Polska - Brazylia 3:1. Dobry klimat dla siatkówki

Odmłodzona Polska pokonała w Krakowie Brazylię 3:1 i jest blisko awansu do finału Ligi Światowej.

Choć trenerzy wszystkich czołowych drużyn zapewniają, że Liga Światowa jest bardzo ważna, to głównym celem są w tym sezonie mistrzostwa świata. - Chcemy zakwalifikować się do turnieju finałowego we Florencji, ale najważniejsze są mistrzostwa. Teraz pracujemy po to, żeby wypaść w nich jak najlepiej - podkreśla Antiga.

Podobnie było dwa lata temu, kiedy Rosjanie, późniejsi mistrzowie olimpijscy, nie zdołali awansować do finałów LŚ, zaś srebrni medaliści z Londynu - Brazylijczycy - znaleźli się poza podium. Wygrała wówczas Polska, by na igrzyskach przepaść w ćwierćfinale. W tym sezonie Antiga stara się pogodzić obie imprezy. - Dobrze byłoby sprawdzić się we Florencji na tle najlepszych - mówi selekcjoner. Po siedmiu spotkaniach prowadzona przez niego drużyna jest w dobrej sytuacji, choć Francuz jako jedyny z naszej grupy mocno eksperymentuje. Dzięki temu, że dał odpocząć kluczowym dotychczas zawodnikom, szansę dostała młodzież. I ją wykorzystuje. Pół roku temu chyba nikt nie przypuszczał, że trzon zespołu będą tworzyć Karol Kłos, Andrzej Wrona, Mateusz Mika czy Rafał Buszek.

- Wiedziałem, że nasi młodzi siatkarze mają wielki potencjał - mówi "Wyborczej" Antiga. - Tyle tylko, że potencjał to jedno, a dobra gra w reprezentacji to drugie. Miałem nadzieję, że się sprawdzą, lecz nie przypuszczałem, że już teraz mogą być tak dobrzy i regularni. Gra Grzegorza Boćka, Fabiana Drzyzgi, Wrony, Kłosa czy Miki jest bardzo pozytywną niespodzianką. A mogą być jeszcze dużo lepsi.

Siatkarze podkreślają świetną atmosferę panująca w kadrze, co choćby w poprzednim sezonie nie było czymś oczywistym. W końcówce pracy Andrei Anastasiego ciągle słychać było o konfliktach. Teraz młodzież bez problemów dogaduje się z weteranami. - Atmosfera jest bardzo ważna, bo grupa musi być zgrana. Zwłaszcza gdy jest duża presja. Wtedy liczy się zaufanie do kolegów. Jeśli atakujesz i wiesz, że chłopaki asekurują cię z tyłu, to bardzo pomaga - podkreśla Antiga.

Mimo zaskakującej postawy młodzieży selekcjoner nie zamierza rezygnować z Mariusza Wlazłego, Bartosza Kurka, Michała Winiarskiego czy Marcina Możdżonka. Antiga zaznacza, że doświadczeni i utytułowani siatkarze są na razie dalecy od swojej optymalnej formy z powodu zaległości treningowych. Nie są też tak dobrze zgrani z rozgrywającym Drzyzgą jak Mika czy Buszek. - Cały czas się siebie uczymy - tłumaczy Wlazły. Problem w tym, że czasu na treningi jest mało, bo reprezentacja albo podróżuje, albo gra. A przed meczami zajęcia trwają zazwyczaj półtorej godziny, ponieważ trzeba się dzielić halą z rywalem.

Są też urazy. Wynikają z przeciążenia trudnym sezonem, bo większość siatkarzy odgrywa kluczową rolę w klubach. Przed spotkaniami z Brazylią Antidze przybył kolejny kłopot - w czwartek kontuzji pleców doznał Wlazły. Nie zagrał przeciwko Brazylii w piątek w Krakowie, nie zagra w niedzielę, choć selekcjoner był gotowy wystawić go na mecz w Bydgoszczy. Atakującymi na obydwa mecze są więc wracający po skręceniu stawu skokowego Bociek i Dawid Konarski.

O ile postawa odmłodzonej reprezentacji Polski jest miłym zaskoczeniem, o tyle Brazylia rozczarowuje. Z sześciu spotkań w roli gospodarza wygrała tylko dwa, mimo że Bernardo Rezende ma do dyspozycji wszystkich najlepszych zawodników. Brakuje tylko Dantego, który zrezygnował z gry w reprezentacji. - Mimo porażek to wciąż jedna z najlepszych drużyn na świecie - uważa Antiga. - Tak mówiłem po pierwszych meczach z nami i zdania nie zmieniłem. Oni teraz dużo pracują fizycznie, dlatego są wolni. A to przekłada się na słabszą grę. Brazylijczycy tak jak my przygotowują się do mistrzostw świata, które dla nich są najważniejszą imprezą.

Drugi mecz Polski z Brazylią zostanie rozegrany w niedzielę w Bydgoszczy. Potem do rozegrania zostaną mecze z Iranem - teoretycznie najsłabszym w grupie, który jednak wczoraj pokonał pewnych gry w finale Włochów (są gospodarzami Final Four).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.