Łukasz Jachimiak: Pańscy koledzy zrobili coś, co stawia ich w roli faworyta igrzysk olimpijskich. Prestiżową Ligę Światową, w której występują wszystkie najlepsze drużyny globu, wygrali w cuglach. Spodziewał pan się czegoś takiego?
Piotr Gacek: Powiem szczerze, że jestem pod olbrzymim wrażeniem tego, co pokazali w Sofii. Samo zwycięstwo to ogromny sukces, a oni rzeczywiście wygrali w niespotykanym stylu. Kapitalnie grali jako zespół, znakomity był każdy z naszych zawodników. Widać, że to jest zespół, który się dotarł, który od przyjścia trenera Andrei Anastasiego stał się wielki. Tę drużynę ciężko będzie zatrzymać, ona nieprzypadkowo odprawiła z kwitkiem zespoły ze światowej czołówki.
Czyli pan też już ostrzy sobie zęby na złoto w Londynie?
- Gdzieś w sercu czuję, że jest wielka szansa wygrać te igrzyska. Ale trochę czasu na boisku spędziłem, dlatego zdaje sobie sprawę, że granie z taką presją jest bardzo trudne. Dlatego nie wieszajmy im złotych medali na szyjach, nie stwórzmy takiej sytuacji, w której chłopaki poczują, że w Londynie muszą wygrać, a każde inne miejsce będzie porażką. Dajmy im się na razie pocieszyć wygraniem Ligi Światowej. Niech przez kilka dni myślą tylko o tym. Z przykrością muszę powiedzieć, że jako sportowiec takiego sukcesu nie przeżyłem, ale czuję, jak cieszą się z niego moi przyjaciele. Oni igrzyskami martwić się dziś nie muszą, bo w drodze do nich są w bardzo dobrym miejscu. Niech tylko utrzymają dyspozycję, jaką pokazali w Sofii, a sukces przyjdzie.
No właśnie, kluczem jest utrzymanie tej dyspozycji albo nawet jej poprawienie, o ile to możliwe. Przecież szczyt formy miał przyjść na igrzyska.
- Szczerze mówiąc ja nie widzę elementów, które moglibyśmy jeszcze poprawić. Finał z USA zagraliśmy perfekcyjnie. Ale jak znam trenerów, to oni ten mecz będą długo analizować i jakieś elementy taktyczne będą chcieli poprawić. Ja będę się bardzo cieszył, jeśli chłopaki w Londynie będą grać na takim poziomie. Według mnie to gwarantowałoby wielki sukces. I wierzę, że właśnie tak będzie, już czekam na wielką radość całego środowiska siatkarskiego i w ogóle sportowego. Chyba kolejny raz potwierdziło się, że to siatkówka powinna być naszym sportem narodowym.
Załóżmy, że nasi siatkarze osiągnęli już swoją optymalną dyspozycję. Jak długo taki stan będą w stanie utrzymać?
- W wielkim gazie można się utrzymać bardzo długo, zwłaszcza wtedy, kiedy ma się w zespole świetną atmosferę. Rozmawiam z chłopakami, wiem, że chętnie pracują, znakomicie się dogadują, naprawdę wszystko układa się idealnie. Oni przeżywają fantastyczny moment i naprawdę możemy być spokojni, że ten moment potrwa. Przecież igrzyska nie zaczynają się za dwa miesiące, tylko jeszcze w lipcu. Do 12 sierpnia [tego dnia odbędzie się finał londyńskiego turnieju] oni na pewno nie zgubią tego, co wypracowali.
Pogratulował już im pan pierwszego złota w tym sezonie?
- Smsy wysłałem im już w połowie ostatniego seta. Wtedy już wiedziałem, że tak rozpędzonej naszej kadrze Amerykanie nic nie zrobią.