Turniej kwalifikacyjny siatkarzy do Rio 2016. Trzy rzeczy po trzech setach z Belgią: nie znamy słowa "wpadka", grają prawie wszyscy

Polscy siatkarze potwierdzili, że praktycznie nie wiedzą, co to wpadka, a szczególnie dobrze pokazali się ci, którzy nie grali przeciw Serbii - to wnioski z wygranego 3:0 (25:20, 30:28, 25:19) spotkania z Belgią. Nasi mistrzowie świata zapewnili sobie awans do półfinału berlińskiego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Rio. W piątek o godz. 20 zagrają z Niemcami o pierwsze miejsce w grupie A. Relacja na żywo w Sport.pl

1. Chuderlaczek jednak mocny

W pierwszym sezonie pracy Stephane'a Antigi z naszą reprezentacją Karol Kłos był jej najlepszym środkowym. Na mistrzostwach świata został wybrany do drużyny gwiazd, a w ubiegłym roku zostałby kapitanem kadry, gdyby nie kontuzja, która prawie na cały sezon wyłączyła go z gry. W Berlinie od Kłosa zależy szczególnie dużo, bo z walki o Rio kontuzja wyeliminowała Piotra Nowakowskiego. Przeciw Serbii Kłos nie błyszczał, ze środkowych najlepiej wypadł - choć grał zdecydowanie najkrócej - Marcin Możdżonek. Oczywiście Belgia nie jest rywalem z najwyższej półki, ale to nie powód, by nie zauważyć, jak rozmontowywał ją "Chuderlaczek". Już w pierwszym secie Kłos skończył cztery z sześciu ataków i miał blok, w drugiej partii pojedynczą czapą zatrzymał Verheesa, gdy ten miał w górze piłkę na 24:21 dla Belgów. Gdyby skończył, pewnie nie wygralibyśmy spotkania w trzech setach. W tych trzech partiach Kłos zdobył 13 punktów, notując dwa bloki, dwa asy i 75-procentową skuteczność w ataku (9/12).

2. Tylko Bieniek nieswój

Jeśli po spotkaniu z Belgią mamy się czymś martwić, to postawą drugiego z naszych podstawowych środkowych. Mateusz Bieniek nie przypomina siebie sprzed roku. Już w drugiej partii został zmieniony przez Możdżonka, bo nie skończył żadnego z dwóch ataków, nie zapunktował też ani blokiem, ani zagrywką. Później wrócił, ale zdołał zdobyć tylko jeden punkt (w ataku, w sumie 1/3).

Bieniek ma nad czym pracować, a reszta działa właściwie jak powinna. Z Belgami na bardzo dobrym poziomie zagrali Grzegorz Łomacz, Bartosz Kurek i Michał Kubiak, a Rafał Buszek miał trochę problemów w przyjęciu zagrywki (ustrzelony trzy razy), ale swoim serwisem i atakami bardzo pomógł najpierw dogonić Belgów, a później pokonać ich w drugim secie, w którym rywale mieli aż cztery setbole. Krótko mówiąc - grał tak, że Mateusz Mika mógł odpocząć. Sprawdza nam się również gra na dwóch libero, bo o ile z Serbami Damian Wojtaszek bronił nieźle, to już z Belgami spisywał się w defensywie po prostu wspaniale. Małym problemem jest może fakt, że w partii granej na przewagi niepotrzebnie doprowadziliśmy do tak nerwowej końcówki, trwoniąc przewagę (14:10). Choć z drugiej strony może to dobrze, że nie wygraliśmy bez emocji. One nie pozwolą nam zapomnieć o tym, co nas czeka w kolejnych meczach.

3. Nie bójmy się wpadek

Po naszym zwycięstwie nad Serbią i po dwóch wygranych meczach Niemców (z Belgią i Serbią) sytuacja była taka, że pokonanie Belgów dawało nam awans do półfinału berlińskiego turnieju. Rywale powtarzali, że grają bez presji i postarają się o niespodziankę, a my byliśmy spokojni, bo znamy wartość naszych mistrzów świata. Drużyna Antigi przez ponad półtora roku zanotowała tylko jedną wpadkę. Była nią porażką ze Słowenią 2:3 w ćwierćfinale ubiegłorocznych mistrzostw Europy. Ta przegrana bolała, nasi zawodnicy przyznawali to otwarcie, choć mogli się zasłaniać dziwnymi okolicznościami. Byli bowiem świeżo po Pucharze Świata, w którym wygrali 10 z 11 meczów, a i tak nie zdołali sobie zapewnić awansu do igrzysk, w nogach mieli ponad 30 spotkań w reprezentacji, a rywale bazowali na świeżości i radości z największej sportowej przygody życia.

Do Berlina Polacy nie przyjechali wypoczęci, są przecież w środku sezonu klubowego, ale w Niemczech grają z nową energią. To nie jest turniej pocieszenia, to jest gra o wszystko, o ich marzenia. A oni w takich okolicznościach nie zawodzą. Możemy mieć nadzieję, że po piątkowym spotkaniu z gospodarzami o pierwsze miejsce w grupie A, potwierdzą to w sobotnio-niedzielnych spotkaniach o miejsca. Przypomnijmy - zwycięzca awansuje do igrzysk bezpośrednio, a zespoły, które zajmą drugą i trzecią pozycję, w maju powalczą w interkontynentalnych eliminacjach w Japonii.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Zobacz wideo

Andrzej Wrona relacjonuje turniej kwalifikacyjny do igrzysk na Snapchacie Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA