Ryszard Bosek: Niewiele. To był sezon inny od poprzednich, bo w lidze było więcej klubów. Zaskoczył mnie Lotos Trefl Gdańsk. Poza tym, że osiągnął wynik [wicemistrzostwo Polski], to jeszcze efektownie grał. To niespodzianka, której po pierwszej części rozgrywek nikt się nie spodziewał.
- Przede wszystkim z dobrej atmosfery w drużynie. Udało się w Gdańsku zebrać doświadczonych graczy, którzy odbudowali się mentalnie. Największą zasługą Andrei Anastasiego było to, że wszyscy mieli wspólny cel i temu całkowicie się poświęcili. Trener nauczył ich walki do końca. Im dłużej trwał sezon, tym w Lotosie Trefl wyraźniej było widać kolektyw. Uważam, że to był największy atut wicemistrza Polski.
- Z jednej strony stworzyła się szansa dla młodych zawodników, ale pokazało się ich mniej, niż zakładałem. Widać było, że trenerzy woleli postawić na starszych i doświadczonych, bo chcieli przede wszystkim wygrywać. Dopiero potem brali młodzież. Wynik jest najważniejszy, nikt nie myśli o tym, co będzie za dwa lata. Z drugiej strony poziom rozgrywek nie zawsze był taki, jaki powinien być w ekstraklasie. Samo powiększenie ligi obroniło się średnio, bo największym problemem klubów było uzbieranie takich budżetów, by można było ściągać najlepszych obcokrajowców. Nie wszystkim się udało. Dobrych siatkarzy z zagranicy nie było wielu, bo najlepsi trafiają do Rosji i Turcji, a my jesteśmy dopiero następni w kolejce.
- Nie wiem, czy akurat Skra... Przecież zawiódł też Jastrzębski Węgiel (obie drużyny grają o brązowy medal, po trzech meczach PGE Skra prowadzi 2:1). I nie wolno zapomnieć o Zaksie Kędzierzyn-Koźle. Gdybym miał ustawić tabelę rozczarowań, to Zaksa na pewno by wygrała. Skra długo się broniła, a później zabiły ją kontuzje i choroby.
Jest pan byłym trenerem, m.in. reprezentacji Polski. Nie martwi pana zatrudnianie coraz większej liczby obcokrajowców? Jeszcze się sezon nie skończył, a już dwóch kolejnych Polaków straciło pracę: Ferdinando De Giorgi zastąpi w Zaksie Sebastiana Świderskiego, a Roberta Prygla w Czarnych Radom - Ra l Lozano.
- To nie jest dobre. Coraz więcej zagranicznych trenerów w PlusLidze to efekt rosnących wpływów menedżerów. Nie widzę różnicy między naszymi byłymi siatkarzami, jak Piotr Gruszka czy Michał Bąkiewicz, a wieloma trenerami prowadzącymi polskie kluby. Nasi mają taką samą wiedzę, ale mniejszy margines na błędy. Zagraniczni szkoleniowcy koncentrują się na zrobieniu wyniku, a nie na rozwoju młodych zawodników. Polacy myślą inaczej. Nie chodzi mi o Lozano, od którego można się wiele nauczyć. Nie wiem jednak, czy powinien prowadzić klub, czy uczyć naszych młodych trenerów.
- Była jednym z dwóch największych kandydatów do złota obok Skry. Jest najlepiej uzbrojona, co było widać w ostatnim meczu finałowym. W pewnym momencie weszła na boisko druga szóstka i nie odbiegała na pierwszej. Dobra postawa Lotosu Trefl zmusiła Resovię do wysiłku i sprawiła, że spotkania były interesujące. Miałem wrażenie, że w Rzeszowie bardziej byli zawiedzeni tym, że nie wygrali Ligi Mistrzów, niż cieszyli się ze złota w PlusLidze. To klub budowany do osiągania najwyższych celów.
- Już w tym roku powinna nawiązać walkę z Zenitem Kazań, ale nie wytrzymała mentalnie. Była w stanie powalczyć o zwycięstwo, jednak zawodnicy wystraszyli się Leona [Kubańczyka z Zenitu Kazań]. We wtorek rzeszowscy siatkarze też wyszli na boisko sparaliżowani i przegrali pierwszego seta. Ta drużyna potrzebuje ogrania międzynarodowego, choćby takie ma Skra.
- Murphy Troy, atakujący Lotosu Trefl. Wcześniej grał gdzieś we Francji i mało kto o nim słyszał. Bardzo wysoko oceniam postawę Piotra Gacka. Dawno nie widziałem go w takiej formie. To fajne, bo nie tylko młodzi robią postępy, ale doświadczeni zawodnicy podejmują rękawicę. Mimo 36 lat wprowadził trochę zamieszania wśród libero kadry.
- Nie wiem (śmiech). Powiem tylko, że powinien wrócić do Polski.