Siatkówka. Młodzi nie wykorzystali szansy w PlusLidze

Coraz większa liczba trenerów z zagranicy jest efektem rosnących wpływów menedżerów. Nie jest to dobre dla polskiej siatkówki - mówi Ryszard Bosek, mistrz olimpijski, później trener, a obecnie menedżerem siatkarskim

Jarosław Bińczyk: Czy coś pana zaskoczyło w PlusLidze?

Ryszard Bosek: Niewiele. To był sezon inny od poprzednich, bo w lidze było więcej klubów. Zaskoczył mnie Lotos Trefl Gdańsk. Poza tym, że osiągnął wynik [wicemistrzostwo Polski], to jeszcze efektownie grał. To niespodzianka, której po pierwszej części rozgrywek nikt się nie spodziewał.

Z czego wyniknęła przemiana z zespołu przeciętnego w dominujący w lidze?

- Przede wszystkim z dobrej atmosfery w drużynie. Udało się w Gdańsku zebrać doświadczonych graczy, którzy odbudowali się mentalnie. Największą zasługą Andrei Anastasiego było to, że wszyscy mieli wspólny cel i temu całkowicie się poświęcili. Trener nauczył ich walki do końca. Im dłużej trwał sezon, tym w Lotosie Trefl wyraźniej było widać kolektyw. Uważam, że to był największy atut wicemistrza Polski.

Wspomniał pan o powiększeniu PlusLigi do 14 zespołów. Warto było?

- Z jednej strony stworzyła się szansa dla młodych zawodników, ale pokazało się ich mniej, niż zakładałem. Widać było, że trenerzy woleli postawić na starszych i doświadczonych, bo chcieli przede wszystkim wygrywać. Dopiero potem brali młodzież. Wynik jest najważniejszy, nikt nie myśli o tym, co będzie za dwa lata. Z drugiej strony poziom rozgrywek nie zawsze był taki, jaki powinien być w ekstraklasie. Samo powiększenie ligi obroniło się średnio, bo największym problemem klubów było uzbieranie takich budżetów, by można było ściągać najlepszych obcokrajowców. Nie wszystkim się udało. Dobrych siatkarzy z zagranicy nie było wielu, bo najlepsi trafiają do Rosji i Turcji, a my jesteśmy dopiero następni w kolejce.

Największą pozytywną niespodzianką był Lotos Trefl. A negatywną? PGE Skra Bełchatów...

- Nie wiem, czy akurat Skra... Przecież zawiódł też Jastrzębski Węgiel (obie drużyny grają o brązowy medal, po trzech meczach PGE Skra prowadzi 2:1). I nie wolno zapomnieć o Zaksie Kędzierzyn-Koźle. Gdybym miał ustawić tabelę rozczarowań, to Zaksa na pewno by wygrała. Skra długo się broniła, a później zabiły ją kontuzje i choroby.

Jest pan byłym trenerem, m.in. reprezentacji Polski. Nie martwi pana zatrudnianie coraz większej liczby obcokrajowców? Jeszcze się sezon nie skończył, a już dwóch kolejnych Polaków straciło pracę: Ferdinando De Giorgi zastąpi w Zaksie Sebastiana Świderskiego, a Roberta Prygla w Czarnych Radom - Ra l Lozano.

- To nie jest dobre. Coraz więcej zagranicznych trenerów w PlusLidze to efekt rosnących wpływów menedżerów. Nie widzę różnicy między naszymi byłymi siatkarzami, jak Piotr Gruszka czy Michał Bąkiewicz, a wieloma trenerami prowadzącymi polskie kluby. Nasi mają taką samą wiedzę, ale mniejszy margines na błędy. Zagraniczni szkoleniowcy koncentrują się na zrobieniu wyniku, a nie na rozwoju młodych zawodników. Polacy myślą inaczej. Nie chodzi mi o Lozano, od którego można się wiele nauczyć. Nie wiem jednak, czy powinien prowadzić klub, czy uczyć naszych młodych trenerów.

Asseco Resovia po rocznej przerwie wróciła na pierwsze miejsce. To naprawdę najlepszy polski klub?

- Była jednym z dwóch największych kandydatów do złota obok Skry. Jest najlepiej uzbrojona, co było widać w ostatnim meczu finałowym. W pewnym momencie weszła na boisko druga szóstka i nie odbiegała na pierwszej. Dobra postawa Lotosu Trefl zmusiła Resovię do wysiłku i sprawiła, że spotkania były interesujące. Miałem wrażenie, że w Rzeszowie bardziej byli zawiedzeni tym, że nie wygrali Ligi Mistrzów, niż cieszyli się ze złota w PlusLidze. To klub budowany do osiągania najwyższych celów.

Resovia ma dominować w Europie, a traci swojego lidera Marko Ivovicia, który wyjeżdża do Rosji.

- Już w tym roku powinna nawiązać walkę z Zenitem Kazań, ale nie wytrzymała mentalnie. Była w stanie powalczyć o zwycięstwo, jednak zawodnicy wystraszyli się Leona [Kubańczyka z Zenitu Kazań]. We wtorek rzeszowscy siatkarze też wyszli na boisko sparaliżowani i przegrali pierwszego seta. Ta drużyna potrzebuje ogrania międzynarodowego, choćby takie ma Skra.

Kto był odkryciem sezonu?

- Murphy Troy, atakujący Lotosu Trefl. Wcześniej grał gdzieś we Francji i mało kto o nim słyszał. Bardzo wysoko oceniam postawę Piotra Gacka. Dawno nie widziałem go w takiej formie. To fajne, bo nie tylko młodzi robią postępy, ale doświadczeni zawodnicy podejmują rękawicę. Mimo 36 lat wprowadził trochę zamieszania wśród libero kadry.

Wrócę do poprzedniego pytania. Jest pan menedżerem Bartosza Kurka, czy to on zastąpi w Rzeszowie Ivovicia, czy trafi do Zaksy?

- Nie wiem (śmiech). Powiem tylko, że powinien wrócić do Polski.

39 niezwykłych sportowych ciekawostek! [KLIKNIJ]

Więcej o:
Copyright © Agora SA