Reprezentacja. Poślizg z kontraktem Stephane'a Antigi

Dopiero we czwartek wieczorem prezydium Polskiego Związku Piłki Siatkowej zatwierdziło warunki kontraktu z nowym selekcjonerem męskiej reprezentacji. Przygotowanej wcześniej umowy Stephane Antiga nie chciał podpisać.

Antiga, przyszły trener reprezentacji Polski, miał być w czwartek w Łodzi na konferencji poświęconej promocji przyszłorocznych mistrzostw świata. Niespodziewanie odwołał przyjazd. Jak dowiedziała się Sport.pl powodem były problemy z jego kontraktem.

Trzy tygodnie temu PZPS zaszokował środowisko nominacją Antigi na stanowisko selekcjonera. Choć wśród kandydatów na następcę Andrei Anastasiego wymieniano takie sławy jak Radostin Stojczew, twórca potęgi Trentino, czy mistrzów olimpijskich Władimira Aleknę (z Rosją) i Hugh McCutheona (z USA), to szefowie związku postawili na zawodnika PGE Skry. Brak doświadczenia trenerskiego u 37-letniego Francuza ma rekompensować współpraca z Philippe'em Blainem, który przez lata prowadził reprezentację trójkolorowych.

Antiga przyznał, że oferta ze związku go zaskoczyła, ale długo się nie zastanawiał. - Zawsze chciałem zostać trenerem. Najpierw musiałem skończyć karierę, a to się odwlekało. Każdy kolejny rok był dobry i dalej chciałem grać - tłumaczył.

Spekulowano, że wybrano właśnie jego, bo ma przekonać do powrotu do kadry Mariusza Wlazłego i Pawła Zagumnego. Z tego pierwszego zrezygnował Anastasi, zaś najlepszy Polski rozgrywający rok temu sam się wycofał. Bez nich o sukces w najważniejszej imprezie w historii polskiej siatkówki może być trudno. - Dlatego w naszym środowisku obowiązuje zasada: "wszystkie ręce na stół". Dotyczy to zarówno Wlazłego, Zagumnego, jak i młodych siatkarzy - opowiadał Mirosław Przedpełski, prezes PZPS.

Francuz umówił się z Przedpełskim, że dokończy sezon jako zawodnik, po czym rozwiąże umowę z PGE Skrą i zajmie się przygotowaniem kadry do eliminacji do mistrzostw Europy, Ligi Światowej i wreszcie mistrzostw świata.

Podczas oficjalnej konferencji prasowej ogłoszono, że Antiga będzie pracował z kadrą do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, czyli do 2016 r. To był warunek postawiony przez Francuza, który zdawał sobie sprawę, że po ostatnich niepowodzeniach reprezentacji o sukces w mistrzostwach świata może być trudno. Chciał się także zabezpieczyć na wypadek niepowodzenia w mistrzostwach. Tłumaczył, że decyzja o końcu kariery jest trudna, dlatego chciałby mieć większy komfort pracy i dłuższy kontrakt.

Większość szczegółów została ustalona, dlatego Antiga zdziwił się, gdy ostatecznie dostał do podpisania inną umowę, niż oczekiwał. Kategorycznie odmówił jej zaakceptowania. - Nie chodzi o pieniądze, bo one nie są problemem, ani o długość - usłyszeliśmy od naszego informatora. Kością niezgody były warunki wcześniejszego rozwiązania kontraktu. Antiga nie chciał się zgodzić na symboliczne odszkodowanie, a związek nie chciał powtórzenia sytuacji z obecnym selekcjonerem. Anastasi przegrał ostatnie duże trzy imprezy i jeśli się uprze, trzeba będzie mu płacić do końca przyszłego roku. To w sumie ok. 140 tys. euro, jak na siatkówkę spore pieniądze. Włoch jest jednak skłonny do kompromisu i w przyszłym tygodniu ma rozmawiać z władzami PZPS.

Związek znalazł się w trudnej sytuacji, bowiem już przedstawił Antigę jako selekcjonera. W czwartek po południu kontraktem Francuza zajmowało się prezydium PZPS. - Nie ma żadnego tematu, kontrakt jest podpisany - stwierdził Artur Popko, wiceprezes PZPS. Według niego chodziło o formalności, takie jak treść w dwóch językach, parafowanie przez prawników i menedżera. - Jako członek prezydium czuję się upoważniony do informacji, że umowa została zawarta - potwierdził Konrad Piechocki, prezes PGE Skry Bełchatów.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.