Kwalifikacje olimpijskie siatkarzy. Niemiecka maszyna do zdobywania punktów

Lider reprezentacji Niemiec, Georg Grozer to jeden z niewielu siatkarzy na świecie, który potrafi sam wygrywać mecze. Podczas berlińskich kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Rio boleśnie przekonali się o tym Belgowie i Serbowie. W piątek z Niemcami zagrają Polacy, a stawką będzie pierwsze miejsce w grupie. Relacja w Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Bez Grozera siatkarskiej reprezentacji Niemiec praktycznie by nie było. To on wzniósł ją na wyższy poziom, który w 2014 roku pozwolił jej wywalczyć brązowe medale mistrzostw świata. - Georg jest kimś więcej niż zwykłym zawodnikiem. Przypomina Cristiano Ronaldo z piłkarskiej reprezentacji Portugalii - wszyscy wierzą, że wystarczy dać mu piłkę, a on zawsze coś z nią zrobi - mówił wtedy portalowi PlusLiga.pl Włoch Roberto Santilli, pracujący wtedy w sztabie szkoleniowym Niemiec.

Teraz Grozer wprowadził już swoją reprezentację do półfinału kwalifikacji olimpijskich. To przy jego zagrywkach Niemcy odrobili straty w meczu z Belgami, a Serbowie stracili rezon. Co prawda w tym pierwszym meczu Grozerowi nie zapisano żadnego asa, w drugim zaliczył ich aż cztery. Ale trudnych zagrywek posłał zdecydowanie więcej. Tak samo jak ataków nie do zatrzymania. Zdobył w obu meczach po 19 punktów, przy 55 i 65-procentowej skuteczności ataku. - To był Grozer z czasów gry w Asseco Resovii, gdy potrafił robić cztery, pięć punktów z zagrywki w końcówkach - mówił po meczu z Belgami Oskar Kaczmarczyk, statystyk naszej kadry.

Grozer urodził się w Budapeszcie, do Niemiec przyjechał jako osiemnastolatek. Pierwsze lata spędził pod okiem ojca, który był trenerem Moerser SC. Georg Grozer senior mógł być jednym z najlepszych siatkarzy na świecie, miał jednak bardzo trudny charakter, co wyhamowało jego karierę.

Filar kadry Niemiec przypomina ojca wyłącznie w czasie meczów. Potrafi poderwać nie tylko kolegów z drużyny, ale również kibiców. Poza boiskiem jest oazą spokoju, uwielbia zabawy z córkami. Jego żona Violetta jest Polką, która w młodości wyemigrowała do Niemiec.

Grozer w 2008 r. przeszedł z Moerser do najlepszej niemieckiej drużyny tamtych lat VfB Friedrichshafen, skąd w 2010 r. trafił do Asseco Resovii. - Miałem propozycję z Rosji za większe pieniądze, ale najważniejsze są dla mnie regularne występy, a także rodzina - mówił Grozer. Jego żona była wówczas w ciąży.

Niemiec doprowadził Asseco Resovię do pierwszego od 37 lat mistrzostwa Polski. Był najlepszym zawodnikiem finału z PGE Skrą Bełchatów, w ostatnim meczu rozbił rywali niemal w pojedynkę. A wiedział już, że to jego ostatni występ w Polsce, był już dogadany z Lokomotiwem Biełgorod. Pożegnał się najlepiej, jak mógł, po meczu paradował w koszulce z napisem: "Jesteście najlepsi kibice na świecie. Dziękuję wam za wszystko". Do dziś jest ulubieńcem fanów Asseco Resovii. - Chciałbym jeszcze kiedyś zagrać w Polsce, w Rzeszowie - mówił później. Start w Polsce miał jednak trudny. Końcówkę pierwszego sezonu opuścił przez problemy z krążeniem krwi w ręce. Miał nawet zakaz wykonywania niektórych ćwiczeń na siłowni, by nie przeciążać ręki. Do gry wrócił po kilku miesiącach.

W klubowej siatkówce osiągnął wszystko - z Lokomotiwem wygrał mistrzostwo Rosji, Ligę Mistrzów i klubowe mistrzostwa świata. Brakowało mu sukcesów z kadrą. - Na polskim mundialu chcemy zdobyć medal - mówił w 2014 roku rozmowie z Krzysztofem Ignaczakiem. Libero reprezentacji Polski zaprzyjaźnił się z Grozerem w Rzeszowie, spotkali się przy okazji sparingów obu reprezentacji przed mistrzostwami świata. Polak nagrał z nim wywiad i umieścił na blogu. - Ale wiesz, że najwyżej możecie zdobyć srebro, bo my bierzemy złoto - śmiał się Ignaczak. - Nie ma sprawy, może być nawet brąz, byle był medal - odpowiedział Grozer. Umowa dwóch przyjaciół z Asseco Resovii spełniła się kilka tygodni później. Niemcy skończyli mistrzostwa z brązem, Polacy zostali mistrzami świata.

Teraz Ignaczak turniej kwalifikacyjny ogląda w Rzeszowie, po treningach Asseco Resovii. Grozer natomiast zachwyca grą w Berlinie, choć do kolegów z reprezentacji dotarł bardzo późno. Przed sezonem opuścił Rosję, oficjalnie z powodu problemów finansowych zespołu, i wylądował w Korei, gdzie w kolejnych meczach bije rekordy zdobyczy punktowych. Słabszy poziom rozgrywek nie odcisnął jednak na nim piętna. W kadrze gra jak za najlepszych czasów. Zatrzymanie jego ataków i przyjęcie jego zagrywki będzie kluczem do zwycięstwa dla Polaków. - Przy tak zagrywającym Grozerze ciężko jest to przyjąć - mówi Kaczmarczyk. Polacy do tej pory jednak znakomicie grali w obronie, więc szansy można upatrywać w tzw. pasywnym bloku i dograniach piłki w obronie. I w najważniejszych piłkach setów, koncentrowanie się w bloku właśnie na Grozerze, bo to do niego wędruje wtedy większość piłek.

Kwalifikacje olimpijskie siatkarzy. Co wiesz o turnieju? [QUIZ]

Zobacz wideo
Kto wygra mecz?
Więcej o:
Copyright © Agora SA