Siatkówka. Jak oni latają

Ze wszystkich zawodników biorących udział w Final Six Ligi Światowej do Rio de Janeiro tylko sześciu przyleciało biznesklasą. Wszyscy szczęśliwcy grają w reprezentacji Francji. Czy właśnie dzięki temu trójkolorowi wygrali turniej? - Przez całą Ligę Światową z zespołem nie latali rzecznik i trener przygotowania fizycznego, bo to było za drogie - opowiada Audrey Tort z Francuskiej Federacji Siatkówki. Jak latają siatkarze?

- Rozmawialiśmy o tym, walczyłem, ale koszty są ogromne, po prostu nie stać nas. Oczywiście temat wróci, bo na najważniejsze mecze sezonu już naprawdę dobrze byłoby polecieć tak, żeby w samolocie choć trochę wypocząć - mówił Karol Kłos w czerwcowej rozmowie ze Sport.pl

Kolejny zgrzyt

Kontuzjowany kapitan współczuł kolegom przed tournée do USA, Rosji i Iranu w Lidze Światowej. Podróżując w klasie ekonomicznej, nasi siatkarze mieli do pokonania 25 tys. km w drodze z Warszawy do Chicago, stamtąd do Kazania, dalej do Teheranu i z Iranu do kraju. Kłos w rozmowie o lataniu wspominał też, jak wspaniale jemu i pozostałym zawodnikom podróżowało się przed rokiem do Brazylii, gdzie zespół Stephane'a Antigi rozpoczynał pierwszą Ligę Światową pod wodzą Francuza. Teraz na Final Six do Rio nasi siatkarze polecieli klasą premium. I w pełni zadowoleni nie byli.

Co prawda nie mówili o tym tak otwarcie, jak Krzysztof Ignaczak, który w trakcie "światówki" z 2012 roku kwestii lotu do Brazylii poświęcił jeden ze swych materiałów z cyklu "Igłą szyte". - Prezesie, liczyliśmy na coś lepszego. Lecimy do Brazylii w warunkach prawie polowych - komentował nagrywane przez siebie obrazki z samolotu.

 

Tym razem stanowczo, ale spokojnie warunki zapewnione przez Polski Związek Piłki Siatkowej za nie w pełni satysfakcjonujące uznał Michał Kubiak, który pod nieobecność Kłosa pełni rolę kapitana kadry.

- Umowa była inna, obiecywano nam podróż klasą biznes - stwierdził Kubiak na łamach "Przeglądu Sportowego". - Nie chcę być postrzegany jako ten, który narzeka. Cieszę się, że związek stara się ułatwić nam podróż. Premium to trochę lepsza klasa od ekonomicznej, ale klasa biznes powinna być normą w dalekich podróżach - tłumaczył.

A skoro doszło do kolejnego lotniczego zgrzytu na linii kadra - PZPS, postanowiliśmy sprawdzić, jak latają nasi rywale. Pod lupę wzięliśmy wszystkich uczestników Final Six, którzy musieli przylecieć na turniej do Rio. Dla każdego z nich była to podróż długa i męcząca.

Trener nie lata

- Przez całą Ligę Światową, bez wyjątku, lataliśmy klasą ekonomiczną. To nie jest wygodne, więc zawsze próbowaliśmy zajmować miejsca obok wyjść awaryjnych i zewnętrzne fotele wzdłuż korytarza - mówi Stefano Sciascia, menedżer reprezentacji Włoch.

- Nasi gracze zawsze podróżują klasą ekonomiczną, a zwykle już w samolotach są przenoszeni do sekcji z dodatkowym miejscem na nogi - wyjaśnia B.J. Hoeptner Evans z amerykańskiej federacji.

Na proste pytanie wprost odpowiedzieć nie chcą Serbowie. - Dla nas liczą się mecze, przeciwnicy, siatkówka, a nie latanie - przekonuje Novica Saric, rzecznik prasowy tamtejszego związku. Wreszcie, wyraźnie zniecierpliwiony, stwierdza, że miejsc w biznesklasie podopieczni Nikoli Grbicia nie dostają, bo w samolotach takich foteli jest za mało.

Problem z wykupieniem takich miejsc na lot do Rio faktycznie mieli Francuzi. - Zawsze latamy klasą ekonomiczną, ale na Final Six kupiliśmy najdroższe miejsca. Sześć, bo tylko tyle zostało w momencie dokonywania przez nas rezerwacji - opowiada Caroline Thomas z FFVB.

Laurent Tillie i jego zawodnicy do Rio wybrali się w ostatniej chwili. Jeszcze w sobotę 11 lipca grali w Warnie z Bułgarią w finale drugiej dywizji Ligi Światowej, a już w środę 15 lipca mierzyli się z Brazylijczykami w meczu otwierającym finał elity. - Z Bułgarii kadra podróżowała w sumie 22 godziny, z przesiadkami w Stambule i Rzymie. Menedżer drużyny Pascal Foussard opowiadał na łamach "L'Equipe", jaki to był koszmar - mówi nam rzecznik prasowy Francuskiej Federacji Siatkówki, Audrey Tort. I wyjaśnia, że tylko z racji tak późnego wylotu na turniej związek próbował wykupić dla siatkarzy jak najbardziej komfortowe miejsca. - Nie licząc Rio, zawsze podróżujemy klasą ekonomiczną, starając się mieć w samolotach miejsca blisko wyjść awaryjnych, bo tam zawodnicy mogą swobodniej rozprostować nogi. Musimy oszczędzać, dlatego przez całą Ligę Światową z zespołem nie podróżowali tacy ludzie jak rzecznik czy trener przygotowania fizycznego - dodaje.

Do Japonii tylko biznes

Wnioski? We wrześniu w Japonii w ciągu 15 dni podopieczni Antigi będą musieli rozegrać 11 meczów Pucharu Świata. Stawką poza medalami będą olimpijskie kwalifikacje dla dwóch najlepszych ekip. Prezes PZPS Paweł Papke na razie zadeklarował, że zespół poleci na turniej w dobrych warunkach i odpowiednio wcześnie, by zawodnicy zdążyli się zaaklimatyzować. Byłoby dobrze, gdyby jak najszybciej jasne stało się, że dobre warunki oznaczają klasę biznes.

Po Final Six Ligi Światowej jest jasne, że nasz zespół nie okazał się słabszy od Francji, Serbii i USA z powodu gorszych warunków podróży. Ale nawet gdyby do Japonii, jak do Rio, wszyscy mieli na lotach oszczędzać, nasza federacja robić tego nie powinna. Raz: dała siatkarzom słowo, dwa: nie jest biedna, trzy: pracuje z mistrzami świata, a dla takich warto szukać każdej przewagi nad rywalami.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Japończycy stawiają stadion za dwa miliardy dolarów! Najdroższe areny [TOP7]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.