Polska - Rosja 3:0. Świetny początek reprezentacji Polski. Mistrz olimpijski bezradny

Tego się nikt nie spodziewał! W pierwszym meczu w Lidze Światowej Polska rozbiła w Gdańsku reprezentację Rosji. Kapitalny debiut zaliczył Mateusz Bieniek

Obaj trenerzy nie ukrywają, że Liga Światowa jest tylko etapem w przygotowaniach do najważniejszej imprezy w tym roku. - Pucharu Świata, bo w nim są dwa miejsca na igrzyska w Rio de Janeiro - mówią zgodnie Stephane Antiga i Andriej Woronkow. Ten drugi nie zabrał do Gdańska m.in. Dmitrija Muserskiego i Siergieja Grankina, zaś Aleksiej Spirydonow jest zawieszony za niesportowe zachowanie podczas mistrzostw świata.

Wracając do mundialu, w którym Polska i Rosja grały o półfinał, to w szóstce gości nie było ani jednego zawodnika, który wystąpił w łódzkim spotkaniu. Rezerwowym był wówczas Denis Biriukow, zaś Paweł Moroz wcześniej doznał kontuzji.

Antiga zaczął mecz z jednym absolutnym debiutantem w reprezentacji, czyli Mateuszem Bieńkiem. 21-letni środkowy (210 cm wzrostu) zaczął mecz kapitalnie, bo na początku zablokował atak Siergieja Sawina, a za chwilę popisał się asem dającym Polsce prowadzenie 6:2. Ale w siatkówce środkowi - z naprawdę nielicznymi wyjątkami (wspomniany wyżej Muserski i Kubańczyk Simon) - meczów nie wygrywają, więc wszystkie oczy były zwrócone na Bartosza Kurka, który wspaniałe dla Polski mistrzostwa oglądał w telewizji. Wrócił, by znów stać się liderem ofensywy, choć w innej roli niż za czasów, kiedy zdobywał mistrzostwo Europy i wygrywał Ligę Światową. Teraz zagrał jako atakujący, czyli musiał zbijać z prawej strony (z lewej tylko w jednym ustawieniu). Wbrew pozorom taka zmiana jest bardzo trudna. Podkreśla to Antiga, a także zawodnik. - Bartek szybko robi postępy - chwalił Francuz.

Pierwszą piłkę Kurek dostał na lewej stronie, zdobywając punkt. Cztery kolejne uderzenia przy prawej antence były nieskuteczne, dlatego Grzegorz Łomacz przez dłuży czas przestał go zauważać, wykorzystując Mateusza Mikę i Michała Kubiaka. Ci zaś mijali bądź obijali rosyjski blok. Kurek nie był liderem w ataku, za to świetnie serwował, uniemożliwiając rywalom grę kombinacyjną. To przy zagrywkach jego i Kubiaka Polska osiągała przewagę. Widać było, że priorytety naszych trenerów, czyli blok i obrona, z tak grającą Rosją przynoszą świetne efekty. Przeciwnicy chwilami byli bezradni, bo gdziekolwiek posyłali piłkę, trafiali w naszego siatkarza. Można się załamać... I jak to bywa z Rosjanami, szybko się zniechęcają. Konsekwencją było wysokie zwycięstwo Polski w pierwszym secie w Lidze Światowej.

Nasi rywale próbowali wszystkiego: kiwek, ale Polacy dobiegali, uderzeń z całej siły, Polacy albo blokiem spowalniali piłkę, albo sprytnie chowali ręce, unikając obcierek. Zdesperowany Biriukow wreszcie huknął tak mocno, że piłka poleciała daleko w trybuny. Trener Woronkow zmienił rozgrywającego: mistrza olimpijskiego Aleksandra Butkę zastąpił Igor Kołodinskij, jednak nie miało to wpływu na grę, podobnie jak roszada wśród atakujących. Polacy dominowali zdecydowanie. Biegali po boisku niczym japońskie siatkarki, zniechęcając Rosjan coraz bardziej. Objawiało się to w coraz większej liczbie popełnianych błędów - od przyjęcia po atak. Jeszcze raz trzeba jednak zaznaczyć, że było to konsekwencją naprawdę dobrej gry polskiej drużyny. W drugim secie Rosjanie zdobyli jeden punkt więcej niż w pierwszym, jednak przewaga naszej reprezentacji była większa!

Po pierwszych akcjach trzeciej partii wydawało się, że trener Woronkow znalazł wreszcie skład zdolny przeciwstawić się Polakom. Z wyjściowej szóstki zostali tylko Andriej Aszczew i Biriukow. Nic z tego. Polacy bardzo dobrze zagrywali, co ustawiało grę. Łatwiej wtedy o skuteczny blok, w którym brylował Bieniek. Z punktu widzenia rywali można było odnieść wrażenie, że środkowy Effectora Kielce przyciąga piłkę. Podbudowany skutecznymi akcjami 21-latek tak się rozszalał, że 13. i 14. punkt zdobył serwami, a wcześniej popisał się bardzo trudnym atakiem, uderzając piłkę w przeciwną stronę od biegu. To wyższy stopień siatkarskiego wtajemniczenia. W nagrodę został wybrany na najlepszego zawodnika spotkania. To się nazywa debiut!

W polskim zespole nie było słabego punktu. Kubiak blokował wyższego o 15 cm Pawła Moroza, a Paweł Zatorski w obronie dokonywał cudów, poruszając się z szybkością, jakiej nie powstydziłby się Usain Bolt. Ostatnie dwa mecze wygraliśmy z Rosją po 3:2. W Ergo Arenie Polsce wystarczyło niespełna półtorej godziny. Coś takiego zdarza się niezwykle rzadko. Kibicom mogły przypomnieć się mistrzostwa świata, bo tak jak w ubiegłym roku, ostatni punkt znów zdobył blokiem Marcin Możdżonek.

Drugi mecz zostanie rozegrany w piątek.

Polska - Rosja 3:0 (25:16, 25:17, 25:20)

Polska: Łomacz, Kubiak, Bieniek, Kurek, Mika, Wrona, Zatorski (libero) oraz Możdżonek, Jarosz

Rosja: Butko, Sawin, Aszczew, Michajłow, Biriukow, Abrosimow, Wierbow (libero) oraz Kołodinskij, Markin, Moroz, Smoliar

Polacy pokonali Rosjan 3:0! Ergo Arena odleciała! [ZDJĘCIA]

Nowakowski: Czekają nas 3 ważne turnieje. Mamy mało czasu, nie wiem czy będziemy gotowi na mecze z Rosją

źródło: Okazje.info

Czy Polska wygra Ligę Światową?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.