Final Six Ligi Światowej 2015. Raz, dwa trzy - jak pokonać Włochy

Rozbroić serwisowe bomby, zachwiać pewność znajomego Łukasza Żygadły i z pewnością siebie, ale nie wyniosłością robić swoje - to klucze do pokonania Włochów w pierwszym meczu Final Six Ligi Światowej w Rio de Janeiro. Jeśli Polacy pokonają Italię 3:0 albo 3:1, zapewnią sobie awans do strefy medalowej bez względu na wynik spotkania z Serbią. Relacja na żywo w czwartek po godz. 21 w Sport.pl

Final Six w Rio rozpoczęło się w środę od dwóch niespodzianek. Najpierw w grupie I Brazylijczycy przegrali 1:3 z Francuzami, później w grupie J Włosi pokonali Serbów 3:2. Jeśli w czwartek nasi mistrzowie świata pokonają Italię za trzy punkty, zapewnią sobie pozycję przed nią w końcowej tabeli grupy. A wtedy z Serbią zagrają już tylko o pierwsze miejsce i teoretycznie łatwiejszego przeciwnika w półfinale. Bukmacherzy są pewni, że biało-czerwoni nie zmarnują szansy. Firma Fortuna na nasze zwycięstwo wystawia kurs 1,14, a na Włochów aż 5. Za najbardziej prawdopodobny jest uważany wynik 3:0. - Moim zdaniem strefę medalową powinniśmy sobie zapewnić już teraz - mówi legendarny atakujący reprezentacji, mistrz świata i mistrz olimpijski Tomasz Wójtowicz. Jak to zrobić?

Raz: nie grać na stojąco

- Ekipa osłabiona, przeżywająca wewnętrzne problemy nie zawsze się załamuje. Bywa, że w trudnej sytuacji wyjątkowo się mobilizuje. Z Serbami Włosi zagrali dobre, przede wszystkim skuteczne zawody - mówi Sebastian Świderski. Wicemistrz świata, który siedem lat spędził w Serie A, mówiąc o kłopotach Italii, ma na myśli niesportowe zachowanie czterech zawodników, których tuż przed startem imprezy z Rio odesłał trener Mauro Berruto. Wśród graczy, którzy złamali wewnętrzny regulamin i większą część nocy spędzili poza hotelem, byli m.in. najlepszy według statystyk fazy grupowej rozgrywający Dragan Travica i najlepszy przyjmujący Iwan Zajcew. - Bez tych zawodników Włosi są słabsi, ale Serbów i tak pokonali. Dlatego, że ci wyraźnie myśleli, że wygrają mecz na stojąco [oddali rywalom aż 27 punktów po własnych błędach, sami zdobyli ich w ten sposób 18]. My zróbmy swoje, zagrajmy skoncentrowani i będzie dobrze - mówi Wójtowicz.

Dwa: nie tworzyć bohatera

- Dużo notatek poszło do kosza, ale w sztabie naszej kadry pracują wyłącznie zawodowcy, a takim jeden wieczór wystarczy, żeby pozyskać nowe informacje i przygotować chłopaków - mówi Świderski. Statystycy i trenerzy kadry, szykując się na Final Six, mieli dobrze rozpracowanych zwłaszcza Zajcewa i Travicę, bo to od nich w ostatnich latach w zespole Italii zależało najwięcej. Teraz głównym zadaniem wydaje się uprzykrzenie życia dobremu znajomemu Łukasza Żygadły. Simone Giannelli, który w sierpniu skończy dopiero 19 lat, pod nieobecność Travicy jest głównym rozgrywającym Włochów. Swój talent pokazał już wiosną, gdy w końcówce sezonu Serie A prowadził do mistrzostwa kraju Trentino, wygrywając rywalizację o miejsce w "szóstce" z Żygadłą. A w środę był jednym z głównych ojców zaskakującego sukcesu reprezentacji. Imponował w polu zagrywki - wykonał ich najwięcej w meczu, 23, zanotował trzy asy, a szczególnie ważną serią błysnął w tie-breaku, pomagając drużynie uzyskać prowadzenie aż 8:1. Z prowadzeniem gry też radził sobie co najmniej dobrze. Oczywiście duża w tym zasługa dobrego przyjęcia. Massimo Colaci, Filippo Lanza i inni specjaliści od odbioru zagrywki zagrali w tym elemencie z 37-procentową skutecznością, a Serbowie z tylko 28-procentową. To odbicie dyspozycji w polu zagrywki. Polacy muszą się w nim spisać dużo lepiej niż podopieczni Nikoli Grbicia

Trzy: rozbroić bomby

- Na pewno na zwycięstwo nad Włochami trzeba będzie zapracować zwłaszcza w przyjęciu, bo rywale będą zagrywką ryzykować - mówi Świderski. Berruto nie ma powodu, by kazać swoim zawodnikom wstrzymywać rękę. Dobrze przyjęty serwis przez Polaków oznacza, że atakować możemy wieloma opcjami, a to duży problem dla włoskiego bloku. Z Serbami, przy dobrej zagrywce ściana, której centralną postacią był doświadczony Emanuele Birarelli (7 punktów blokiem), zdobyła aż 17 punktów. Przeciw nam tak dobrze funkcjonować nie powinna, bo Paweł Zatorski, Mateusz Mika i Michał Kubiak wiele razy pokazywali już, że potrafią spokojnie rozbroić każdą serwisową bombę.

Obserwuj @LukaszJachimiak

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.