Liga Światowa 2014. Niepokonani Polacy przedłużą passę w Bydgoszczy?

Sześć z 13 meczów pod wodzą Stephane'a Antigi nasi siatkarze rozegrali w Polsce. Wygrali wszystkie. W kolejnym biało-czerwoni w niedzielę w Bydgoszczy podejmą Brazylię. Jeśli zagrają jak w piątek w Krakowie, gdzie pokonali ją 3:1, zapewnią sobie awans do Final Six Ligi Światowej, które od 16 do 20 lipca odbędzie się we Florencji. Relacja na żywo z meczu Polska - Brazylia w niedzielę o godz. 19.30 w Sport.pl.

- Jeśli znów wygramy za trzy punkty, praktycznie przekreślimy szanse Brazylii na udział w turnieju finałowym. Ale wiemy, że Iran będzie bardzo walczył o bilet na Final Six. To mecze z nim będą decydowały o tym, kto poleci do Włoch - mówił po meczu w Krakowie Paweł Zatorski.

Widząc miny dziennikarzy, libero naszej kadry zaczął się wycofywać. - System jest zawiły. Przez to, że mamy w grupie Włochów, którzy zorganizują turniej finałowy, nie wiemy, ile jeszcze drużyn z grupy awansuje. Ale dla nas najważniejsza jest gra, po prostu skupiamy się na kolejnym meczu - stwierdził.

Kiedy wyjaśniliśmy Zatorskiemu, że z grupy A do Florencji nie pojedzie tylko jedna, najgorsza drużyna, uśmiechnął się i stwierdził: "Dobrze wiedzieć".

Wszystko gra

Dobrze wiedzieć, że Polacy nie liczą punktów, że ich głowy nie są zajęte kalkulowaniem. Z meczu na mecz pokazują coraz wyższą formę, z dnia na dzień zaostrza się rywalizacja o miejsca w wyjściowej szóstce kadry, a to najważniejsze informacje w kontekście mistrzostw świata, które zostaną rozegrane w Polsce od 30 sierpnia do 21 września.

Antiga zapewnia, że niedawni liderzy reprezentacji są coraz bliżej optymalnej dyspozycji po urlopach, jakie dał im po eliminacjach ME 2015. Jednocześnie tłumaczy, że chcąc uczciwie postępować, musi stawiać na tych, którzy są obecnie lepsi. A lepsi są ci, którzy do startowego składu mieli wejść tylko na chwilę.

Swoje pięć minut na dłuższą przygodę już nawet nie tyle z kadrą, ile z jej podstawowym składem może zamienić Mateusz Mika, który świetnie przyjmuje, a w ataku imponuje sprytem i spokojem. Nową jakość na środku prezentują równi i w bloku, i w ataku, a do tego zadziwiająco zwinni jak na graczy z tej pozycji Karol Kłos i Andrzej Wrona. Fabian Drzyzga rozgrywa tak, że z jego wystaw korzystać potrafią i preferujący ekstremalnie szybką grę Mariusz Wlazły, i ci, którzy zbijają, gdy gwiazda Skry Bełchatów odpoczywa i - jak teraz - leczy kontuzje. Wlazłemu dokucza ból pleców, w najbliższych dniach okaże się, czy dolegliwość uda się wyeliminować przed wylotem kadry do Teheranu na mecze z Iranem w następny weekend. Jeśli nie - trudno. Antiga błyskawicznie przyzwyczaił nas do tego, że naprawdę nie ma ludzi nie do zastąpienia. - Mariusz chce piłek bardzo szybkich, Grzesiek Bociek bardzo wysokich, Dawid Konarski liczy na coś pomiędzy, a mnie nie robi różnicy, któremu z nich wystawiam - mówi spokojny i przekonany o własnych umiejętnościach Drzyzga.

To przekonanie mają wszyscy nasi siatkarze. - Po powrocie z Brazylii i Włoch wygraliśmy u siebie trzy mecze z rzędu, w niedzielę liczymy na czwarte zwycięstwo - mówi Mika.

Trudno się dziwić, że Polacy wierzą w swoją siłę, skoro eksperymentując jak nikt inny w naszej grupie, zajmują w niej drugie miejsce.

W maju, grając w najsilniejszym składzie, rozbili we wrocławskich eliminacjach ME 2015 dużo niżej notowane zespoły Łotwy, Macedonii i Słowenii. W czerwcu w dużo większych halach w Katowicach, Łodzi i Krakowie pokonali dużo większych rywali - Italię i Brazylię.

Rezende zazdrości Antidze

Gracze Antigi w tych meczach uczą się systemu, który wymyślił dla drużyny trener, nierzadko przekonują się, że potrafią więcej, niż myśleli, i chłoną atmosferę, w jakiej zespół będzie funkcjonował podczas mundialu.

Udział w Final Six we Florencji jest o tyle istotny, że da im szansę sprawdzenia się w kolejnym zadaniu, jakim będzie gra pod presją z najlepszymi drużynami świata.

Brazylijczycy, którzy sensacyjnie ulegli nam już w drugim meczu w Marindze (po porażce 0:3 w debiucie w tegorocznej "światówce" Polacy wygrali rewanż z gospodarzami 3:0), w Krakowie poddać ekipę Antigi presji potrafili tylko momentami.

Po porażce 1:3 mistrzowie świata są w sytuacji niemal beznadziejnej. Zamykają tabelę grupy A z ośmioma punktami w dorobku. Do trzeciego Iranu tracą dwa, a do drugiej Polski - trzy punkty. Od obu rywali mają rozegranych więcej spotkań - dziewięć z 12, a biało-czerwoni i Azjaci - po siedem.

- Jest mi wstyd za to, jak gramy. To nasz najgorszy występ w Lidze Światowej, odkąd jestem w reprezentacji - mówi Bruno Rezende. Z kapitanem "Canarinhos" zgadza się Felipe Fonteles. - Przykro patrzeć, jak psujemy sobie markę, na którą pracowaliśmy latami - mówi były zawodnik Zaksy Kędzierzyn-Koźle.

To zdumiewające, że Bernardo Rezende, czyli trener, który doprowadził Brazylię m.in. do złota i dwóch sreber igrzysk olimpijskich, trzech tytułów mistrzów świata i ośmiu triumfów w Lidze Światowej, z zazdrością patrzy na sytuację, w jakiej znajduje się trenerski żółtodziób Antiga.

- Bardzo dobrze funkcjonuje wasz system obrony, na pewno macie w tej chwili dużo lepszą drużynę. My musimy okazać pokorę i w końcu zrozumieć, że w tym momencie nie jesteśmy zespołem ze światowej czołówki - twierdzi jeden z siatkarskich szkoleniowców wszech czasów.

Wszystko wskazuje na to, że Brazylia pierwszy raz od 16 lat nie zagra w turnieju finałowym Ligi Światowej. Nie znaczy to oczywiście, że we wrześniu na mundialu obrońcy tytułu będą bez szans na sukces.

- Na pewno pracują tak, żeby najlepszą formę przygotować dopiero na mistrzostwa - mówi Antiga. - Ale nas też to dotyczy. Wcale nie jesteśmy jeszcze świetni. Po prostu dobrze nam idzie, ale ciągle wiele pracy przed nami - dodaje trener Polski.

Widać, że Francuz bardzo dobrze radzi sobie i z prowadzeniem drużyny, i ze sprawami pozaboiskowymi, spośród których w naszym kraju ważne jest studzenie emocji, kiedy wyglądając dużego sukcesu, chcemy szybko uwierzyć, że już wyraźnie widać go na horyzoncie.

Tak trzymać, a we wrześniu polskie hale mogą być tak radosne jak podczas piątkowego otwarcia radosna była Kraków Arena i jak - miejmy nadzieję - w niedzielę będzie bydgoska Łuczniczka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.