Liga Światowa 2014. Wlazły: Mam nadzieję i na Final Six, i na to, że w nim zagram

- Chciałem pomóc drużynie, skończyło się dla mnie nieprzyjemnie, ale to minie - mówi Mariusz Wlazły, który nie zagrał w sobotnim meczu polskich siatkarzy z Iranem, bo w piątek odnowiła mu się kontuzja pleców. Bez atakującego Skry Bełchatów zespół Stephane'a Antigi wygrał 3:0 i zachował szanse awansu do Final Six Ligi Światowej.

Polska zagra we Florencji, jeśli w niedzielę Włosi wygrają chociaż dwa sety meczu z Brazylią. Relacja na żywo w Sport.pl w niedzielę od 17.

Dawid Konarski, atakujący, 9 punktów:

- W meczach z Iranem zrobiliśmy swoje, znacznie poprawiliśmy zagrywkę w porównaniu z tym, co pokazaliśmy w niej tydzień temu w Teheranie. Zagraliśmy dużo lepiej, agresywniej i już nie musimy tak mocno przejmować się trzema porażkami z rzędu, jakie mieliśmy przed spotkaniami w Gdańsku. Szkoda tylko, że musimy teraz na kogoś liczyć. Mam nadzieję, że w niedzielę w Brazylii Włosi wygrają z Brazylijczykami chociaż dwa sety. Będziemy się denerwować przed telewizorami, więc dwóch wolnych dni nie spędzimy tak spokojnie, jak chcielibyśmy spędzić, ale sami sobie jesteśmy winni. W 12 meczach na pewno mogliśmy zdobyć chociaż o punkt więcej. Jak podsumuję te wszystkie mecze? Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec naszej gry w tej edycji, ale jestem zadowolony z tego, co za nami. Cieszę się, że trener Stephane Antiga dał mi sporo szans, ale wiem, że mogłem grać lepiej. Np. serwować zawsze tak jak teraz, w drugim meczu z Iranem w Gdańsku. Czy sprężyłem się mocniej, wiedząc, że Mariusz Wlazły nie pomoże, że jestem jedynym atakującym? Chyba nie miało to znaczenia. Ważne było, że wszyscy mocno sobie postanowiliśmy zdobyć 3 pkt, nie zawalić. Musimy grać tak jak w Gdańsku. Trzeba lepiej wykorzystywać łatwe piłki, czyli głównie kontry, które mamy po naszych dobrych zagrywkach. Jeszcze raz podkreślę - mam nadzieję, że to nie koniec, chciałbym znów poczuć coś takiego, jak w Marindze, gdzie przeżyłem prawdziwy debiut w reprezentacji, grając z wielkim rywalem. W Final Six mielibyśmy takie emocje.

Mariusz Wlazły, kontuzjowany atakujący:

- Cierpię na taką dolegliwość, na jaką cierpiał albo będzie cierpiał każdy siatkarz, czyli czuję ucisk na dolną część kręgosłupa. To uczucie nieprzyjemnego kłucia. Na uraz pleców narzekam drugi raz w krótkim czasie, bo pewnie za szybko wróciłem po tej pierwszej kontuzji. Chciałem pomóc drużynie, skończyło się dla mnie nieprzyjemnie, ale to minie. Jak szybko? Trudno powiedzieć. W niedzielę okaże się, jak będzie przebiegała moja rehabilitacja. Jeżeli awansujemy do Final Six, będzie na nią mniej czasu, jeżeli nie awansujemy - będzie go więcej. Na pewno trzeba ten uraz trochę wyciszyć, czyli muszę odpocząć, a później będzie czas na terapię manualną. Jest o tyle dobrze, że nie musiałem grać na środkach przeciwbólowych. Wróciłem do kadry, sądząc, że jestem już w pełni zdrowy, wszystko wyglądało dobrze, ale po kilku atakach i jednym upadku po obronie piłki kontuzja się odnowiła. Fajnie, że beze mnie drużyna zagrała jeszcze lepiej niż w piątek. Przyjemnie się na to wszystko patrzyło, bo było widać, że po porażkach w Teheranie duch zespołu został odnowiony. Mecze można przegrywać, ale walka musi być zawsze. W Gdańsku była nie tylko walka, dało się też dostrzec świeżość i naturalność u zawodników, którzy grali. I odwagę - nie baliśmy się o wynik, szliśmy po swoje. Mam nadzieję, że w niedzielę Włosi przed własną publicznością zagrają lepiej niż w piątek. Brazylia na pewno wierzy, że znów wygra za 3 pkt i awansuje do Final Six, ale moim zdaniem wcale tak nie musi być. Chcemy jechać do Florencji, ale już trzeba powiedzieć, że w tej "światówce" sporo zyskaliśmy. W naszej kadrze fajnie pokazała się grupa nowych zawodników. Bez Final Six byłby pewnie lekki niedosyt, ale to nie jest dla nas impreza priorytetowa. Moim zdaniem widać, że na mundial przygotowujemy się dobrze. Z czasem będziemy oglądać więcej takich meczów naszej kadry jak ten wygrany 3:0 z Iranem.

Rafał Buszek, przyjmujący, 16 punktów - najlepiej punktujący zawodnik meczu:

- Nie chcę oceniać, czy wychodziło mi wszystko, w każdym elemencie czułem się dobrze, ale nie lubię tak świeżo po meczu analizować swojej gry. Inni są od tego. Na pewno nie czuję się graczem meczu, po prostu cieszę się, że pomogłem drużynie wygrać. Po dwóch laniach od Iranu w Teheranie dwa zwycięstwa nad nim za 3 pkt są dla nas bardzo ważne. Nie wyobrażaliśmy sobie, żeby po spotkaniach w Teheranie rewanże u nas skończyły się inaczej. Iran jest bardzo dobrą drużyną, dlatego fajnie, że udało nam się cel zrealizować. Mówię oczywiście tylko o rewanżach z Iranem, bo o Final Six już nie. Ale wierzę, że w nim zagramy.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Więcej o:
Copyright © Agora SA