pindera .
"Ależ to był mecz! Polacy byli o krok od piekła, a jednak uciekli z bram czeluści. (...) Ten mecz będziemy pamiętać przez lata. Marzenia o olimpijskim medalu trwają" - czytamy w "Fakcie"
"Biało-czerwoni mieli wielkie trudności w ataku, bardziej wyszarpywali punkty, niż je zdobywali. Męczył się bardzo obciążony w ataku Bartosz Kurek, który w pierwszej partii skończył pięć z piętnastu ataków. (...) Jego zmiennik Dawid Konarski nie skończył żadnego ataku, to gra Polaków zaczęła być skuteczniejsza" - relacjonował mecz wysłannik "Polska The Times" .