Siatkarska awantura. Prezes PGE kontra komentator Polsatu. Groźba bojkotu?

- Jeśli ten pan będzie komentował mecze mojej drużyny, nie wyjdzie ona na boisko - miał zagrozić Tomasz Zadroga, prezes Polskiej Grupy Energetycznej po przegranym półfinale Pucharu Polski siatkarek. Mówił to przedstawicielom Polsatu, który pokazuje ligową i reprezentacyjną siatkówkę. - Mogę się tylko uśmiać - odpiera szef Polsatu Sport.

W sobotnim półfinale PP, gdy sponsorowane przez PGE siatkarki Atomu Trefla Sopot przegrywały z Aluprofem Bielsko-Biała 1-2 w setach i 7:19 w czwartej partii, komentator Polsatu i ekspert Sport.pl Wojciech Drzyzga mówił: - Sezon się nie kończy, puchar to jest część sezonu. Pamiętajmy, to jest sztucznie, szybko zbudowany zespół składający się z ludzi, którzy nie spędzili ze sobą wiele czasu (...). Dokręcenie śruby i powiedzenie, że "musicie" byłoby bardzo obciążające i ryzykowne, bo wiemy, że siatkówka kocha stabilność.

Drużyna siatkarek z Sopotu gra w ekstraklasie po odkupieniu miejsca od PTPS Piła. Ma włoskiego trenera Alessandro Chiappiniego oraz wiele gwiazd, m.in. Izabelę Bełcik, Dorotę Świeniewicz czy rosyjską zwyciężczynię ostatniego mundialu Olgę Fatiejewą.

38-letni Zadroga, który jest również szefem rady nadzorczej Polkomtela, największego sponsora polskiej siatkówki, oglądał mecz w towarzystwie prezesa Atomu Trefla Konrada Piechockiego. - Informację o komentarzu Wojciecha Drzyzgi prezes Zadroga dostał przez telefon, na własne uszy tego nie słyszeliśmy - przyznaje Piechocki. - W emocjach takie słowa ze strony prezesa mogły paść, nie zamierzam się wypierać. Bardziej chodziło jednak o chęć rozmowy z przełożonymi pana Drzyzgi niż o bojkotowanie meczów, kiedy on jest komentatorem. To nie była frustracja po przegranym przez nasz zespół meczu, bo surowa ocena nam się należała. Raczej konkluzja, z której wynika, że nasza drużyna to zlepek gwiazd niebędących drużyną, w dodatku zbudowaną za pieniądze PGE. To chyba nie jest merytoryczna ocena meczu, prawda? W dodatku podważająca i szkalująca wizerunek sponsora, mecenasa polskiego sportu, która dba nie tylko o siatkówkę.

- Prezes Zadroga nie może pozwolić sobie na takie komentarze. Nie wiem, skąd ta zajadłość pana Drzyzgi w stosunku do naszego sponsora - zastanawia się Konrad Piechocki, który oprócz Atomu Trefla szefuje też PGE Skrze Bełchatów, mistrzom Polski siatkarzy.

PGE to jedna z największych spółek skarbu państwa. Nie żałuje grosza na siatkówkę, koszykówkę, piłkę nożną i żużel. Za pięcioletnie prawa do nazwy stadionu w Gdańsku zapłaciła 35 mln złotych.

Drzyzga przypuszcza, że poszło o stwierdzenie "sztucznie, szybko zbudowany zespół". - Jestem zbulwersowany, nawet nie wiem, jak się do tego ustosunkować. Przecież we fragmencie, do którego ma zastrzeżenia pan Zadroga, broniłem jego drużynę, a nie krytykowałem - mówi komentator Polsatu, ale zaraz dodaje: - Uważam, że największą wartością mojego komentarza jest pełna niezależność. Nie dam sobie zamknąć ust.

Co na to szef Drzyzgi? - Mogę się tylko uśmiać, bo to nie mieści się w żadnych kategoriach powagi. Rozumiem, że w ten sam sposób trener Franciszek Smuda mógłby obrazić się na Dariusza Szpakowskiego, bo ten komentuje jego mecze, i zakazałby kadrze piłkarzy wyjścia na boisko - mówi Marian Kmita, szef sportu w Polsacie.

Klęska Sopocianek - Puchar Polski nie dla Atomu ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.