PLS. Jakie jest hobby Roberto Santilliego w Rosji

Po trzech latach pracy z Jastrzębskim Węglem zdecydował się opuścić Polskę i pojechać do Rosji, aby tam pracować z Iskrą Odincowo. Jakie są pierwsze wrażenia z Rosji Włocha, który zyskał dużą sympatię wśród polskich kibiców? Co zaskoczyło go najbardziej w nowym kraju? Czy tęskni za Polską?

Czytaj więcej o siatkówce na Reprezentacja.net  ?

Po trzech latach spędzonych w Polsce zdecydowałeś się na zmianę - zostałeś trenerem Iskry Odincowo. Jak Ci się podoba Moskwa? Jakie są Twoje dotychczasowe wrażenia z pobytu w Rosji?

Roberto Santilli - To dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie. Tutaj jest zupełnie inaczej niż w Polsce, czego się nie spodziewałem. Myślałem, że będę tu doświadczał podobnych sytuacji, ale tak się nie dzieje. Rosja to zupełnie inny kraj, tu życie toczy się inaczej. Dla przykładu, w Moskwie wszystko jest wielkie - masz wielu sąsiadów, miasto jest bardzo duże, ruch na ulicach bardzo wzmożony. Te różnice są też widoczne w klubie i lidze siatkarskiej. Na przykład w Odincowie pracuje wielu ludzi i niektórych z nich nawet nie znam. Zupełnie nie spodziewałem się, że tak to będzie wyglądało. Jeżeli chodzi o inne zespoły grające w Superlidze, to ich potencjał jest naprawdę duży i nie mam tu na myśli tylko budżet, ale również poziom sportowy zawodników. Jednak rzeczą, która najbardziej mnie zaskoczyła, jest brak tłumów na meczach. Tu nie ma tej pasji związanej z siatkówką, kibice nie są tak entuzjastyczni jak w Polsce. Tę różnicę bardzo się odczuwa.

Jak odnajdujesz się w pracy z nową drużyną? Część zawodników, jak Paweł Abramow czy Guillaume Samica, znałeś już wcześniej i pracowałeś z nimi, ale z wieloma nie miałeś wcześniej do czynienia, a większość graczy jest Rosjanami. Jaka jest atmosfera w zespole?

- Muszę powiedzieć, że "dotarcie" do rosyjskiego zawodnika nie jest rzeczą łatwą (śmiech). Pierwszą przeszkodą jest bariera językowa - niewielu z nich mówi po angielsku, a to jest dla mnie bardzo ważne, ponieważ podczas mojego trzyletniego pobytu w Polsce nie nauczyłem się języka polskiego, więc z rosyjskim również jest problem (śmiech). Początki były trudne, ponieważ zacząłem pracować z pewną grupą zawodników, a później do niej dołączyli gracze, którzy występowali na mistrzostwach świata. Było to zaraz przed rozpoczęciem się ligi. Mieliśmy problemy, ponieważ Abramow był kontuzjowany, czterech zawodników - Werbow, Makarow, Samica i Schoeps wróciło z mundialu w nie najlepszym stanie, a ja musiałem poskładać tę drużynę w całość. Wielu z tych zawodników nigdy razem nie grało. Były kłopoty, które odbiły się na wynikach klubu. Przegraliśmy pierwsze dwa mecze, ale potem zaczęliśmy pracować jeszcze ciężej. Każdego dnia było coraz lepiej i wygraliśmy cztery kolejne spotkania z rzędu. Można więc powiedzieć, że tak naprawdę teraz zaczynamy pracować jako zespół. Wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Matej Kazijski mężczyzną roku w Bułgarii  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.