Siatkówka. Leon, czyli prawdziwy kłopot bogactwa

Nie wyobrażam sobie Wilfredo Leona grającego dla Polski na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Prowadzący kadrę naszych siatkarzy Stephane Antiga zapowiedział, że przyjmie do niej gracza pochodzącego z Kuby, ale trener doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak duży kłopot bogactwa będzie miał, jeśli okaże się, że przyjmujący będzie do jego dyspozycji już za rok - uważa dziennikarz Sport.pl, Łukasz Jachimiak.

22-letni Leon jest już Polakiem (od wtorku), ale nie jest jeszcze polskim siatkarzem. Najwcześniej może zostać nim za rok, ale załatwianie formalności może potrwa jeszcze i dwa lata. - Jeśli będzie taka możliwość, powołam go do kadry - zapowiada Antiga.

Z takiej deklaracji cieszy się większość kibiców. Na Sport.pl pytamy was, czy Leon powinien grać w biało-czerwonych barwach, a zdecydowana większość (w momencie pisania tego tekstu 67 proc.) odpowiada "tak".

Zawodnik, który w 2010 roku z narodowym zespołem Kuby zdobył srebrny medal mistrzostw świata, teraz przekonuje, że jego marzeniem jest walka o olimpijskie złoto dla Polski na przyszłorocznych igrzyskach w Rio de Janeiro. To jednak mało realne.

Jeśli Leon zielone światło na grę dla naszego kraju dostanie latem przyszłego roku, to nie przepracuje z kadrą całego, przedolimpijskiego cyklu (oczywiście na razie tylko zakładamy, że mistrzów świata na igrzyskach w Rio nie zabraknie). A jeśli nie będzie tyrał na zgrupowaniach i nie zagra w Lidze Światowej, która poprzedzi sierpniowe zmagania w Rio, to trudno uwierzyć, że Antiga postawi na niego w ostatniej chwili, kosztem kogoś, na kim będzie polegał od dawna.

Oczywiście Leon to zawodnik znakomity, bezsprzecznie jeden z najlepszych na świecie. Do wielkiego grania wszedł jeszcze przed 15. urodzinami (debiutował w kubańskiej kadrze, mając 14 lat i 10 miesięcy), a rok później był już najlepszym przyjmującym i serwującym Ligi Światowej. Na pewno znaleźliby się tacy, którzy zaryzykowaliby, biorąc go na najważniejszy turniej w ciemno.

Ale po pierwsze: przyjmujący urodzeni w Polsce i już dla Polski grający nie muszą mieć kompleksów, a po drugie: Antiga doskonale czuje, że z Leonem będzie miał prawdziwy kłopot bogactwa.

Trener, który bardzo dba o atmosferę w drużynie, przyznaje, że gdyby to zależało od niego, zniósłby przepis pozwalający siatkarzom zmieniać reprezentacje. Leona Antiga nie skreśla, bo trudno odmawiać prawa do gry komuś, kto w świetle prawa właśnie będzie za jakiś czas spełniał wszystkie warunki. Francuz zapowiada, że powoła zawodnika również dlatego, że widzi, jak z takich możliwości korzystają rywale. By nie wyliczać długo, wskażmy najgłośniejsze przykłady: Dmitrij Muserski to Ukrainiec, który stał się Rosjaninem, a do włoskiej kadry w przyszłym, olimpijskim sezonie ma dołączyć były reprezentant Kuby Osmany Juantorena.

Przy Włochach na moment warto się zatrzymać. W kadrze Italii od lat grają zawodnicy naturalizowani. W drużynie, dla której medale wielkich imprez zdobywali związany z Rosją Iwan Zajcew, pochodzący z Serbii Dragan Travica czy syn naszego mistrza olimpijskiego Lecha Łaski, Michał Łasko, łatwiej będzie zrobić miejsce dla kolejnego naturalizowanego reprezentanta.

Jak taki proces przed igrzyskami przebiegałby u nas? W maju, w Spale, gdzie kadra wykuwała formę m.in. na Puchar Świata będący pierwszą olimpijską kwalifikacją, zapytałem Fabiana Drzyzgę, jak czułby się, gdyby na Rio wrócili do kadry jej byli liderzy, którzy odeszli po zdobyciu mistrzostwa świata. Chodzi o graczy bardzo dobrych i bardzo zasłużonych. Wciąż nie wiadomo bowiem, czy Mariusz Wlazły, Michał Winiarski i Paweł Zagumny z reprezentacją pożegnali się na zawsze, a Krzysztof Ignaczak ogłosił już, że na igrzyskach chciałby wystąpić. Drzyzga to zawodnik, który przed trudnymi pytaniami nie ucieka.

- Wiemy, ile znaczą te osoby, ale jak ktoś inny zrobi olimpijski awans, to będzie znaczyło, że drużyna jest gotowa, żeby powalczyć, zdobyć medal, wygrać - stwierdził. I dodał, że Stephane jest "zawsze fair".

Podsumowując, już powroty znanych i lubianych w roku olimpijskim byłyby/ będą trudne. A przecież Leon to jeszcze nie kolega, a dopiero kandydat. Dla wszystkich będzie lepiej, jeśli temat nowego reprezentanta, nawet superreprezentanta na poważnie zaistnieje dopiero po Rio.

Obserwuj @LukaszJachimiak

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.