Liga Światowa. Antiga wygrał drugi debiut

Było trochę błędów, dużo niesamowitych zwrotów akcji i ogromnie dużo emocji. W pierwszym w tym sezonie meczu przed własną publicznością w Lidze Światowej polscy siatkarze pokonali Włochów 3:2. Do zwycięstwa biało-czerwonych jak zwykle poniosła kapitalna, 11-tysięczna widownia zgromadzona w katowickim Spodku. Trudno nie odnieść wrażenia, że to w nim Stephane Antiga przeżył prawdziwy debiut w roli trenera naszej kadry.

Michał Winiarski, Karol Kłos, Andrzej Wrona, Mariusz Wlazły, Fabian Drzyzga, Mateusz Mika i libero Paweł Zatorski - kiedy ci zawodnicy wychodzili, a właściwie wyskakiwali na parkiet, by zacząć mecz z Włochami, Spodek już odlatywał. Polscy kibice stęsknili się za domowymi meczami reprezentacji z rywalami ze światowej czołówki. Pod wodzą Stephane'a Antigi kadra grała w kraju tylko ze średniakami z Łotwy, Macedonii i Słowenii w eliminacjach ME 2015. Teraz tak naprawdę też nie spotkała się z wielką Italią, tylko z zespołem w większości złożonym z dublerów włoskich gwiazd. Ale stara dobra marka zadziała bez względu na personalia.

Winiarski wraca

Gdy 11 tysięcy biało-czerwonych fanów odśpiewywało "Mazurka Dąbrowskiego", Antiga był wyraźnie poruszony. To w piątek w Katowicach, a nie w maju we Wrocławiu Francuz przeżywał prawdziwy, uroczysty debiut w roli trenera naszej drużyny narodowej.

- Dla nas Katowice są stolicą polskiej siatkówki. Tu czujemy się wyjątkowo - mówił już przed meczem Michał Winiarski.

Właśnie on był najlepszym zawodnikiem pierwszego seta. Kiedy po trzech dobrych zagrywkach Matteo Piano (to akurat jedna z gwiazd, którą Mauro Berruto zabrał do Polski) goście wyszli ze stanu 0:2 na 4:2, doświadczony przyjmujący zaczął budzić kolegów. Efektownym atakiem wyrównał na 6:6, po chwili asem serwisowym zdobył punkt na 7:6. Gracz rosyjskiego Fakieła "trzymał wynik" przez większość seta. Zachwycił, atakując zza siebie na 13:13 po niedokładnym rozegraniu Drzyzgi, a w samej końcówce, gdy Włosi długo mieli przewagę jednego punktu, najpierw dobrą zagrywką utrudnił rywalom rozegranie, zmuszając ich do błędu (atak w aut dał nam prowadzenie 23:22), a po chwili świetnym, technicznym atakiem skończył kontrę na 24:22. W tej akcji wielką klasę pokazał też Mariusz Wlazły. Atakujący Skry efektownym padem podbił piłkę po mocnym zbiciu Luki Vettoriego, umożliwiając w ten sposób Drzyzdze zagranie do Winiarskiego.

Kapitan naszej kadry pokazał, że dwa tygodnie urlopu po eliminacjach ME 2015 wykorzystał dobrze. Co prawda błysnął tylko w tej partii, a po drugiej usiadł na ławce rezerwowych, ale we Wrocławiu i Lublanie nawet przez chwilę nie był takim liderem zespołu, jakim stał się na dobre pół godziny w Katowicach.

Wlazły szalał, Maruotti wygrał

Winiarski z czasem tracił impet, za to Wlazły, który w pierwszym secie atakował tym pewniej, im bliżej było końca, w kolejnej partii się rozhulał. Już w pierwszej miał świetną skuteczność, bo sześć punktów zdobył z dziewięciu piłek, jakie dostał. Ale w drugiej długimi momentami błyszczał jak w dawnych latach.

Włosi znów zaczęli lepiej, po asie serwisowym Vettoriego prowadzili nawet 5:1, na pierwszą przerwę techniczną zeszli przy stanie 8:4. Ale po niej coraz mocniej swą przewagę zaczęli zaznaczać prowadzeni przez Wlazłego gospodarze.

Punkt na 11:12 atakujący Skry Bełchatów zdobył po bombowym ataku w kontrze, a po chwili wyrównał jeszcze potężniejszym zbiciem. To samo zrobił, kończąc kontrę na 20:19. Po tym ataku Polska wyszła na pierwsze prowadzenie w drugim secie.

W jego końcówce bardzo dobrą grę na siatce kontynuował czujny Wrona, w bloku świetnie współpracował z nim Winiarski, solidnie przyjmowali Mika i Zatorski, ale błyszczał Wlazły. Kiedy kapitalnym blokiem punkt na 24:22 zdobył Wrona, wydawało się, że za moment będzie 2:0. Niestety, po czasie dla trenera gości przez blok złożony przez Wronę i Dawida Konarskiego przebił się Gabriele Maruotti. Za chwilę Drzyzga, który wrócił na parkiet za Konarskiego, zagrał krótką do Wrony, kibice podskoczyli z radości, ale Włosi podbili piłkę i po długiej akcji kontrę skończył Maruotti, a za moment zrobił to jeszcze raz, wyrastając nagle na bohatera tego seta, bo to były jego pierwsze punkty w meczu! Czwarty z rzędu punkt dla Włochów wywalczył Simone Buti, blokując Wlazłego. W tej akcji pomógł mu oczywiście Maruotti. W partii przegranej 24:26 Wlazły dorzucił do dziewięć punktów do sześciu zdobytych wcześniej, w sumie po dwóch setach miał ich 15 (na 24 ataki). Szkoda, że tym razem nawet jednego punktu nie zdobył Winiarski.

Polska wendeta

- Spokojnie - mówił do Drzyzgi Wlazły i poklepywał młodszego kolega po ramieniu, gdy rozgrywający przeżywał trudne chwile w trzecim secie. W jego pierwszej fazie cała drużyna grała fatalnie. Wprowadzony za Winiarskiego Kurek nie potrafił skończyć żadnego ataku, Wlazły dostawał tak złe piłki, że dwa razy wpadł w antenkę, Łukasz Żygadło, który zmienił Drzyzgę, też początkowo nie był w stanie uspokoić gry. Na drugą przerwę techniczną biało-czerwoni zeszli, przegrywając 8:16. Przy stanie 10:17 zupełnie pogubili się Milan Labasta i Adelino Azevedo. Sędziowski duet z Czech i Portugalii mimo wideoweryfikacji przez pięć minut nie potrafił rozstrzygnąć, komu należy się punkt. Było 11:17, było 10:18, denerwował się próbujący rozmawiać z arbitrami Kurek, z wściekłości gotował się Berutto, Czech Labasta długo tłumaczył coś zadziwiająco spokojnemu Antidze, a obserwujący wszystko kibice mogli się poczuć jak fani zdziwieni sędziowskimi pomyłkami na piłkarskim mundialu w Brazylii.

Wreszcie punkt przyznano Polsce, która od tego momentu zaczęła grać coraz lepiej. Z kolei publiczność coraz mocniej wierzyła w cud. Wlazły znów szalał w ataku (sześć punktów w tym secie), a nawet rozgrywał (taką akcję skutecznym zbiciem skończył Mika). Pomagał w bloku (jeden punkt) świetnemu Wronie i budzącemu się Kurkowi.

Przyjmujący Maceraty w końcówce wreszcie potrafił karcić dobrze sobie znanych rywali z Serie A. Razem z Wroną zatrzymał blokiem Vettoriego i stało się to, co teoretycznie nie miało prawa się stać - od stanu 10:17 Polacy doszli Włochów na 21:21. Vettoriego jeszcze raz - na 25:24 - blokiem zatrzymali Mika i Kłos po tym jak rywali od siatki sprytną zagrywką odrzucił Wrona. Punkt na 26:24 i niesamowite zwycięstwo w tej partii zdobył Kurek wykorzystując kontrę po kolejnej technicznej zagrywce Wrony i źle rozegranej akcji Italii.

Uciekł punkt

W czwartym secie zawodnicy Antigi wreszcie nie pozwolili Włochom uciec. Od początku trwała walka punkt za punkt, na pierwszą przerwę techniczną goście zeszli, prowadząc tym razem tylko 8:7. Niestety, po naszej stronie wciąż punktował głównie Wlazły (22 punkty po trzech setach, w ataku 21/36). Kurek dobre zagrania przeplatał z nieudanymi, Żygadło nie potrafił odnaleźć tempa ze środkowymi. W efekcie Włosi wciąż prowadzili. W końcówce nawet 20:17. Berruto zdenerwował się, gdy po asie Kurka Polacy przegrywali już tylko 19:20. Po przerwie dla trenera Italii Vettori z trudem przebił się przez nasz blok, a za moment kontrę skończył Maruotti i przy stanie 19:22 o czas poprosił Antiga. Tie-break? Niekoniecznie, nasz potrójny blok zatrzymał Maruottiego, Piano zaatakował w siatkę (znów wielkie zasługi w tych akcjach miał świetnie serwujący Wrona) i na wynik 22:22 prośbą o czas zareagował Berruto.

Wydawało się, że Polaków nie wybije to z uderzenia. Wprowadzeni na boisko Nowakowski i Konarski zatrzymali Maruottiego i prowadząc 23:22 w końcówce, to podopieczni Antigi mogli kontrolować sytuację. Po ataku Miki przy zagrywce Żygadły i stanie 24:23 mieliśmy pierwszą piłkę setową. Włochów sprytnym atakiem uratował wprowadzony za Maruottiego Filippe Lanza, ale zaraz Randazzi zaserwował w aut i Mika zagrywał przy drugim meczbolu dla nas. Zaserwował dobrze, w kontrze piłkę w górze miał Kurek, ale nie przebił włoskiego bloku - 25:25, a hala kipiała z emocji. Za moment ucichła, bo Randazzo zablokował Wlazłego i skończył kontrę przy pierwszym setbolu dla swojej drużyny. Jednak tie-break i w najlepszym wypadku strata jednego punktu.

W piątej partii zmęczonego Wlazłego (25 punktów, w ataku 24/44) próbował odciążyć Kurek. Z niezłym skutkiem. Po jego asie serwisowym wyszliśmy na prowadzenie 4:3, które stopniowo powiększaliśmy. Zmiana stron nastąpiła przy wyniku 8:5 dla naszego zespołu. Nerwowo zrobiło się, gdy po bloku na Kurku Włosi doszli nas na 8:9, ale po chwili Kurek się poprawił, Wrona wykorzystał przechodzącą piłkę i było 11:8, a Berruto, próbując ratować sytuację, wziął czas. Drugą przerwę na żądanie włoski trener wykorzystał już po kolejnej akcji, w której zablokowany został Vettori. Wszystko na nic - kolejną, długą wymianę plasem zakończył Wlazły. 13:8 - na trybunach taniec radości, a na boisku za chwilę meczbol po potężnym zbiciu Kurka na 14:9. Mecz mógł skończył Wlazły, ale przedobrzył, serwując technicznie, w siatkę. Jednak to nie miało znaczenia, bo w następnej akcji Włosi nie wybronili ataku Kurka.

Polska wygrała 3:2, zdobyła dwa punkty. O następne zagra z Włochami w niedzielę w Łodzi (godz. 19.30, relacja na żywo w Sport.pl).

Tak kibice na świecie oglądają MŚ 2014 [AKTUALIZUJEMY ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA