Wielkie transfery kontra stabilizacja. Szczyt w PlusLidze

Dwa lata temu PGE Skra zmierzyła się z Resovią w finale mistrzostw Polski. Wygrała 3:0. Rok temu w półfinale też była lepsza. - Teraz jednak Rzeszów ma silniejszą drużynę - mówią w Bełchatowie

Resovia przed sezonem dokonała najbardziej spektakularnych transferów w PlusLidze. Sprowadziła trzy gwiazdy światowego formatu, bo takimi są włoski przyjmujący Matej Cernic, niemiecki atakujący Georg Grozer oraz amerykański środkowy Ryan Millar. Ten ostatni jest mistrzem olimpijskim z Pekinu. To nie koniec rzeszowskich transferów, bowiem miejsce rozgrywającego Rafaela Redwitza zajął młody Michele Baranowicz, nr 3 w włoskiej kadrze. A przecież są jeszcze świetny Alech Achrem czy Krzysztof Ignaczak.

Mimo to Resovia nie najlepiej rozpoczęła sezon. Pierwszy punkt straciła w Wieluniu, wygrywając tylko 3:2. W środę w takim samym stosunku przegrała w Warszawie z AZS-em Politechniką. - To nie ma znaczenia, a jeśli już, to dodatkowo zmobilizuje naszych przeciwników, którzy wyjdą na boisko bardziej sprężeni - uważa Jacek Nawrocki, trener PGE Skry. Jego zdaniem Resovia jest w tym sezonie silniejsza niż przed rokiem, zwłaszcza w ofensywie.

Tyle tylko, że Cernic przyjechał po mistrzostwach świata z kontuzją mięśni brzucha i na razie trenuje indywidualnie. To na pewno osłabienie, bowiem Włoch dysponuje silną zagrywką i niezłym przyjęciem. W Wieluniu udanie zastąpił go młody Mateusz Mika, wybrany na najlepszego zawodnika meczu. Do pełni formy brakuje też trochę Millarowi, którego z powodu urazu zabrakło w siatkarskim mundialu.

Do niedawna PGE Skra miała patent na Resovię. Już strata przez nią seta była dużym wydarzenie, Wszystko zmieniło się w grudniu ubiegłego roku, kiedy drużyna z Rzeszowa wyeliminowała bełchatowian z Pucharu Polski, wygrywając u siebie 3:0. - O tym się już nie pamięta. A poza tym skład Resovii tak się zmienił, że większość zawodników nie zna historii - twierdzi Nawrocki.

Jego drużyna na początku sezonu spisuje się średnio. - Niepokoi mnie nierówna gra. Musimy to szybko zniwelować, przede wszystkim przez zmianę nastawienia i trening - zapowiada trener. Chodzi o mecz z Jastrzębskim Węglem, kiedy po wyraźnych zwycięstwach w secie następne Skra przegrywała praktycznie bez walki. - To dopiero początek sezonu, stąd bierze się duża nerwowość wśród zawodników - podkreśla Nawrocki. Według niego w środę mistrzowie Polski byli lepsi od rywali tylko w jednym - zagrywce. To ciekawe, bowiem w inauguracyjnej kolejce popełnili aż 19 błędów. W sumie jednak po serwach wywalczyli już 12 punktów, podczas gdy Resovia tylko cztery (najgorszy wynik w lidze). Za to rzeszowianie są lepsi w ataku.

Nawrocki ma także większe pole manewru od Ljubomira Travicy. Po kłopotach żołądkowych normalnie ćwiczą już Mariusz Wlazły i Michał Winiarski, zaś Daniel Pliński w spotkaniu z Jastrzębskim Węglem pokazał, że problemy z barkiem ma już za sobą. Ten ostatni i Stephane Antiga w czwartek polecieli do Włoch na konsultację do specjalisty zajmującego się dolegliwościami stawu barkowego. Z Resovią zagrają, bo w piątek mieli przylecieć prosto do Rzeszowa. Nawrocki zapowiada, że obaj wezmą nawet udział w wieczornym treningu.

Dla Gazety

Michał Bąkiewicz

przyjmujący PGE Skry

Czeka nas niesamowicie ciężki mecz, bo wiemy, jak trudno gra się przy rzeszowskich kibicach. Jedziemy jednak wygrać. W tym sezonie Resovia ma znacznie większą siłę w ataku, przede wszystkim dzięki sprowadzeniu Grozera. Na pewno będą grali coraz lepiej, bo skład się znacznie zmienił. Za to nasz zespół jest w miarę stabilny. Cieszę się, że mam okazję grać w podstawowej szóstce, a na dodatek bardzo dobrze współpracuje mi się z Miguelem Falascą. Na razie jeszcze nie czujemy zmęczenia i znużenia częstymi meczami, lecz z tygodnia na tydzień będzie gorzej. Ale wszyscy w lidze są w takiej samej sytuacji.

not. jar

Copyright © Agora SA